Ekstraklasa. Zabójcza skuteczność najlepszego matadora polskich boisk. "Carlitos" kontynuuje pogoń za Igorem Angulo

Carlos Daniel Lopez Huesca, tak brzmi pełne nazwisko nowej gwiazdy Lotto Ekstraklasy, która przebojem wdarła się na polskie boiska. ,,Carlitos'', bo taki przydomek nosi 27-letni napastnik Wisły Kraków, znów był najlepszym piłkarzem Białej Gwiazdy i w pojedynkę rozstrzygnął losy meczu z Piastem Gliwice (2:0). Hiszpan ma już na swoim koncie 7 bramek i goni swojego rodaka Igora Angulo (11 bramek).

Carlitos trafił do Wisły Kraków przed sezonem 2017/2018, a dyrektor sportowy Wisły Kraków Manuel Junco mówił wówczas, że był to bardzo przemyślany wybór, bo klubu nie stać na wpadki transferowe, szczególnie na pozycji napastnika. Mimo to wybór Lopeza mógł zaskakiwać, bo piłkarz radził sobie dotąd jedynie w trzeciej lidze hiszpańskiej. Jeśli jednak popatrzymy na statystyki z poprzednich trzech sezonów, to widać, że Lopez ma za sobą najlepszy czas w karierze. Carlitos zagrał w nich 97 meczów i strzelił 41 bramek, co jest bardzo przyzwoitym wynikiem, i to mimo nieudanego transferu do Arisu Limmasol, w którym Lopez spędził tylko pół roku, ale i tak dwa razy wpisał się na listę strzelców.

Aklimatyzacja jest przereklamowana

Carlitos po transferze do Białej Gwiazdy od razu poczuł się, jak u siebie w domu. Pomogło w tym nie tylko kilku rodaków w klubie, ale również to, że Lopez jest bardzo otwartą i towarzyską osobą, która szybko odnalazła kontakt z innymi piłkarzami. Zawodnicy Wisły śmieją się nawet, że od razu wiadomo, że Carlitos pojawił się w ośrodku treningowym w Myślenicach, bo po korytarzach niosą się piosenki śpiewane przez 27-latka. - Carlitos to bardzo otwarty, wesoły chłopak. Praktycznie zawsze uśmiechnięty, szybko znalazł wspólny język z każdym w klubie i drużynie. Z punktu widzenia marketingowego można powiedzieć, że jest chętny do działania i skuteczny tak samo, jak na boisku. Choćby przy tworzeniu materiałów wideo, gwarantuje dobrą zabawę dla autorów materiałów, kolegów i przede wszystkim widzów. A co przy tym najważniejsze - to profesjonalista (akurat do treningów podchodzi bardzo poważnie) – mówi Damian Juszczyk – były rzecznik prasowy Wisły Kraków.  

Wydaje się więc, że Carlitos jest przykładem na to, że dywagowanie o potrzebie długiej aklimatyzacji  jest mocno przereklamowane, bo jeśli piłkarz ma umiejętności, to potrafi od razu zaprezentować. Z drugiej jednak strony, to właśnie ten sam Carlos Lopez nie potrafił odnaleźć się w dalekiej Rosji, czy nawet na Cyprze i sam wspominał o tym, że czuł się tam po prostu źle. 27-latek zamieszał w Krakowie wraz ze swoją żoną Gemą, a w dodatku trafił do środowiska, w którym Hiszpan po prostu powinien czuć się dobrze.  Prawdopodobnie wszystkie te czynniki złożyły się na to, że Lopez od pierwszych dni w Krakowie pokazuje pełnię swoich możliwości.  

Gracja i skuteczność matadora

Napastnik przebojem wdarł się na boiska Ekstraklasy, a decydujący wydaje się pierwszy mecz w sezonie, w którym Carlitos strzelił bramkę z rzutu wolnego i zanotował asystę przy golu Petara Brleka. Hiszpan od razu zbudował sobie pozycję w klubie, a sam dostał potężnego motywacyjnego kopa i sporą dawkę pewności siebie, którą tylko rozbudowywał w kolejnych meczach.

Niemal po każdym meczu kibice wycinają fragmenty z technicznymi sztuczkami piłkarza, a tricki Hiszpana stają się hitem na sportowych profilach społecznościowych. Andrzej Twarowski z Canal+ powiedział nawet, że jest to piłkarz dysponujący najlepszym dryblingiem i łatwością wychodzenia z trudnych sytuacji w polskiej Ekstraklasie i chyba nie sposób się z tym nie zgodzić. Wystarczy popatrzeć na doskonale znaną akcję Carlitosa z derbów Krakowa, w których 27-latek z gracją torreadora mijał kolejnych rywali, a na końcu posłał piłkę w stronę bramki. Jak się potem okazało, Lopez corridę ma we krwi, bo jego dziadek był hiszpańskim matadorem i zaszczepił w małym Carlosie miłość do tej typowo hiszpańskiej rozrywki. Mały Carlitos poszedł jednak w inną stronę i zamiast walk na Plaza de Torros wolał biegać za piłką na podwórkach turystycznego Alicante. Jednak jak sam przyznał, dalej jest fanem corridy, o czym opowiadał w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Kat na dobranoc

Niemal wszyscy eksperci zauważają, że styl Wisły Kraków jest daleki od idealnego, a mecze krakowian ogląda się z ogromnym bólem nie tylko zębów, ale i całego ciała. Jeśli jednak spojrzymy na tabelę, to Wisła do prowadzącego Lecha traci tylko dwa punkty i ciągle trzyma się w czubie ligi. Takiego wyniku by nie było, gdyby nie Carlitos, który w tym sezonie strzelił 7 z 12 bramek Białej Gwiazdy, a jego gole dały aż 13 z 16 punktów Wisły w tym sezonie, co czyni go kluczowym piłkarzem zespołu.

Bardzo ciekawą kwestią jest również to, że Carlitos nokautuje rywali zwykle w końcówkach meczów, bo aż pięć z siedmiu jego bramek padło już po 80 minucie meczu, a dwie nawet w doliczonym czasie gry. Wydaje się jednak, że łatwo to wyjaśnić.

Przed przyjściem do Polski Carlitos najlepiej czuł się w ustawieniu z dwójką napastników, ale problemy zdrowotne i słaba forma Pawła Brożka sprawiła, że 27-latek często bywa osamotniony w ataku. Co interesujące, Carlos Lopez aż 5 z 7 bramek strzelił, gdy na boisku przebywał drugi napastnik. Raz trafił, gdy od początku grał Ondrasek, a cztery gole zdobył po tym, jak na boisko wchodził Paweł Brożek. Ustawienie na dwóch napastników sprawia, że obrońcy muszą skupić się na dodatkowym zawodniku grającym bardzo wysoko, co od razu daje więcej miejsca Carlitosowi, a ten potrafi doskonale wykorzystać kilka metrów swobody na boisku.   

Przed Hiszpanem kolejne wyzwania, bo już za kilka dni Wisła zagra w 1/8 Pucharu Polski z Koroną Kielce, a w 10. kolejce znów czeka ją rywalizacja z podopiecznymi Gino Lettieriego.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.