Argentyńczyk kandydatem do gry w reprezentacji Brazylii. Większość kibiców jest za

Tak upadają świętości? Argentyńczyk Lucas Pratto chciałby zagrać w reprezentacji Brazylii. I Brazylijczycy są za - aż 93 procent z nich uważa, że powinien dostać szansę. To kolejny dowód na dramatyczną sytuację, jeśli chodzi o tamtejszych napastników.

W rozmowie z "O Globo" Pratto wyjawił, że chciałby dostać brazylijski paszport. Teraz czeka na reakcję Dungi, obecnego selekcjonera reprezentacji. - Zawsze będę Argentyńczykiem. Ale gdy słyszę, że mam odpowiednie umiejętności, by zagrać w reprezentacji Brazylii, to zaczynam się zastanawiać. Argentyna zawsze powołuje tych samych napastników. Jeśli nie będę miał szans na grę dla Argentyny i Brazylia mnie zechce, to zobaczymy - powiedział. - W Brazylii czuję się jak w domu, fani od razu mnie pokochali.

Poważna przeszkoda

I aż 93 procent głosujących w sondzie "O Globo" uważa, że powinien dostać szansę w reprezentacji. Wynik niespodziewany, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to Argentyńczyk, czyli największy piłkarski wróg. Istnieje jednak poważna przeszkoda na drodze, której nie da się ominąć: 27-latek mógłby zadebiutować w nowej reprezentacji dopiero w 2020 roku. Do Brazylii - a konkretnie Atletico Mineiro - trafił pod koniec 2014 roku, a według przepisów FIFA trzeba spędzić co najmniej pięć lat bez przerwy w nowym kraju, o ile rodzice lub dziadkowie z niego nie pochodzą (Pratto nie ma przodków z Brazylii).

Jednak nie wszyscy popierają jego naturalizację. - Nie sądzę by był lepszy np. od Freda, który został ukrzyżowany podczas mundialu. Nie jest też lepszy od Ricardo Oliveiry, to podobny poziom. Nie warto robić takiego zamieszania - powiedział dziennikarz Sergio Xavier.

Najgorsza generacja

- To najgorsza generacja w historii brazylijskiej piłki - powiedział Dunga o napastnikach z tego kraju. - Nasze największe talenty siedzą na ławce w Europie. Zawsze liczyliśmy na trzech, czterech piłkarzy mogących zrobić różnicę, ale te czasy już minęły. Przez tę pustkę trudno nam zachować nasz styl. Ilu mamy zawodników robiących różnicę w przedziale wiekowym 23-28 lat? Nie możemy grać tak, jakbyśmy ciągle mieli Ronaldo.

Dunga od czasu powrotu do roli selekcjonera próbował już kilku różnych napastników, ale z różnym skutkiem. Największą gwiazdą reprezentacji jest oczywiście Neymar, często występował Roberto Firmino (Liverpool), sporo szans dostali też Diego Tardelli (chiński Shandong Luneng) czy Robinho (chińskie Guangzhou Evergrande). W kadrze grali też Hulk (Zenit Sankt-Petersburg) czy Luiz Adriano (AC Milan), a ostatnio powołany został 35-letni Ricardo Oliveira z Santosu. W Sao Paulo dobrze spisuje się Alexandre Pato, ale Dunga widzi dla niego miejsce na skrzydle. Jest jeszcze Wagner Love (31 lat, Corinthians) czy 26-letni Leandro Damiao, ale nie spełnia pokładanych w nim dawniej wielkich nadziei.

Kosmiczna konkurencja

Na ich tle Pratto - 12 goli w tym sezonie ligi brazylijskiej, drugi najlepszy wynik - nie prezentuje się najgorzej. Konkurencja w ataku Argentyny jest jednak o wiele większa - Lionel Messi, Sergio Aguero, Carlos Tevez, Paulo Dybala, Mauro Icardi, Luciano Vietto czy Gonzalo Higuain to tylko najlepsi z nich. Ale w obliczu ostatnich problemów - "Albicelestes" nie strzelili gola w dwóch pierwszych meczach eliminacji MŚ 2018 - niektórzy argentyńscy dziennikarze apelują o jego powołanie. Ale Pratto nie jest tak potrzebny Argentynie jak Brazylii. Tylko czy opłaca się czekać na niego kilka lat?

Sam Lewandowski jest wart 70 mln euro. A cała drużyna Adama Nawałki? Sprawdź!

Czy w reprezentacji Brazylii powinien grać Argentyńczyk?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.