Zbigniew Boniek: Na pewno tak, ale zależy, co lubią, bo słyszałem, że wolą „białą”, a przecież mieszać nie można, haha. A mówiąc całkiem serio, zrobili to, co do nich należało. Kluczowe było, jak ten mecz się zaczął. Najpierw z piłką przebiegł się Łukasz Piszczek, później dograł do Kamila Grosickiego i mogliśmy się cieszyć. Było czuć, że to będzie dobre spotkanie. Zresztą, ja czułem to już w samolocie z Warszawy. Była koncentracja, mobilizacja. Lecieliśmy po trzy punkty. Udało się wygrać, na dodatek strzelić aż sześć bramek. Ale nie podniecajmy się.
Że ma wspaniałych kolegów. To, że Robert jest wyjątkowy, to wszyscy wiemy. Ale on wokół siebie ma także znakomitych piłkarzy, kolegów. Nasza kadra to nie Robert i dziesięć koszulek. Spójrzmy, jak w Armenii padały bramki. Najpierw Piszczek dograł do Grosickiego, innym razem indywidualną akcją popisał się Kuba Błaszczykowski, do siatki trafił nawet Rafał Wolski. Druga bramka padła po faulu na Piotrze Zielińskim, później asystę zaliczył Grosicki. Cała drużyna wypracowała zwycięstwo i bramki Roberta.
Byłem już w szatni, gratulowałem mu. I myślę, że w naszym gronie coś zorganizujemy. Chciałbym też powiedzieć, że Robert się nie zatrzymuje, teraz będzie śrubował rekord tak, że za kolejne 20-30 lat inni wciąż będą go gonić. I bardzo dobrze.
Nie możemy żyć w epoce, gdy ktoś bez nazwiska i bez twarzy wrzuca na Twittera jakiś news, a później przejmuje się tym cały kraj. Jest takie powiedzenie, że jeden rzuci kamień a później dwudziestu go szuka. To nie miało nic wspólnego z prawdą, więc nie mam na ten temat nic do powiedzenia. Wiadomo, że Kamil był na zgrupowaniu, że był skupiony na meczu. Zresztą, w Erywaniu to udowodnił.
Krychowiak, który gra i jest w formie, to 30-40 proc. wartości linii pomocy. To facet, który daje nam równowagę taktyczną, który umie wyłuskać piłkę, odzyskać ją, dokładnie podać. Dziś Grzesiek zagrał bardzo dobrze.
Niech się Grzesiek nie boi. Wszystko już zostało ustalone!