Ostatni w tabeli Górnik rozegrał najlepszy mecz w sezonie i pokonał drugą w tabeli Pogoń Szczecin.
Piłkarze Górnika Zabrze przerwali serię ośmiu meczów bez zwycięstwa i czterech kolejnych porażek. Jak to się stało, że kiepska passa zakończyła się podczas spotkania przeciwko bogatej Pogoni, która do tej pory tylko raz schodziła z boiska pokonana?
Miejscowi zagrali zupełnie inaczej niż w poprzednich meczach - agresywnie, atakowali przyjezdnych już na ich połowie boiska, ani przez moment nie dawali rywalom odpocząć. Piłkarze Górnika świetnie spisywali się w defensywie, nie było dla nich straconych piłek. Sporo strzelali, przeprowadzali szybkie i dokładne kontrataki, a przeciwnicy byli bezradni.
O przewadze zabrzan świadczy statystyka - ponad dwadzieścia więcej strzałów, 10:1 w strzałach celnych. Pod bramką Pogoni co chwila coś się działo. Gdyby nie bramkarz Siergiej Szypowski, Górnik wygrałby wyżej. Wspaniale grał czarnoskóry napastnik Górnika Shingayi Kaondera, bardzo dobrze spisywali się też Adam Kompała i Piotr Gierczak. W defensywie bez zarzutu swoją pracę wykonywali Grzegorz Lekki i spółka.
Od 53. minuty zabrzanie grali z przewagą zawodnika. Za uderzenie Prasnala czerwoną kartkę zobaczył Brasilia. Ale już kilka minut wcześniej strzelił Adam Kompała. Król strzelców poprzedniego sezonu był faulowany w polu karnym i sam wykonał "jedenastkę". - Zapytałem Piotrka Gierczaka, czy chce strzelać, a że czułem się na siłach, podszedłem i trafiłem - opowiadał Kompała, który w nagrodę od jednego ze sponsorów otrzymał dorodnego żywego kaczora.
Miejscowi mogli wygrać wyżej - tuż przed przerwą po podaniu głową Kaondery Gierczak strzelił z woleja, ale piłka trafiła w słupek. Dziesięć minut przed końcem Michał Probierz po indywidualnej akcji uderzył na bramkę z ponad 20 metrów i futbolówka znów odbiła się od słupka. - Wiedzieliśmy, że nie można pozwolić Pogoni na rozwinięcie skrzydeł. Zagraliśmy agresywnie i to przyniosło skutek - opowiadał trener Józef Dankowski, który już w przedmeczowych wywiadach zapowiadał, że portowcy są do ogrania.
Skąd taka metamorfoza zespołu, który wcześniej tylko raz wygrał, zaś za swoją grę zbierał od kibiców gwizdy i okrzyki "Kiepscy"? Przed własną publicznością zadebiutował nowy trener koordynator Antoni Piechniczek. Jeden z najbardziej utytułowanych polskich szkoleniowców stał przy ławce rezerwowych Górnika, pomagając trenerowi Dankowskiemu. Po meczu obaj panowie, którzy przed kilkunastu laty razem zdobywali dla Górnika tytuł mistrzowski (Piechniczek w roli trenera, a Dankowski piłkarza), serdecznie się wyściskali. - Muszę pogratulować Józkowi. Wielka jego zasługa w tym sukcesie - mówił Piechniczek. - Przecież to nie ja w ciągu kilku dni wytrenowałem zespół. Nam udało się wspólnie poprawić stan psychiczny piłkarzy, tchnąć w zespół wiarę.
Trener Edward Lorens był bardzo zawiedziony postawą swoich zawodników. - Górnik zagrał z pasją, z determinacją. Tego, niestety, nie można powiedzieć o moich piłkarzach. Zawiedli, grali bez zaangażowania, na stojąco - podsumował Lorens. Zmartwiony był szef szczecińskiego klubu Sabri Bekdas, który włożył w zespół spore pieniądze. Promieniał natomiast prezes Górnika Stanisław Płoskoń. Sprawdziła się jego przedmeczowa prognoza. - Życzę Pogoni mistrzostwa, ale liczę, że z Zabrza punktów nie wywiezie - mówił.
Bohater meczu
Shingayi Kaondera
Czarnoskóry napastnik z Zimbabwe wrócił do składu Górnika po długiej kilkutygodniowej pauzie spowodowanej ciągle odnawiającą się kontuzją nogi.
Nastolatek (niedawno skończył 18 lat) o wielkich umiejętnościach i świetnej technice był bardzo aktywny, mocno ożywił zabrzański atak. Rzadko przegrywał pojedynki jeden na jeden ze szczecińskimi obrońcami, imponował podaniami. Gdy w końcówce opuszczał boisko, kibice zgotowali mu owację, a trener Piechniczek jak syna wycałował go w czoło. - Nasz sympatyczny Murzynek Shingi ma wielki talent i mocno pomógł w dzisiejszym sukcesie. Ten chłopak świetnie drybluje, sporo wnosi w grę - ocenił Piechniczek.
Antybohaterowie
Cała drużyna Pogoni
Portowcy rozczarowali. Zespół gwiazd, który kosztował ok. 10 mln marek, prezentował się jak drużynka z końca tabeli. Zaledwie jeden celny strzał oddany w ciągu 90 minut.
Górnik - Pogoń 1:0
27 strzały 6
10 celne 1
30 faule 22
8 rożne 5
3 spalone 0
4 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 1
Strzelec bramki
Górnik: Kompała (49. z karnego po faulu Dźwigały na Kompale).
Widzów 4 tys.
Górnik: Bledzewski - Kolasa Ż , Lekki, Prasnal -Probierz, Kocyba, Krzętowski Ż , Kompała, Możanić Ż - Gierczak (88. Sobczak), Kaondera Ż (82. Gacek).
Pogoń: Szypowski - Skrzypek, Doković, Węgrzyn - Dubicki, Dźwigała (82. Szubert), Gęsior Ż , Drumlak, Kaliciak Ż (58. Ława) - Mielcarski (59. Wiechowski), Brasilia Cz .