Złoty Puchar CONCACAF. Sędzia "dał" finał Meksykanom. Wielka awantura i zniesmaczeni finaliści

Meksyk pokonał po dogrywce Panamę (2:1) i awansował do finału Złotego Pucharu CONCACAF - najbardziej prestiżowych rozgrywek w strefie Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów. Sportowe emocje i wynik spotkania przyćmił jednak skandal z ostatnich minut spotkania, kiedy to sędzia podarował Meksykowi rzut karny "z kapelusza".

Mecz od początku nie układał się pomyśli Panamczyków. Już od 24. minuty musieli grać w osłabieniu, po tym jak bardzo wątpliwą czerwoną kartkę obejrzał Luis Tejada. Napastnik Tiburones Rojos de Veracruz w walce o górną piłkę starł się z Francisco Mazą i uderzył go łokciem. Zagranie było ostre, ale jak pokazują powtórki, Tejada nie chciał zrobić rywalowi krzywdy. Uderzył go przypadkowo. Sędzia nie miał jednak litości dla Panamczyka i bez skrupułów usunął go z boiska.

 

Wydawało się, że w zaistniałej sytuacji gol faworyzowanego Meksyku to tylko kwestia czasu. Nic bardziej mylnego. Osłabiona Panama niespodziewanie objęła prowadzenie. Roman Torres w 56. minucie doskonale wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i strzałem głową pokonał bezradnego bramkarza.

Zdezorientowany Meksyk posłał do boju dwóch kolejnych ofensywnych graczy, ale nic z tego nie wynikało. Panama zaciekle się broniła. Niestety, gdy na zegarze wybiła ostatnia minuta regulaminowego czasu gry, do akcji wkroczył arbiter Mark Geiger. Amerykański sędzia podyktował Meksykanom rzut karny za zagranie ręką Torresa. Problem w tym, że poza Geigerem nikt w tej sytuacji żadnych nieprawidłowości nie widział... Torres ofiarnie zatrzymujący Esquivela przewrócił się na piłkę, którą po chwili złapał bramkarz.

 

Na boisku wybuchła wielka awantura. Panamczycy rozpoczęli wściekłe oblężenie sędziego, którego z opresji musieli ratować stewardzi. Sztab szkoleniowy i rezerwowi próbowali przemówić do rozsądku sędziemu technicznemu. Nic z tego. Geiger się nie ugiął i po dziewięciominutowym zamieszaniu rozkazał wykonanie "jedenastki". Do piłki podszedł Andres Guardado i pewnym strzałem doprowadził do remisu. Co ciekawe, Meksykanin z gola wcale się nie cieszył. Po meczu przyznał, że jego reakcja była spowodowana przez "niesmaczną" decyzję sędziego.

 

W dogrywce wyraźnie osłabieni Panamczycy nie byli w stanie obronić się przed naporem rywala. W 104. minucie Orozco został sfaulowany w polu karnym i drugiego gola z jedenastu metrów zdobył Guardado.

Meksyk awansował do finału, ale światowe media skupiają się przede wszystkim na kontrowersji z końcówki drugiej połowy. Piłkarze i trenerzy pytani są głównie o tę feralną sytuację. Trener reprezentacji Meksyku Miguel Herrera na konferencji prasowej przyznał, że nie trzeba powtórki, żeby stwierdzić, że rzutu karnego nie było.

Żadne słowa nie dadzą jednak Panamczykom upragnionego finału. Los Canaleros nie mogą się z tym pogodzić. Na znak protestu opublikowali w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym trzymają baner z napisem: "CONCACAF to złodzieje".

Co ciekawe, Meksykanie do półfinału także awansowali dzięki wątpliwej "jedenastce" w doliczonym czasie gry.

 

Meksyk w finale zmierzy się z Jamajką, która niespodziewanie w drugim półfinale okazała się lepsza od reprezentacji USA (2:1).

Katarzyna Kiedrzynek, gwiazda ligi francuskiej, w świetnej sesji [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.