Jagiellonia rzuciła się do ataku od pierwszego gwizdka, ale długo nie potrafiła znaleźć sposobu na Michała Gliwę. Skutecznością w 26. minucie popisali się za to piłkarze beniaminka, kiedy po świetnym dośrodkowaniu Tomasza Brzyskiego piłkę w bramce umieścił Aleksandar Kolew. W tej sytuacji prowadzący spotkanie Szymon Marciniak zdecydował się posiłkować systemem VAR. Arbiter miał wątpliwości, czy Brzyski nie był wcześniej na pozycji spalonej, ale powtórka potwierdziła, że gol został strzelony prawidłowo.
Do remisu dziesięć minut później doprowadził Cillian Sheridan. Futbolówka po jego strzale głową odbiła się jeszcze od Dawida Szufryna i zmyliła bezradnego Gliwę. Po tym trafieniu tempo spotkania nieco siadło, choć w samej końcówce piłkę do bramki skierował Płamen Kraczunow. Wcześniej odgwizdano jednak spalonego i gol nie został uznany. Warto podkreślić, że białostoczanie przez 45 minut nie oddali ani jednego celnego strzału - bramka Sheridana została ostatecznie przypisana Szufrynowi.
Zaraz po zamianie stron piłkarze z Nowego Sącza ponownie pokonali Mariana Kelemena, tym razem już zgodnie z przepisami. Po centrze Adriana Danka Mateusz Cetnarski strzałem z powietrza ponownie dał beniaminkowi prowadzenie.
Mimo że podrażniona utratą kolejnej bramki Jagiellonia zaczęła dominować, to goście ponownie trafili do siatki. Kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry wynik spotkania ustalił wprowadzony w drugiej połowie na boisko Wojciech Trochim, który pewnie wykorzystał rzut karny.