Doświadczeni polscy kibice nigdy nie zapomną nocy z 11 na 12 czerwca 1986 r. Reprezentacja Antoniego Piechniczka podejmowała wówczas Anglię, która dzięki hat trickowi Gary'ego Linekera prowadziła 3:0 już po półgodzinie gry. To jedna z naszych największych mundialowych traum.
Japońscy fani przeżyli to samo, tylko podniesione do kwadratu. Finał oglądali nad ranem czasu tokijskiego, Carli Lloyd wbiła ich drużynie hat tricka w kwadrans. Najszybszego w dziejach MŚ męskich i żeńskich, zwieńczonego cudownym lobem wystrzelonym z połowy boiska. Wcześniej Japonki na turnieju straciły ledwie trzy bramki.
Rodacy znają je jako "Nadeshiko", czyli goździk - delikatny, a zarazem trwały kwiat symbolizujący tradycyjny ideał kobiety. To kibice wymyślili oficjalne przezwisko - w konkursie ogłoszonym przez federację w 2004 r. Wtedy jeszcze wszystkie piłkarki trenowały tylko wieczorami, po wyjściu z pracy, z której żyły. W gwiazdy zmieniły się siedem lat później, zdobywając sensacyjne mistrzostwo świata. Japonia tkwiła wówczas w szoku i depresji wywołanymi trzęsieniem ziemi i katastrofą w elektrowni atomowej w Fukushimie, ale po sukcesie piłkarek zbzikowała. Gdy o 6.22 czasu lokalnego Saki Kumagai strzelała rozstrzygającego o złocie karnego, ludzie płakali ze szczęścia na ulicach, na Twitterze padał rekord wszech czasów - użytkownicy wypluwali z siebie 7,196 rozentuzjazmowanego ćwierknięcia na sekundę - a premier Naoto Kan przygotowywał się do udekorowania ich wysokimi odznaczeniami państwowymi.
Teraz w ekstazę wpadły mistrzynie olimpijskie, Amerykanki. One żyją w najbogatszym królestwie kobiecego futbolu. Reprezentację selekcjonują spośród 1,7 mln kandydatek, czyli połowy wszystkich zarejestrowanych na świecie zawodniczek (Japonek jest 30 tys.), a gwiazdy zarabiają fortuny. Najwyższe pensje "Nadeshiko" sięgają 100 tys. dol., tymczasem najpopularniejsza w USA Alex Morgan wyciąga 3 mln - głównie dzięki kontraktom reklamowym z Nike, Coca-Colą czy McDonald's. Koncerny inwestują w piłkarki, wśród specjalistek od marketingu, dyrektorek generalnych i zwykłych konsumentek dynamicznie przybywa bowiem kobiet, które w szkole same biegały po boiskach.
Ameryka jest wyjątkiem, niemal wszędzie na świecie żeński futbol wciąż ma status półzawodowy. I w porównaniu z męskim pozostaje sportem o zupełnie innym wymiarze. Pod każdym względem.
Nawet na mundialu zdarzają się dwucyfrowe goleady, jak 10:1 Szwajcarii z Ekwadorem czy 10:0 Niemiec z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Piłkarki nie oszukują sędziów, upadają tylko wtedy, gdy naprawdę tracą równowagę, prawie się nie awanturują. Rzadziej wchodzą w bezpośredni kontakt, rzadziej próbują wślizgów, rzadziej faulują. Gra toczy się w wolnym tempie, pressing prawie nie istnieje. Japonię reprezentują niemal wyłącznie maleństwa ustępujące wzrostem skoczkom narciarskim, nawet bramkarki wyrastają na ledwie 170 (Ayumi Kaihori) czy 175 cm (Amerykanka Hope Solo), czyli do rozmiarów w męskiej rywalizacji na wysokim poziomie niedopuszczalnych. Kariery trwają długo i są niezwykle intensywne - 37-letnia Homare Sawa wystąpiła właśnie na szóstym mundialu, 35-letnia Abby Wambach strzeliła dla reprezentacji 183 gole (wśród mężczyzn tylko Irańczyk Ali Daei przekroczył setkę), a zagrała dla niej w niedzielę po raz 249. Wśród snajperek jest rekordzistką, ale więcej meczów dla kraju uzbierały aż cztery jej rodaczki, z bezkonkurencyjną Kristine Lilly (352!) na czele.
Kto przywykł do obyczajów z męskich szatni, w kobiecych przeżyłby kulturowy szok. Pierwsze stoją homofobią - trenerzy i zawodnicy mówią otwarcie, że geja w drużynie by nie znieśli, więc jeśli ktoś w ogóle zdobędzie się na coming out, to dopiero po zakończeniu kariery. Dotyczy to nawet krajów, które przodują w przyznawaniu praw mniejszościom seksualnym. Tymczasem na mundialu w Kanadzie wystąpiło co najmniej kilkanaście zadeklarowanych lesbijek, wśród nich wspomniana Wambach, jej rodaczki Megan Rapinoe i Ali Krieger, a także trenerka Jillian Ellis. Co więcej, często angażują się w działalność ruchów LGBT - natchnione także świadomością, że ich rywalki z innych krajów cierpią. Jak reprezentantki Nigerii, w której homoseksualizm jest zakazany.
Kiedy sąd najwyższy nakazał udzielać małżeństw jednopłciowych w całych USA, Amerykanki wpadły w euforię i przekonywały, że przełomowa decyzja zainspiruje je do jeszcze bardziej wytężonej walki. - Dla mnie werdykt jest sprawą osobistą. Podekscytowana jest jednak cała drużyna - mówiła Wambach. Wyobrażacie sobie, że podobne słowa wygłaszają Messi i Ronaldo? Wśród kobiet jawnymi lesbijkami są obie ostatnie laureatki Złotej Piłki - i Niemka Nadine Angerer (2014, 2013), i właśnie Wambach (2012), według magazynu "Time" jedna ze stu najbardziej wpływowych osób na świecie.
Gdy Amerykanka przyjechała dwa lata temu na galę FIFA do Zurychu, do jej obecnej żony podszedł prezes Sepp Blatter i zaczął ją ściskać. Wykrzykiwał: "Marta, jesteś najlepsza!", bo sądził, że ściska piłkarkę Brazylii, pięciokrotną laureatkę nagrody.
źródło: Okazje.info