Cruyff nie musiał nauczyć się katalońskiego, by być symbolem Katalonii. Ponoć odmówił Realowi Madryt, ze względu na związki z dyktaturą Franco. Pewnie krytycy Johana znajdą w jego życiorysie przykłady jak mocno kierował nim własny interes, a nie idee. Ale prawda jest też taka, że odrzucił wiele intratnych propozycji.
To on stworzył La Masię, reformując ją na podobieństwo szkółki Ajaksu. Na jego konto idzie sukces Pepa Guardioli, w końcu to on doradził prezesowi Joanowi Laporcie, by zrobił z niego trenera pierwszej drużyny latem 2008 roku. Reformował Ajax i Barcelonę, tworzył i burzył w reprezentacji Holandii, najpierw pomagając Bertowi van Marwijkowi, a potem ze względu na przesadnie pragmatyczny styl gry wyparł się go. Mimo srebra mundialu w RPA. Dla Cruyffa nie był to argument.
Legenda głosi, że jako piłkarz zrezygnował z wyjazdu na argentyński mundial świadomy tego, że jest pożywką dla junty. W przypadku Cruyffa trudno oddzielić legendy od faktów. Ale nie o to dziś chodzi. "Kogoś kto był tak wielki i uczynił lepszym twojego największego rywala, zasługuje na największe honory. Spoczywaj w pokoju geniuszu" - napisał na Twitterze obrońca Realu Alvaro Arbeloa.
Z dzieciństwa pamiętam anegdotę wyczytaną z prasy. Johann, jeszcze jako piłkarz, sprzedawał samochód. Kiedy kupiec zapytał dlaczego ma kosztować więcej niż nowy, usłyszał odpowiedź: "przecież to auto, którym jeździł Cruyff".
Skromnością nie grzeszył. Ale też budził szacunek konsekwentnie broniąc futbolu przed mechanizacją. Był zaciekłym, zdeklarowanym wrogiem takich trenerów jak Jose Mourinho zdecydowanie przed tym jak objął Real. Uważał, że Portugalczyk i jemu podobni zabijają pierwotny w futbolu pierwiastek radości. Tam gdzie piłkarze się męczą, męczą kibiców, co może prowadzić do zwycięstw, ale na krótką metę.
Wymyślał różne teorie, które brzmiały jak absurd, by za chwilę zabrzmieć prawdziwie. Był kłótliwy, waleczny, zadziorny na boisku i poza nim. Zarzucano mu, że rządzi Barceloną, Ajaksem, reprezentacją Holandii nie biorąc za nic odpowiedzialności. Czasem odpowiedzialność go jednak dosięgała.
Mam jedno osobiste wspomnienie z Cruyffem. Dzień przed finałem Ligi Mistrzów w Atenach byłem na oficjalnym treningu Barcy. Twórca Dream Teamu założył się z Christo Stoiczkowem, czy ze skrzyżowania linii bocznej i środkowej trafi piłką w poprzeczkę trzy razy. I Bułgar trafił raz, drugi, trzeci. - Kłótnie z nim sprawiały, że rosłem jako piłkarz - mówił.
Gdy patrzyłem na sposób w jak Barca z Romario i innymi gra w dziadka (po hiszpańsku rondo), wydawało mi się, że drużyna o tak bajecznych umiejętnościach musi być niezwyciężona. 24 godziny później tę teorię brutalnie zweryfikował Milan Fabio Capello, czyli trenera uchodzącego za zdecydowanego pragmatyka. Romantyzm Cruyffa dostawał surową lekcję pokory. Czyżby?
Johan jako wizjoner ignorował logikę. Wyglądał na człowieka, któremu fakty nie są potrzebne do weryfikacji własnych tez i pomysłów. Myślał jak Hegel: "jeśli im przeczą, tym gorzej dla faktów". Kilka miesięcy temu, gdy okazało się, że ma nowotwór mówił, że to tylko kolejny mecz. Potem ogłosił nawet, że prowadzi 2:0. Ten przeciwnik okazał się jednak za silny.
Dziś wielu jego wyznawcom pozostają słowa Johanna "jestem nieśmiertelny". Może da się znaleźć w historii lepszego piłkarza, może lepszego trenera, może większego teoretyka futbolu. Ale kogoś, kto tak spektakularnie łączył wszystko w jednym, chyba nie sposób. Dla jednych był geniuszem, dla innych szarlatanem - to chyba klasyczne przy tym rozmiarze kapelusza.
Więcej wpisów autora, znajdziecie na jego blogu"W polu karnym".
Zmarł Johan Cruyff. Oddajmy głos tym, których natchnął swoją postawą [ZDJĘCIA]
Wielki piłkarz, trener i filozof futbolu. Najlepsze cytaty Johana Cruyffa