Liga hiszpańska. 13. kolejka. Remis Realu

Real bez gwiazd staje się drużyną przeciętną, więc potrzebował sporo szczęścia, by zremisować w Pampelunie z Osasuną

"Królewscy" rozpoczynający ataki długimi podaniami do napastników? Omijający linię pomocy uchodzącą przecież za najsilniejszą w świecie? Brzmi to nieprawdopodobnie, ale w sobotni wieczór trwało to długimi minutami. Jedna z przyczyn to nieobecność kierującego grą Zinedine'a Zidane'a, skrzydłowego Luisa Figo oraz Roberto Carlosa, obrońcy, ale tylko teoretycznie. Druga to bardzo mądra, dojrzała i konsekwentna taktyka gospodarzy, którzy naciskali rywali już na ich połowie, tłoczyli się i przy graczu z piłką, i tych czekających na podanie. Biegali jak zwariowani, ale miało to sens, bo co rusz odbierali faworytom piłkę nieopodal ich bramki. Dziwnych zagrań Realu oglądaliśmy więcej, np. wracającego się na środek boiska i próbującego roli rozgrywającego Ronaldo.

Brazylijczyk wypadł zresztą dobrze, przeprowadził kilka typowych dla siebie, niebezpiecznych rajdów między osłupiałymi obrońcami, ale to piłkarze Osasuny mieli mnóstwo świetnych okazji do zdobycia bramki. Ibrahima Bakayoko w piątej minucie pomylił się o centymetry, ale w 11. był już precyzyjny i Real przegrywał. Mógł stracić następne gole, na szczęście dla gości napastnikowi Wybrzeża Kości Słoniowej, a także Valdo kilkakrotnie w decydujących sekundach zabrakło zimnej krwi. I tak jednak piłkarze Osasuny dowiedli, że ich marzenia o europejskich pucharach nie są zuchwałością. - Zasłużyliśmy na więcej. Ale przeciw Realowi i Ronaldo ciężko zdobyć nawet to - stwierdził po remisie pomocnik Moha.

Madryccy kibice mogli utwierdzić się w przekonaniu, że w tym sezonie wszystko będzie zależeć od zdrowia kilku największych gwiazd "Królewskich". Real to jedyny czołowy klub w Europie bez co najmniej 20-osobowej wyrównanej kadry i jedyny, w którym kontuzja połowy jedenastki odbiera mu połowę wartości. W sobotę parę środkowych pomocników tworzyli Guti i Esteban Cambiasso, ale najbardziej kreatywnym zawodnikiem i tak był David Beckham. Anglik asystował przy wyrównującym golu Ronaldo (10. w lidze), ale w końcówce doznał kontuzji i opuścił z boisko.

Oby się wykurował, bo gdyby trener Carlos Queiroz musiał sięgać do jeszcze głębszych rezerw niż w sobotę, w Realu zamiast najdroższych piłkarzy świata graliby juniorzy lub nowicjusze. Nie mąci to spokoju prezesa Florentino Pereza, który zapowiedział kontynuację polityki "jeden wielki transfer każdego lata" i zdradził, że już negocjuje z kolejną gwiazdą. Co oznacza, że prawdopodobnie zabraknie pieniędzy na inne zakupy. - Obrońców nie szukamy, bo to byłoby oznaką naszej słabości - powiedział ostatnio. Może zmieni zdanie po następnych meczach podobnych do tego w Pampelunie.

OSASUNA PAMPELUNA - REAL MADRYT 1:1 (1:0): Bakayoko (11.) - Ronaldo (73.);

MURCIA - REAL SOCIEDAD 2:2 (0:1): Luis Garcia (47.), Karanka (68.) - Gabilondo (29.), De Paula (48.);

VALENCIA - REAL SARAGOSSA 3:2 (3:0): Lopez (20.), Vicente (27.), Aimar (45.) - Villa (49.), Cani (79.);

ATLETICO MADRYT - MALAGA 2:0 (1:0): de los Santos (6.), Nikolaidis (72.);

ALBACETE - ESPANYOL BARCELONA 2:1 (1:1): Aranda (44.-karny, 68.) - Tamudo (15.);

ATHLETIC BILBAO - RACING SANTANDER 1:2 (1:1): Garcia (8.) - Bodipo (42.), Regueiro (67.);

MALLORCA - BETIS 2:1 (1:1): Campano (26., 83.) - Palermo (38.)

SEWILLA - CELTA VIGO 0:1 (0:1): Jesuli (34.);

BARCELONA - VALLADOLID 0:0

DEPORTIVO LA CORUNA - VILLAREAL 0:1 (0:0): Roger (89.)

Copyright © Agora SA