Di Maria na celowniku Barcelony znajduje się już od dłuższego czasu. Piłkarza sprowadzić na Camp Nou próbowano w obu poprzednich letnich okienkach transferowych, ale wysokie zarobki gwiazdy i obawa przed złamaniem Finansowego Fair Play wyhamowały zapędy Katalończyków - czytamy w "Sporcie". Wszystko miało się zmienić po odejściu Neymara. Raz, że Barcelona potrzebuje następcy Brazylijczyka, a dwa, że po otrzymaniu 222 mln euro od Paris Saint-Germain FFP nie jest dla wicemistrzów Hiszpanii żadnym zmartwieniem.
Chętny na przenosiny do Katalonii jest także sam Di Maria. Choć zawodnik występował w przeszłości przez cztery sezony w Realu, nie ma problemu z grą dla największego rywala Królewskich.
Barcelona stara się również o sprowadzenie Ousmane'a Dembele i Philippe Coutinho, ale zarówno Niemcy, jak i Anglicy nie chcą sprzedawać swoich gwiazd, a z pewnością nie za kwoty, które można by pokryć pieniędzmi ze sprzedaży Neymara. Dlatego też w Katalonii bardzo poważnie myśli się o kupnie Di Marii. Piłkarz wie, że przyjście do Paryża Neymara, a w perspektywie możliwe, że również Kyliana Mbappe z AS Monaco, wyśle Argentyńczyka na ławkę rezerwowych. Jego kontrakt obowiązuje jeszcze tylko do 2019 roku, a jeśli PSG zdecyduje się na kupno Mbappe, będzie musiało sprzedać część zawodników, aby nie złamać regulacji Finansowego Fair Play. To może znacznie ułatwić negocjacje Barcelonie.
Di Maria z Realu odszedł latem 2014 roku, przyczyniając się wcześniej znacząco do historycznego, dziesiątego triumfu w Lidze Mistrzów. Po przejściu do Manchesteru United był jednak cieniem samego siebie. Nie odnalazł się w Anglii i po swoim pierwszym sezonie w Premier League przeniósł się do Paris Saint-Germain za około 63 mln euro.