Nie widać końca afery barażowej

Naczelna Komisja Odwoławcza PZPN ciągle nie jest w stanie wydać orzeczenia w sprawie afery barażowej. Nie dość, że ukarani dożywotnimi dyskwalifikacjami piłkarze Świtu nie przyznają się do sprzedania meczu Szczakowiance, to obrońcy - zarówno zawodników jak i klubu z Jaworzna - są bliscy sukcesu, czyli odesłania sprawy z powrotem do Wydziału Dyscypliny. Oznaczałoby to de facto, że kara dla zawodników i klubu będzie uchylona!

- Nawet gdyby tak się stało, pomyślimy o środkach zapobiegawczych - przekonywał dziennikarzy przewodniczący NKO Eugeniusz Stanek, zafrasowany tym, że szanse na wydanie orzeczenia przez NKO są coraz mniejsze. - Wcale nie musi być tak, że jeśli odeślemy sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Wydział Dyscypliny, to zawodnicy będą natychmiast mogli grać. Możemy ich zawiesić na czas trwania postępowania - mówił Stanek.- A co do Szczakowianki, to możemy ją wówczas zawiesić w prawach klubu, tyle tylko, że nie mogłaby grać II lidze ani nawet w Klasie C .

Członkowie NKO doskonale zdają sobie sprawę, jaki chaos wywołałoby to w rozgrywkach, bo przecież jeśli uchylone jest orzeczenie WD, to nie ma walkowera dla Świtu, a więc klub z Nowego Dworu nie wygrał barażów i nie gra w I lidze. Jak to wszystko rozwiązać?

Dlatego właśnie NKO za wszelką cenę dąży do wydania orzeczenia i nie chce sprawy zwracać do WD.

Zaciemnianie prawdy

Gdy członkowie NKO w towarzystwie adwokatów odsłuchiwali wczoraj nagrania z narady piłkarzy Świtu, na której ustalano szczegóły sprzedania meczu barażowego, w całym PZPN wysiadło na chwilę światło. Korytarze związku spowiła ciemność. Jest w tym przypadkowym zdarzeniu coś symbolicznego, bo afera barażowa jest ciągle daleka od wyjaśnienia.

Po otwartym dla mediów posiedzeniu NKO trudno się oprzeć wrażeniu, że to spektakl, w którym częściej mamy szansę oglądać pokaz sprawności prawników niż mozolne zbliżanie się do wyjaśnienia prawdy. Istota sprawy się rozmyła, albo zeszła na drugi plan, a trwa walka na argumenty proceduralne. Pod naporem wniosków składanych przez pełnomocników piłkarzy i Szczakowianki NKO po raz kolejny przełożyła wydanie orzeczenia i paradoksalnie to PZPN jest w defensywie.

Adwokaci składają coraz to nowe wnioski i wcale nie obiecują - mimo nalegań mecenasa Stanka, że po uwzględnieniu choćby niektórych z nich nie złożą następnych. Wczoraj głównym punktem obrad było przedstawienie nagrania z narady piłkarzy Świtu, na której ustalano szczegóły sprzedania meczu barażowego. Przedstawiła je broniąca Szczakowianki mec. Jadwiga Tomaszewska, podając, że pozyskała go z portalu internetowego "Gazety Wyborczej".

Nagranie zostało wprowadzone na strony portalu Gazeta.pl - 7 sierpnia o 14.25 na okres 24 godzin, a na stałe znajduje się tam od 29 sierpnia. czyli od blisko miesiąca. Właśnie wtedy z prośbą o udostępnienie nagrania zwróciła się do "Gazety" mecenas Tomaszewska. Została odesłana na stronę poświęconą aferze barażowej na naszym portalu. Dlaczego więc dopiero teraz zgłosiła ten dowód do sprawy? Gdyby zrobiła to choćby kilka dni wcześniej, obrońca ukaranych piłkarzy mec. Paweł Dowgwiłłowicz nie mógłby użyć argumentu, że jego klienci nie znają nagrania, więc potrzebują czasu, żeby się do niego ustosunkować.

- Może wystarczy wam kilka godzin? Drodzy państwo będziemy posądzeni o gmatwanie sprawy - apelował do pełnomocników stron przewodniczący NKO Eugeniusz Stanek, prosząc ich, by kontynuować posiedzenie, a konkretnie przesłuchać zawodników Świtu, o co przecież wcześniej sam wnioskował ich obrońca.

- Moi zawodnicy są poruszeni treścią nagrania - uzasadniał prośbę o przełożenie przesłuchań o tydzień Dowgwiłłowicz. Przy takim argumencie ciężko było zachować powagę.Ale gdy na twarzy przysłuchującego się obradom dziennikarza radiowej Trójki pojawił się uśmiech politowania, siedzący za stołem - ukarany dożywotnio - Marek Zawada, wykrzyczał do reportera, nie zważając na to, że nikt nie udzielił mu głosu: - Pan swoim zachowaniem podważa wiarygodność naszego adwokata! Już nie mogę na pana patrzeć!

W poniedziałek ja nie mogę...

Powagę posiedzenia przywrócił szybko mec. Stanek, ale później znów została ona zmącona gdy zaczęło się ustalanie terminu kolejnego posiedzenia NKO. Stanek apelował, by odbyło się jak najwcześniej. - Ja nie mogę tylko w czwartek - oświadczyła mec. Tomaszewska. - Ja z kolei w piątek - mówił Dowgwiłłowicz. - Możemy się spotkać w sobotę lub niedzielę - nalegał Stanek. - W sobotę mój klient bierze ślub - dorzucił obrońca Grzegorza Miłkowskiego Krzysztof Malinowski. - W poniedziałek mam trzydniowe szkolenie w Starych Jabłonkach - rozpoczęła mec. Tomaszewska. - O to koło nas!- ucieszył się mec. Dowgwiłłowicz pochodzący z Olsztyna. Co prawda mec. Tomaszewska zgodziła się zrezygnować ze szkolenia, ale w poniedziałek nie mógł, któryś z ukaranych zawodników. Ustalono więc, że NKO będzie obradować w najbliższy wtorek 30 września o 14.00

Wczoraj zeznawał przed NKO Tadeusz Fudała Stało się to na wniosek jego obrońcy i to właśnie mec. Tomaszewska zadawała mu .pytania jako pierwsza. Dowiedzieliśmy się więc, że Fudała żadnych meczów nie kupował a o podejrzeniach dowiedział się z prasy. Sala ożywiła się tylko na moment, gdy Fudała wrócił do afery z sędzią Marczykiem, który w meczu Szczakowianka - Legia nie podyktował dwóch rzutów karnych dla zespołu z Warszawy. Prezes Szczakowianki jakby przy okazji zaatakował prezesa PZPN. - Pan Listkiewicz dzwonił wówczas do sędziego Marczyka i mówił mu kto ma wygrać, a kto ma nie wygrać- wypalił Fudała.

Członkowie NKO puścili te uwagę mimo uszu, a pytany o te kwestię mec. Stanek powiedział, ze trzeba się temu przyjrzeć bliżej, bo być może sprawa nadaje się do osobnego postępowania WD przeciwko Tadeuszowi Fudale.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.