21 września najdroższy obrońca świata (MU kupił go z Leeds za 49 mln dol.) opuścił rutynowe badanie antydopingowe po jednym ze spotkań ligowych. Gdy przystąpił do nich 36 godzin po terminie, próbki dały wynik negatywny. Ferdinand tłumaczył, że zapomniał o badaniu, bo był zajęty przeprowadzką. Jednak brukowe gazety wydrukowały zdjęcia, na których obrońca MU robił w tym czasie zakupy w mieście.
Mimo protestów kolegów z kadry, którzy zagrozili, że zbojkotują eliminacyjny mecz Euro 2004 z Turcją, FA odsunęła Ferdinanda od gry w reprezentacji Anglii. Rio wystąpił jednak w ośmiu spotkaniach Premier League i pięciu w Lidze Mistrzów. W sobotę szef FIFA zagroził, że Manchester United może stracić punkty we wszystkich meczach w, których po wybuchu afery zagrał Ferdinand, i zganił FA, że tak długo zwleka z wydaniem wyroku (piłkarzowi grozi dwuletnia dyskwalifikacja).
W poniedziałek FA oznajmiła, że przesłucha piłkarza 18 grudnia na Reebok Stadium w Boltonie. Zdaniem angielskiej prasy źle to wróży Ferdinandowi. Rok temu w tym samym miejscu FA postanowiła po przesłuchaniu zawiesić na osiem meczów kapitana "Czerwonych diabłów" Roya Keane'a, który w swej autobiografii przyznał się do złośliwego faulu na Ige Alfie Haalandzie.
W poniedziałek po południu dyrektor wykonawczy FA David Davies przyznał, że federacja będzie miała problemy z wydaniem wyroku. Przestudiował bowiem wnikliwie przepisy i nie znalazł jasnych reguł działania w przypadku zawodników, którzy spóźnili się na testy. - Z ramienia MKOl współpracuje z nami Sebastian Coe, dwukrotny mistrz olimpijski w lekkoatletyce i zaciekły wróg dopingu. Ale nawet on dopatrzył się luki w przepisach - stwierdził Davies.
Inny członek MKOl, Kanadyjczyk Dick Pound, który jest szefem międzynarodowej agencji antydopingowej WADA, oznajmił, że jeżeli Anglicy nie ukarają przykładnie zawodnika, który nie podał się testom, szanse Londynu na przyznanie igrzysk olimpijskich w 2012 roku będą iluzoryczne.
W poniedziałek w obronie Ferdinanda wystąpił dyrektor Manchesteru United David Gill. - Mr Blatter jest szefem FIFA i może wypowiadać się w każdej sprawie, ale tym razem jego słowa nie służą rozwiązaniu problemu. Żadne przepisy nie zabraniają, by piłkarz w sytuacji Rio grał. My postępujemy tylko zgodnie z przepisami. To nierozsądne ze strony pana Blattera sugerowanie władzom FA, Premier League i Manchesteru United, żeby łamały przepisy - stwierdził Gill.
Miał on także do przekazania fanom i udziałowcom MU dobre informacje. Klub przedłużył kontrakt reklamowy z siecią telefonii komórkowej Vodafone, która za cztery kolejne lata zapłaci 36 mln funtów (51,4 mln euro). Obowiązujący czteroletni kontrakt wygasa pod koniec maja 2004 r., opiewał na sumę 30 mln funtów (42,9 mln euro). Vodafone ma prawo do swojego logo na koszulkach "Czerwonych Diabłów". Ponadto sieć będzie wysyłać do abonentów wyniki, informacje, fotografie, krótkie filmy wideo z meczów MU oraz gry zręcznościowe związane z klubem.