Rafał Rostkowski: Gdyby "goal line" używano na mundialu w RPA, gol Franka Lamparda w 1/8 finału Anglia - Niemcy zostałby uznany. Poza sędziami wszyscy widzieli podczas powtórek, że piłka wpadła do bramki. Jeśli mogliby korzystać z pomocy, uniknęliby błędu. Sędziowie, w większości po cichu, od lat domagali się takiej możliwości. Jeśli chcecie, żebyśmy nie popełniali omyłek, dajcie nam narzędzia. Żaden arbiter nie pragnie zasłynąć spektakularnym błędem. Tak jak przy nazywanym "ręką Boga" pierwszym golu Maradony w ćwierćfinale Anglia - Argentyna na mundialu w Meksyku w 1986 roku. Argentyńczyk wyskoczył do główki, ale uderzył piłkę ręką, czego sędzia nie mógł dostrzec. Gdyby miał asystenta, który mógłby zobaczyć powtórkę, gola by nie uznał. Od lat dyskutowaliśmy nad wprowadzeniem wideo do sędziowania. I wreszcie FIFA oraz IFAB zapaliły zielone światło dla rozpoczęcia eksperymentów.
- Nikt tego nie wie. Eksperymenty mają potrwać co najmniej dwa lata, mam nadzieję, że za trzy-cztery system będzie gotowy. Opór wobec dopuszczenia powtórek był w futbolu bardzo duży. Teraz pomysł ma być przetestowany w 12 krajach i w jednej z konfederacji kontynentalnych. Pamiętajmy jednak, że to projekt. Można go przeprowadzić źle, ośmieszyć i doprowadzić do upadku. Ale można zrobić dobrze, by wyeliminować ewidentne i grube pomyłki sędziów. O to nam chodzi.
- Myślę, że wideo będzie wykorzystywane tylko wtedy, gdy decyzja arbitra ma decydujący wpływ na wynik i przebieg meczu. Nie chodzi o to, by debatować i analizować fakt, że jeden piłkarz odepchnął drugiego w środku boiska. Ale jeśli był faul w polu karnym, to już warto. Warto sprawdzić, czy gol nie padł ze spalonego, jak w pamiętnym meczu 1/8 finału mundialu w RPA Argentyna - Meksyk, za co ówczesny szef FIFA Sepp Blatter przepraszał Meksykanów. Po nieprawidłowym golu Carlosa Teveza na 1:0 gracze Meksyku długo protestowali, gra nie mogła być wznowiona, a więc błąd też może zakłócać ciągłość gry. W dodatku puszczono powtórkę na stadionowym telebimie, wszyscy kibice wiedzieli, że Meksykanie zostali skrzywdzeni. Fatalna sytuacja. Włoscy sędziowie z głównym Roberto Rosettim też zdawali sobie sprawę, że popełnili błąd, i nie mogli go naprawić.
- Nie będzie można przy każdym spalonym, ale w sytuacji, po której piłkarz zdobył gola ze spalonego, to co innego. Mam taką nadzieję. Oczywiście wprowadzenie wideo jest w fazie projektu, ale wydaje mi się, że główna zasada ma być taka, że nie można godzić się na żadną bramkę zdobytą w sposób sprzeczny z przepisami.
- Podobnie jak dziś współpraca głównego z asystentami i technicznym, czyli przez mikrofony i słuchawki. Sędzia główny, mając wątpliwości, w ważnej sytuacji będzie mógł poprosić o pomoc asystenta od wideo albo arbiter od wideo da znać głównemu, że trzeba podyktować karnego, pokazać czerwoną kartkę lub nie uznać gola, bo został zdobyty ręką. Jest oczywiste, że mecz nie może być przerywany co kilkanaście sekund.
- Prace nad projektami trwały minimum półtora roku, a rozmowy kuluarowe znacznie dłużej. Być może Infantino coś przyspieszył, ale trudno uznać to za jego pomysł. Już wcześniej robiono eksperymenty z powtórkami - w Czechach kilka lat temu sędzia wideo siedział przy linii bocznej boiska, w Holandii od niedawna w wozie transmisyjnym. Te próby były nieoficjalne, sędzia główny miał podejmować decyzje sam. Ale szlaki dla wideo zostały przetarte. Nie mam wątpliwości, że wideo wyeliminuje oczywiste pomyłki, które wypaczały wyniki wielkich meczów, frustrując miliony ludzi. Przypomnę tylko zagranie ręką Francuza Thierry'ego Henry'ego w barażach o mundial w RPA z Irlandią. Sędzia tego widzieć nie mógł, więc uznał gola. Chyba wszyscy chcemy, by taka niesprawiedliwość już się nie powtórzyła. Albo coś takiego jak gol widmo z finału MŚ '66 Anglia - Niemcy, gdy piłka odbiła się od poprzeczki, spadła na linię, a sędzia Tofik Bachramow uznał bramkę. Po latach analiza wykazała, że piłka linii bramkowej jednak nie minęła. Dopuszczenie wideo to największa rewolucja w sędziowaniu w historii piłki nożnej.
- W Polsce mamy wszystko, by eksperyment zacząć choćby za miesiąc. Kluby są za, sędziowie, PZPN i pokazujący rozgrywki Canal+ - również. Możemy być jednym z pierwszych krajów, w których można testować współpracę sędziego głównego z arbitrem wideo.