Czego zabrakło Legii do wyeliminowania Astany?

Legia Warszawa zakończyła swoją tegoroczną przygodę w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Drużyna Jacka Magiery odpadła po dwumeczu z FK Astana. W pierwszym spotkaniu mistrzowie Polski przegrali 1-3, a w rewanżu, po bramce Jakuba Czerwińskiego wygrali 1-0. Było to jednak za mało aby awansować do fazy play-off.

- Nikt nie musi mi mówić jak duży ciężar gatunkowy ma ten mecz. Wiem, co on oznacza dla Legii. Jestem gotowy na to i jestem pewien, że drużyna odpali w tym momencie co trzeba, że zespół pokaże charakter i pokaże, że potrafi grać – mówił przed meczem z Astaną Jacek Magiera.

I rzeczywiście, charakteru Legii nie można było odmówić. Piłkarze stołecznego zespołu byli niezwykle zaangażowani, walczyli o każdą piłkę i błyskawicznie doskakiwali do rywali, co najlepiej widoczne było w pierwszej połowie. - Zagraliśmy dobre spotkanie, które nic nam nie dało. Drużyna walczyła do końca o drugiego gola. Na boisku było to, czego zabrakło w Astanie, walka i dyscyplina, z tego mogę być zadowolony – skomentował rewanżowe spotkanie trener Legii.

Szczególnie ogromną ambicją wykazali się Guilherme, Dominik Nagy, czy Jakub Czerwiński, który bardzo dobrze zastąpił Macieja Dąbrowskiego i całkowicie wyłączył z gry groźnego Juniora Kabanangę.

… ale gotowości do gry w pucharach już zabrakło

Chęci to jedno, jakość to drugie. Tego pierwszego było dużo, zabrakło jednak umiejętności. W Legii braki widoczne były niemal w każdym elemencie gry. W ogólnym rozrachunku, w dwumeczu nie zawiódł jedynie Arkadiusz Malarz. Inni w większym lub mniejszym stopniu przyczynili się do końcowej klęski.

Piłkarze Jacka Magiery, szczególnie w pierwszym meczu w Astanie, sprawiali wrażenie zespołu, który do kwalifikacji Ligi Mistrzów trafił przypadkiem. Za wolny, za mało dynamiczny, bez pomysłu na grę. To jak bardzo legionistom brakowało koncepcji na pomyślne przeprowadzanie akcji ofensywnych dobitnie pokazują statystyki rewanżowego starcia. Przed zdobyciem bramki przez Jakuba Czerwińskiego Legia miała niemal 80% posiadania piłki, co przełożyło się jedynie na dwa strzały, w dodatku obydwa niecelne.

Chaos w grze obronnej

Wbrew temu, co mówił Jacek Magiera, losy dwumeczu w znacznej mierze przesądziło pierwsze spotkanie i tragiczna gra w obronie, która doprowadziła do tego, że w Warszawie trzeba było gonić wynik.

Do zdezorganizowania gry defensywnej mistrzów Polski wystarczyło dwóch piłkarzy Astany – Patrick Twumasi i Junior Kabananga, którzy w starciu w Kazachstanie, co i rusz pokazywali, jak bardzo linii obrony zespołu Jacka Magiery brakuje zrozumienia, a chwilami umiejętności.

Można stwierdzić, że o awansie drużyny Stanimira Stoiłowa do IV rundy zadecydowała trzecia bramka zdobyta w Astanie. Legia zaangażowała wówczas zbyt wielu zawodników w poczynania ofensywne, przez co obrońcy nie zdążyli wrócić na pozycje. W znacznej mierze do porażki przyczynił się również Maciej Dąbrowski, który kompletnie nie radził sobie z dynamicznymi atakami przeciwników.

W rewanżu najsłabsze ogniwo obrony zostało zastąpione przez Jakuba Czerwińskiego, który spisał się świetnie – strzelił jedyną bramkę meczu, a dodatkowo w 100% wyeliminował z gry Juniora Kabanangę, który tym razem nie stanowił żadnego zagrożenia dla Legii.

Niezastąpiony Ofoe

- W polskiej lidze nie ma obecnie takiego zawodnika jak Vadis. Zastąpienie takiego piłkarza nie jest teraz możliwe – powiedział po spotkaniu z Astaną Jacek Magiera.

