Polacy wygrali na Stadionie Narodowym w Warszawie 3:0, ale wynik nie odzwierciedla tego, jak trudne było to spotkanie dla podopiecznych Adama Nawałki.
W 73. minucie, kiedy biało-czerwoni prowadzili wciąż tylko 1:0, a rywale coraz częściej dochodzili do głosu, sędzia liniowy nie dostrzegł, jak piłka minęła linię bramkową po strzale z rzutu wolnego Roberta Lewandowskiego. Arbiter główny Andris Treimanis zaufał swojemu współpracownikowi i mimo protestów polskich piłkarzy decyzji nie zmienił. Powtórki wykazały, że futbolówka zdecydowanie przekroczyła linię i gol powinien zostać uznany.
Niesmak pozostawił także podyktowany przez Łotysza kilka minut później rzut karny dla gospodarzy. Ciężko nie odnieść wrażenia, że decyzja o podyktowaniu jedenastki dla Polaków po starciu Łogwinienki z Lewandowskim została podjęta przez Treimanisa jako forma rehabilitacji za wcześniejsze nieuznanie bramki. Kontakt między zawodnikami był, ale nie kwalifikował się na podyktowanie karnego. Rzut karny na gola ustalającego wynik zawodów zamienił oczywiście sam Lewandowski.
Polska, która ma już 19 punktów na koncie, wróciła po wygranej nad Kazachami na fotel lidera grupy E. 2. miejsce w tabeli zajmują Duńczycy (16 pkt), tuż za nimi plasują się Czarnogórcy (16 pkt), Rumuni (9 pkt), Ormianie (6 pkt) i Kazachowie (2 pkt). Do końca eliminacji pozostały dwie kolejki, w których Polaków czekają jeszcze starcia z Armenią i Czarnogórą.