Młodzieżowe mistrzostwa Europy. Sukcesy i problemy młodzieżowych reprezentantów Anglii

Dwa tytuły i jeden półfinał - to dorobek młodzieżowych reprezentacji Anglii w ostatnim miesiącu. Wyspiarze zachwycają się wschodzącymi gwiazdami, ale jednocześnie obawiają się o ich przyszłość.

10 czerwca młodzieżowa reprezentacja Anglii wygrała prestiżowy turniej we francuskim Tulonie. Dzień później, drużyna do lat 20, zdobyła w Korei Południowej mistrzostwo świata. W rozgrywanym w Polsce turnieju Euro U-21 zespół Adriana Boothroyda dotarł do półfinału, przegranego z Niemcami dopiero po rzutach karnych.
Anglicy doczekali się nowej, złotej generacji, która nawiąże do sukcesu seniorów z 1966 roku, czyli jedynego w historii mistrzostwa świata? Na Wyspach marzą o tym, ale jednocześnie boją się o jej przyszłość.

Młodzież, która nie gra

Astronomiczne kwoty, jakimi na rynku transferowym posługują się kluby Premier League powodują, że młodzi angielscy piłkarze nie dostają odpowiedniej szansy w seniorskiej piłce. Chociaż w lidze pozycję na wysokim poziomie ustabilizowali 23-letni John Stones czy Raheem Sterling, a Real Madryt pytał już o rok młodszego Harry’ego Kane’a i 21-letniego Dele Allego, to problem jest duży.

13 piłkarzy, którzy zagrali w finale MŚ do lat 20 przeciwko Wenezueli, w poprzednim sezonie Premier League uzbierało łącznie raptem 1094 minuty, czyli niewiele ponad 12 spotkań. Najwięcej, bo 431 minut, rozegrał Lewis Cook z Bournemouth. Strzelec jedynego gola w finale, Dominic Calvert-Lewin uzbierał 346 minut dla Evertonu, a jego klubowy kolega Ademola Lookman 287 minut. Aż siedmiu Anglików, którzy w finale wystąpili, nie zagrali choćby minuty w Premier League. Najlepszego strzelca zespołu - Dominica Solanke - w ostatnich dniach Chelsea bez żalu, za darmo oddała Liverpoolowi.

Lepiej, ale nie imponująco, prezentują się liczby zawodników, którzy zagrali w zespole Boothroyda na MME w Polsce. W Arsenalu regularnie gra Calum Chambers, 137 meczów w barwach Southampton rozegrał już James Ward-Prowse, niewiele mniej doświadczony jest jego klubowy kolega Nathan Redmond.

Rynek zepsuty przez pieniądze

To jednak wyjątki. Reszta piłkarzy albo jest zmiennikami w Premier League, albo gra na jej zapleczu. - Poziom Championship jest niezły, gwarantuje młodym regularną grę, ale wciąż bardzo daleko mu do topu. Ryzyko związane z postawieniem na graczy stamtąd podejmują tylko średniacy jak np. Watford, który kupił niedawno grającego na MME Willa Hughesa z Derby - mówi nam Christopher Lash, autor bloga Rightbankwarsaw.com, Anglik od lat mieszkający w Polsce.

- W naszym kraju trwa debata na temat przyszłości młodych zawodników, ale dla klubów wciąż najważniejsze będzie wygrywanie Premier League i walka o Ligę Mistrzów. Rynek jest zepsuty przez pieniądze. Potentatów stać na to, by odpuścić talenty kosztem zagranicznych gwiazd, które nie zawsze dają odpowiednią jakość. Dla młodych najlepszą drogą do sukcesu jest angaż w ambitnym klubie Championship, awans i demonstracja umiejętności w Premier League - dodaje Lash.

Idealnym przykładem takiej kariery jest Jordan Pickford, którego Everton odkupił niedawno od Sunderlandu za 30 mln funtów. Nim bramkarz pokazał się na najwyższym poziomie, wcześniej zaliczył aż sześć wypożyczeń do klubów z niższych lig. Kolejny może być Tammy Abraham. 20-letni napastnik Chelsea w poprzednim sezonie strzelił 23 gole dla Bristol City, następne rozgrywki spędzić ma na wypożyczeniu w Swansea.

Niezrozumiałe obawy

Chociaż do tej pory Anglicy na młodzieżowych turniejach sukcesów nie odnosili, to problemów z „produkowaniem” talentów nie mieli. Kłopoty zaczynały się jednak wtedy, gdy młodzi piłkarze dochodzili do pełnoletności i praktycznie nie mieli okazji do poważnej rywalizacji. Wszystko z powodu presji klubów i podejścia szkoleniowców, którzy niechętnie dawali szanse zawodnikom w wieku 18-21 lat. - Wtedy najważniejsza jest regularna gra, nabieranie doświadczenia. Doskonale zrozumieli to Hiszpanie, którzy stawiają na swoich piłkarzy i mają tego efekty. W Anglii młodzież jest za bardzo chroniona - czytamy w „Guardianie”.

Jednym z pomysłów na zwiększenie rywalizacji dla młodych zawodników w Anglii było wprowadzenie Premier League 2, która zastąpiła ligę U-21. To rozgrywki dla piłkarzy do lat 23, które odbywają się na dwóch poziomach. Chociaż nie jest to lek na całe zło, a tylko początek nowej drogi, to mistrzowski Everton na MŚ U-20 wysłał aż pięciu swoich graczy. Wprowadzenie Premier League 2 ma też swoje odbicie w liczbach. W poprzednim sezonie seniorskiej ligi, angielscy debiutanci rozegrali o 20 proc. więcej minut niż w rozgrywkach 2015/16.

Z czołowych klubów Premier League na młodych najodważniej stawiają Everton i Tottenham. To przykłady, które pokazują, że cierpliwość i konsekwencja w prowadzeniu wchodzących do seniorskiej piłki graczy mogą przynieść dobre efekty.

Problem Anglików zdefiniował ostatnio menedżer „the Toffees” Ronald Koeman. - Ludzie związani z tutejszą piłką podkreślają konieczność stawiania na młodzież, ale jednocześnie zaznaczają, że tacy zawodnicy nie powinni grać więcej niż 15 czy 20 meczów w sezonie. Obawiają się o nich, czego kompletnie nie rozumiem - powiedział Holender.

Więcej o:
Copyright © Agora SA