Święta prawda. Środkowi pomocnicy Legii nawet razem wzięci nie potrafią chociaż w połowie zastąpić Vadisa Odjidji-Ofoe, który niedawno odszedł do Olympiakosu, z który z powodzeniem gra w eliminacjach Champions League. Krzysztof Mączyński przychodząc do Legii miał obsługiwać kolegów z ofensywy swoimi świetnymi prostopadłymi podaniami. Na razie jedyne co robi reprezentant Polski w Warszawie, to szuka porozumienia z drużyną, w defensywie może trochę pomaga, ale w środkowej strefie i w ataku nie przynosi kompletnie żadnych korzyści.

Thibault Moulin w tym sezonie stara się jedynie sprawić wrażenie tego, że zależy mu na grze. Francuz jest ociężały, a swoje pomysły realizuje ze sporym opóźnieniem. Pomocnik zamiast przyspieszać grę Legii i zaskakiwać niekonwencjonalnymi rozwiązaniami, zwalnia ją i utrudnia przeprowadzanie akcji ofensywnych. Dodatkowo stałe fragmenty gry w wykonaniu 27-latka są delikatnie mówiąc tragiczne. Rzuty wolne Moulina mają zazwyczaj dwa końcowe efekty. Pierwszy – dośrodkowanie przecina pierwszy zawodnik rywali ustawiony na torze lotu piłki. Drugi – piłka długo szybuje w powietrzu i spada za plecy wszystkich piłkarzy Legii, często również poza boisko.

 Wejścia w buty Ofoe oczekiwano jednak przede wszystkim od Cristiana Pasquato. Były piłkarz Juventusu miał być lekarstwem na kłopoty ze środkiem pomocy drużyny Jacka Magiery, a na razie jest jedynie kolejnym rezerwowym. To, jak słabą formę musi mieć obecnie Pasquato pokazała zmiana w drugim meczu z Astaną. W momencie gdy drużyna desperacko próbuje odrobić straty, zamiast piłkarza kreowanego na nową gwiazdę drużyny, na boisku pojawia się 18-letni Szymański (co w efekcie okazało się mimo wszystko zmianą trafioną).

Wzmocnienia tylko w teorii

Napastnik, który strzelił gola na Euro, pomocnicy reprezentacji Polski – młodzieżowej i dorosłej, rozgrywający Juventusu i obrońca Benfiki. Na papierze wzmocnienia wyglądające imponująco. Teoretycznie nowi piłkarze Legii bez problemu powinni zastąpić tych, którzy z klubu latem odeszli. Teoretycznie…

Sadiku w drugim meczu z Astaną miał jedną dogodną sytuację, którą każdy solidny napastnik powinien zamienić na bramkę. Albańczyk nie zamienił, zamiast tego strzelił głową prosto w bramkarza rywali. W innych  sytuacjach zazwyczaj podejmował złe decyzje, kiedy powinien podać – strzelał, kiedy powinien strzelać – podawał. W pierwszym spotkaniu w Kazachstanie napastnik zdobył bramkę, ale nie wiele to drużynie dało, poza tym, po podaniu Michała Kucharczyka musiał tylko wepchnąć piłkę do niemal pustej bramki.

O Mączyńskim i Pasquato wspominaliśmy wyżej, wartym rozpatrzenia transferem jest jednak sprowadzenie Łukasza Monety. Strzelec bramki na młodzieżowym Euro w Polsce, miał przynieść nową jakość i dynamikę na skrzydła Legii. Na razie jest jednak jeźdźcem bez głowy, z którego biegania nie wynika nic poza stratami i kilkoma wywalczonymi autami.

Jeśli chodzi o Hildeberto, na razie można powiedzieć o nim tyle, że w Legii jest i trenuje, podczas meczu ligowego z Sandecją nawet rozgrzewał się przy linii bocznej boiska. I to tyle.

Na obronę nowych piłkarzy Legii Warszawa można oczywiście powiedzieć, że Ofoe też do pełni formy dochodził niemal 2 miesiące, wtedy jednak przez kwalifikacje Ligi Mistrzów udało się prześlizgnąć, teraz już niestety nie.

Legia po porażce z Astaną przystąpi do fazy play-off kwalifikacji Ligi Europy. Mistrzowie Polski swojego rywala poznają w piątek 4 sierpnia po godzinie 13.00.

Copyright © Agora SA