Dembele bardzo chce odejść do Barcelony, ale BVB nie przyjęło oferty Hiszpanów opiewającej na 100 mln euro. Żądają około 130-150 mln euro. Francuz uznał więc, że zacznie szantażować swój klub i przestał pojawiać się na treningach. Ba, przestał się pojawiać w klubie. Zawodnik został zawieszony przez władze, które miały nie wiedzieć nawet gdzie przebywa aktualnie Dembele.
– Ousmane przebywa we Francji i jesteśmy z nim w stałym kontakcie. Na razie ma zakaz treningów, ale nie mamy zamiaru przyjmować każdej oferty, która wpłynie. Stawiamy twarde warunki, bo oczekujemy konkretnych pieniędzy, by zgodzić się na transfer. W przeciwnym razie wciąż będzie piłkarzem Borussii. Na pewno nie będziemy czekali do ostatnich dni okna transferowego, by go sprzedać. Przecież wtedy nie zdążymy znaleźć już następcy - powiedział Michael Zorc, dyrektor sportowy BVB, cytowany przez portal "Sport1.de"
Postawę Dembele skrytykował już Uli Hoeness, prezes Bayernu Monachium, a także Sokratis, kolega klubowy Francuza.
Skrzydłowy trafił do Borussii rok temu, a Rennes otrzymało za niego około 15 mln euro.