Bronisław Tomaszewski, adwokat reprezentujący Szczakowiankę w postępowaniu przed Polskim Związkiem Piłki Nożnej: Ekspertyzy dokonał biegły sądowy specjalizujący się w odczycie dźwięku. Na razie wyników badania nie mam jeszcze na piśmie, ale specjalista zapewnił mnie, że materiał na taśmie jest składany. I nie ma żadnej wartości jako dowód w postępowaniu sądowym. Dodatkowo w myśl polskiego prawa, by nagranie audio miało znamiona dowodu, musi spełniać szereg kryteriów. Między innymi zapis musi być czytelny, wszystkie głosy rozszyfrowane. W tej sytuacji nic takiego nie ma miejsca. Tak więc stenogram, na który powoływali się członkowie Wydziału Dyscypliny i Najwyższej Komisji Odwoławczej, jest nic nie warty.
- Właśnie... Dlatego nie będziemy szukać sprawiedliwości w PZPN.
- Dyskwalifikacja najważniejszego dowodu jednocześnie dyskwalifikuje orzeczenie NKO. Najpierw musimy wyczerpać drogę odwoławczą w PZPN. Tu chodzi już tylko o zwrócenie Szczakowiance 10 pkt., bo takiej kary nie ma w żadnym regulaminie. Sprawa trafi do Komisji Kasacyjnej, zaraz po tym jak otrzymamy uzasadnienie NKO. Mecenas Eugeniusz Stanek, przewodniczący NKO, zapewnia, że stanie się to na początku tygodnia. Potem sprawa trafi do trybunału arbitrażowego przy Polskim Komitecie Olimpijskim.
- Jestem spokojny, że trybunał rozstrzygnie to zdarzenie na naszą korzyść. Rozumiem zdenerwowanie prezesa Fudały i piłkarzy Szczakowianki. Ale wygranie sprawy wymaga cierpliwości. Dzięki ekspertyzie nagrania jesteśmy tego coraz bliżej.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!