W wyjazdowym spotkaniu z Groningen NEC Nijmegen przegrało 0:2. Mecz był bezbarwnym widowiskiem, dominowała brzydka walka w środku pola. - Niedzielan miał dobrą okazję w pierwszej połowie, później znacznie zwolnił. Gospodarze pierwsi strzelili gola, i to przesądziło o zwycięstwie - opowiada pragnący zachować anonimowość dziennikarz gazety "De Gelderlander" z Nijmegen.
Niedzielan, którego trener Paweł Janas powołał na przyszłotygodniowy mecz towarzyski ze Słowenią, miał bardzo udany początek sezonu. Zebrał świetne recenzje za styczniowy mecz z Ajaksem (przegrany przez NEC 0:1), a w spotkaniu z Feyenoordem (1:2) strzelił jedynego gola dla swojego zespołu. - Później coś się zmieniło. Polak nie jest już taki szybki. Zarówno w Groningen, jak i w ćwierćfinale Pucharu Holandii z drugoligową Spartą Rotterdam specjalnie nie zachwycił [NEC zremisował 0:0 i uległ 2:3 w karnych - red.] - dodaje dziennikarz "De Gelderlander".
Holender podkreśla, że przyczyną zniżki formy nie jest raczej konflikt z resztą zespołu, choć Polakowi zdarzały się już wypowiedzi, w których krytykował swoich partnerów z drużyny. - Wszyscy wiedzą, że Niedzielan odstaje od reszty, ale in plus. Żadnego konfliktu jednak nie ma. Niedzielan zaprzyjaźnił się z Czechem Jardą Simrem, ostatnio w drużynie pojawił się też nowy pomocnik Paragwajczyk Edgar Barreto, z którym Polak dobrze rozumie się na boisku. Przyczyną jego słabszej formy jest więc raczej przemęczenie. Od 25 stycznia NEC rozegrało pięć trudnych spotkań. Dla kibiców Niedzielan jest cały czas wielką gwiazdą. Okrzyki na jego cześć na stadionie De Goffert są równie głośne jak na początku sezonu - kończy dziennikarz "De Gelderlander".