Piłka nożna. Reprezentacja Conte żywsza i bardziej energiczna

Antonio Conte obiecywał wszystkim Włochom odmienioną kadrę, która będzie dawać z siebie 110 proc. I słowa dotrzymał, wystarczyło spojrzeć na jego podopiecznych przez chwilę, ale poza tym wygrany sparing z Holandią (2:0) nie odpowiedział na zbyt wiele pytań.

Nie mogło stać się inaczej, skoro już w 10. minucie Włosi prowadzili 2:0, a Holendrzy grali w dziesiątkę. Gospodarze od początku narzucili bardzo wysoki pressing, a naciskani Holendrzy mieli ogromne trudności z wyjściem z własnej połowy. Obie bramki miały podobne przyczyny. Już w czwartej minucie Conte krzyczał do Bonucciego: "Leo, podaj do Ciro". Obrońca posłał długą piłkę do Ciro Immobile, który urwał się Bruno Martinsowi Indiemu, minął Jaspera Cillessena i wyprowadził Włochów na prowadzenie.

Po paru minutach sytuacja się powtórzyła. Tym razem De Rossi zagrał długą piłkę do debiutującego w kadrze Simone Zazy, Martins Indi znowu się zagapił i próbował naprawić swój błąd, ale sfaulował Zazę. Dostał czerwoną kartkę, a Włosi już po chwili prowadzili 2:0. Winnym całej tej sytuacji był w dużej mierze Daryl Janmaat, który złamał linię spalonego - zupełnie nie pilnował tego, co się dzieje po drugiej stronie. Janmaat nie radził sobie najlepiej na prawej obronie z Mattią De Sciglio (100 proc. celnych podań!).

Ospała i dziurawa Holandia

Tak szybkie wyjście na prowadzenie w meczu towarzyskim i gra w przewadze sprawiły, że wyciąganie wniosków stało się zadaniem obarczonym sporym ryzykiem. Ale Holendrzy nawet nie sprawiali wrażenia specjalnie przejętych wynikiem, nie robili zbyt wiele w kierunku jego zmiany. Co najwyżej długo rozgrywali piłkę w obronie, co bardzo nie podobało się 48-tysięcznej publiczności zgromadzonej w Bari. Holendrzy dali Włochom oddać sześć celnych strzałów, tylko o jeden mniej niż przeciwko Kostaryce (ćwierćfinał MŚ, 120 minut), Argentynie (ćwierćfinał, 120 minut) i Brazylii (mecz o trzecie miejsce) razem wziętych! Jedyną dobrą - dość przypadkową - okazję mieli w 49. minucie, ale Robin van Persie uderzył tuż obok bramki. Snajper Holendrów był osamotniony. Po czerwonej kartce "Oranje" przeszli w 4-4-1 i nie miał żadnego wsparcia. Zejść musiał lewy skrzydłowy Jeremain Lens, który jako jedyny na samym początku stanowił jakieś zagrożenie, dawał tej drużynie powiew świeżości. Bo Holendrzy wyglądali ospale, brakowało im jakiejkolwiek iskry. Bez kontuzjowanego Arjena Robbena czy Memphisa Depaya (cały mecz na ławce) ofensywa nie istniała, nie miał kto jej rozruszać. A druga linia również nie dawała sobie rady z aktywnymi i energicznymi Włochami, którzy doskakiwali w kilku do zawodnika przy piłce.

Balotelli ma konkurencję

To właśnie tej postawy walki i zaangażowania zabrakło im na mistrzostwach świata. Jeszcze pod koniec pierwszej połowy włoski dziennikarz Ivan Zazzaroni napisał na Twitterze: "Niesamowite: reprezentacja z jedenastoma Włochami na boisku". Możliwe, że to przytyk w kierunku niepowołanego Mario Balotellego. I po tym co zaprezentował duet Immobile - Zaza, powrót napastnika Liverpoolu do kadry nie jest oczywisty. Na mundialu duet Balotelli - Immobile istniał "tylko teoretycznie", podczas gdy Immobile z Zazą stworzyli pełnoprawną parę napastników z prawdziwego zdarzenia. Nie było mowy o spacerowaniu po boisku i biernym czekaniu na piłki. Cały czas znajdowali się w ruchu, wręcz wymuszając podania od kolegów, dobrze się z nimi rozumieli i rozgrywali piłkę. To właśnie nad grą bez futbolówki przy nodze Balotelli powinien popracować, jeśli chce zagrać u Conte.

Jeśli jednak jest coś, do czego można się przyczepić u Włochów, to do ataku pozycyjnego. Włosi mieli spore problemy, gdy musieli cierpliwie rozgrywać akcję i nie mogli przyspieszyć jej długim podaniem (jak przy obu bramkach). W meczach ze słabszymi rywalami, gdzie linie defensywy ustawione zostaną głębiej, będą mieli ograniczone możliwości zagrywania piłek za obronę, by wykorzystać szybkość Immobile czy Zazy. Wtedy trio w środku pola Giaccherini - De Rossi - Marchisio może nie dać rady, nieco brakuje w nim kreatywności. Z Holendrami spisali się bardzo dobrze, ale nie zawsze mecz ułoży się po myśli Włochów, tak jak teraz. Być może w najbliższych meczach eliminacyjnych zamiast Giaccheriniego powinien zagrać Marco Verratti. Zdaniem Conte może stać się "teraźniejszością i przyszłością kadry", bo Andrea Pirlo ma grać jedynie w niektórych spotkaniach.

Włoska defensywa dostała dzisiaj wolne. Salvatore Sirigu musiał obronić jedynie strzał Wesleya Sneijdera z prawie 30 metrów, a obrońcy interweniowali zaledwie parę razy. Wynudzili się na tyle, że Andrei Ranocchii zdarzyło się nawet powędrować pod pole karne Holendrów, a Leonardo Bonucci uderzył z 40 metrów, niemal spod koła środkowego. Strzelił celnie. Ale w kwestiach typowo obronnych najlepiej radził sobie Davide Astori. Conte może czekać trudny wybór, bo na trzy miejsca w defensywie musi wybrać spośród wspomnianej trójki, Giorgio Chielliniego oraz Angelo Ogbonny. A już niedługo do gry powinien powrócić Andrea Barzagli.

Wezmą sparingi na poważnie?

Conte nawet w 79. minucie przy pewnej wygranej krzyczał na swoich podopiecznych, by przycisnęli jeszcze mocniej. Jego nastawienie powinno wreszcie sprawić, że Włosi przestaną pogardzać meczami towarzyskimi. Na ostatnich 15 sparingów wygrali tylko jeden, z San Marino. Selekcjoner dostanie specjalną premię, jeśli za jego kadencji Włosi poprawią swoją pozycję w rankingu FIFA przynajmniej o pięć pozycji, więc gra jest warta świeczki.

Jednak dużo więcej dowiemy się w najbliższych dniach, gdy obie drużyny rozpoczną eliminacje do Euro 2016. Włosi jadą do Oslo na mecz z Norwegią, natomiast Holendrzy do Pragi, by zmierzyć się z Czechami.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Agora SA