Liga Mistrzów. Trudne zadanie Legii. "Na Astana Arena przygotujcie się na atak za atakiem"

O Legii wiedzą sporo. Mecz z IFK Mariehamn oglądali. Mistrza Polski się nie boją. Gracze FK Astana przekonują, że jeśli w III rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów zagrają na swoim poziomie, to w rozgrywkach pozostaną. Kluczowy ma być mecz w Kazachstanie. "Na Astana Arena przygotujcie się na atak za atakiem" mówi nam piszący o futbolu dla Prosports.kz Akatayev Sanzhar.

FK Astana w ten weekend wygrała kolejne ligowe spotkanie. 2:0 ze znanym w Europie Tobołem Kostanaj umocniło ją na czele tabeli. Siedem punktów przewagi nad kolejnym rywalem, też daje  spory komfort. Ligowej passy Legia może Astanie pozazdrościć. W Kazachstanie na wyniki polskiej ekstraklasy za dużo nie patrzą. Dobrze znają natomiast rezultat dwumeczu Legii z Mariehamn. 9:0 działa na wyobraźnie. Zresztą nie tylko wynik.

- Oglądałem fragmenty rewanżowego spotkania. Podobała mi się gra Polaków. Była szybka i skuteczna – opisywał pomocnik Astany Srdjan Grahovats. - Nasze Szanse? Oczywiście w pierwszym meczu potrzebujemy goli, na pewno więc pójdziemy do przodu. W rewanżu trzeba będzie natomiast zwrócić większą uwagę na obronę i rozegrać spotkanie mądrze taktycznie – wyznał.

Taki plan w rozmowie ze Sport.pl zdaje się potwierdzać zajmujący się futbolem na portalu Prosports.kz  Akatayev Sanzhar.

- Legia to oczywiście wspaniała drużyna. Ekipa, która w jednym meczu strzeliła cztery gole Borussii, trzy Realowi, ale my jesteśmy na taką wymianę gotowi. W Warszawie zapewne będzie to z naszej strony wyglądało spokojniej. Astana będzie chciała strzelić gola, ale nie od razu. Tam ważne będzie gra w obronie. Na Astana Arena przygotujcie się jednak na atak za atakiem. Pewnie wiecie jak dobrze spisuje się nasza drużyna w meczach u siebie – przypomina nasz rozmówca.

Wypadek przy pracy

Wyniki osiągane przez Astanę w meczach u siebie rzeczywiście robią wrażenie. W europejskich pucharach Kazachowie przez ostatnie dwa lata nie przegrali tu żadnego spotkania. W 13 meczach odnieśli 6 zwycięstw i zanotowali 7 remisów. Ten ostatni, w II rundzie kwalifikacji tegorocznej edycji Champions League, w spotkaniu ze Spartaksem Jurmała. O awans drżeli jednak do końca. Kolejny gol dla Łotyszy premiowałby przyjezdnych.

- Mecz ze Spartaksem był trudny. Po zwycięstwie 1:0 na wyjeździe, drużyna była rozluźniona. Nikt nie twierdzi tu jednak, że to był szczęśliwy awans. Astana nie oddała inicjatywy gościom. Strzelony przez nią gol był wynikiem ciągłego wysokiego pressingu. Rywal trafił natomiast po błędzie Igora Shitova – tłumaczy dziennikarz. - Ciekawe jest to, że te dwa pierwsze mecze w kwalifikacjach LM zawsze sprawiają Astanie jakiś problem. Rok temu ciężko grało jej się z Żalgirisem. W następnych rundach pokazała już jednak bardzo dobry futbol przeciw Celticowi czy BATE – wspomina Sanzhar, niejako licząc na powtórkę tej sytuacji.  

- Jeśli zagramy na naszym normalnym poziomie, to będziemy mieć szansę - dodaje bramkarz drużyny Nenad Erić, który też podglądał mecz Polaków z Meriehamn. Golkiper z informacjami o Legii jest na bieżąco. Wie, że klub praktycznie co roku gra w fazie grupowej europejskich pucharów i ma armię fanów. – Gracze Legi są warci dwa razy więcej od nas, ale w piłce nożnej nie wygrywasz dlatego że jesteś droższy. Przekonaliśmy się o tym i my, kiedy gracze Spartaksa do końca walczyli z nami o zwycięstwo. Po tym meczu mamy coś do udowodnienia. Naszym celem jest wygrana u siebie i strzelenie tyle goli ile to możliwie – zapewnia Srdjan Grahovats.

50 na 50

Pytany przez nas o ocenę szans Astany w starciu z Legią, dziennikarza z Kazachstanu chwali warszawian, zna nazwiska stołecznych graczy. Dodaje jednak, że w środę przekonamy się też o sile jego drużyny.

- W Legii macie sporo ciekawych pomocników. Oni robią różnicę w grze. Mówię tu oczywiście o Guiherme, ale też Hamalainenie czy Nagy’m. Oni znakomicie kontrolują piłkę, mają technikę i potrafią uderzyć – komplementuje Sanzhar.

– Nie zmniejsza to jednak szans Astany. My mamy najlepszego napastnika z tegorocznego Pucharu  Narodów Afryki – Juniora Kabanangę (został królem strzelców turnieju – przyp. red.) Do tego także znakomitych w ofensywie Romana Murtazayeva czy Djordje Despotovicia i wartościowych skrzydłowych. Dla mnie Astana dysponuje naprawdę mocnym składem. Szansę oceniam zatem 50 na 50 –  osądza dziennikarz.  

Kabanangą w Kazachstanie zachwyca się nie tylko on. Piłkarzem interesują się kluby na całym świecie. Zawodnik z Demokratycznej Republiki Konga niedawno dostał 9 propozycji kontraktowych. Trzy z Belgii, w tym jedną od czołowej drużyny ligi, jedną z Ligue 1 i Turcji oraz znakomite finansowo umowy z Chin i Arabii Saudyjskiej. Teraz monitoruje go 17. drużyna poprzedniego sezonu Serie A – FC Crotone.

W Astanie Legii mogą pozazdrościć na pewno  jednej rzeczy – kibiców. Chociaż podczas ważniejszych meczów, problemów z zapełnieniem ich 30-tysiecznego obiektu nie ma, to na spotkania przychodzą głównie tzw. "pikniki”.

- Kibice Legii swym dopingiem robią show. Astana jest młodym klubem. U nas takich zagorzałych fanów jest może ze stu, ale stadion oczywiście ludźmi się wypełni. Waszych kibiców podejmiemy jednak z radością – uśmiecha się dziennikarz. 

Cała uwaga fanów futbolu w Kazachstanie skupia się teraz już tylko na Astanie. To dlatego, że z eliminacji Ligi Europy w II rundzie odpadły Irtysz Pawłodar i Kajrat Ałmaty. Pierwszy klub nie dal rady Crvenej Zveździe, drugi przegrał dwumecz ze Skenderbeu.

Spotkanie Legii z Astaną zaplanowaną na środę, na 16:00 czasu polskiego. Relacja na Sport.pl

Legia - Korona 1:1. Rzeźniczak: Szkoda tych punktów... Dla mnie najlepsi bramkarze i Kovacevic

Więcej o: