Zamachy w Paryżu. Przeżył tragedię na Heysel i atak w Paryżu. "To dzięki pocałunkowi Jana Pawła II"

Niezwykła historia włoskiego kibica Juventusu. Massimiliano Natalucci przeżył piątkowe zamachy w Paryżu, choć był o trzy metry od terrorystów. 30 lat wcześniej przeżył inną wielką tragedię na stadionie Heysel. - To dzięki pocałunkowi papieża Jana Pawła II - powiedziała jego siostra.

Natalucci był w sali koncertowej Bataclan, gdzie odbywał się koncert rockowy. Terroryści zabili tam ponad 100 zakładników. - Stali trzy metry ode mnie zanim pojawili się antyterroryści i udałem się w bezpieczne miejsce - wyjaśnił w rozmowie z "Corriere Adriatico".

- Słyszałem strzały na koncercie. Zaczęło się od dwóch ludzi z karabinami maszynowymi i trwało to dziesięć minut. Musieli wystrzelić 5 tysięcy naboi i zostałem trafiony przez jeden z nich. Na szczęście byłem pod sceną i uciekłem do tyłu, przebijając się przez wyjście ewakuacyjne, po czym pobiegłem na dach. Uciekłem wraz z 50 innymi ludźmi. Spędziliśmy dwie godziny w ciszy, zanim pojawiły się tam służby bezpieczeństwa - relacjonuje. Poważniej ranna zotała jego przyjaciółka Laura Apolloni, która została trafiona w ramię.

- 30 lat temu uciekłem z Heysel. Uratowałem się z ojcem oraz wujkiem. Piątkowe wydarzenia sprawiły, że ponownie przeżyłem te traumatyczne chwile - powiedział Natalucci, który doznał jedynie lekkich obrażeń nogi.

Tragedia na Heysel miała miejsce 29 maja 1985 na stadionie w Brukseli. Natalucci miał wtedy 15 lat. Przed finałem Pucharu Europy między Juventusem a Liverpoolem doszło do starć między kibicami obu drużyn, w wyniku których śmierć poniosło 39 osób. W piątek w Brukseli rozgrywano mecz towarzyski Belgia - Włochy. Został przerwany w 39. minucie, by uczcić pamięć ofiar tej tragedii.

Jego siostra uważa, że to dzięki papieżowi Janowi Pawłowi II. - Max przeżył trzy poważne tragedie. W 1989 roku rozstał się z trzema przyjaciółmi na pół godziny przed wypadkiem, w którym wszyscy zginęli. W wieku 8 lat został pocałowany przez papieża Jana Pawła II na placu św. Piotra - powiedziała Federica.

Co najmniej 128 ofiar zamachów w Paryżu

W nocy z piątku na sobotę terroryści zabili w Paryżu co najmniej 128 osób, w tym ponad 100 zakładników uwięzionych w sali koncertowej Bataclan. Do serii zamachów doszło w sześciu różnych miejscach Paryża - m.in. w okolicach stadionu, gdzie rozgrywano mecz Francja-Niemcy. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie. Zagroziło też Francji kolejnymi atakami.

Po tragicznych wydarzeniach w Paryżu prezydent Hollande ogłosił stan wyjątkowy, wprowadzono także kontrole na granicach.

Prasa po zamachach w Paryżu: "Europanika. Piłka we krwi"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.