Thiago Silva i David Luiz - duet wart stu milionów? Prędzej przyczyna klęski Brazylii

Oglądając juniorskie błędy pary brazylijskich środkowych obrońców, należy zastanowić się, czy nie mamy do czynienia z duetem jednocześnie najbardziej przereklamowanym? Przecież za Thiago Silvę i Davida Luiza PSG wyłożyło prawie sto milionów euro.

Nie minął kwadrans spotkania o trzecie miejsce i okazało się, że to wcale nie brak Thiago Silvy zadecydował o fatalnej grze obrony gospodarzy mistrzostw w meczu z Niemcami. A przecież kapitana Brazylii po trzech minutach walki z Holendrami nie powinno być na boisku. Jego faul na Robbenie był niepotrzebnym ryzykiem - jak każdy trener przyzna, lepiej bramkę stracić, niż przez zdecydowaną większość spotkania grać w osłabieniu. Zresztą Thiago Silva z głupich fauli jest nam doskonale znany na tym mundialu, przez niepotrzebną próbę zatrzymania kolumbijskiego bramkarza musiał pauzować w półfinale.

Jest też David Luiz, obrońca tyleż spektakularny, co... fałszywy. Bo chociaż wszyscy wiedzą, że nie gra jak typowy defensor, to na mundialu jego popisy są jeszcze bardziej radosne. To nie brak koncentracji, jak zarzucano mu w Anglii, ale po prostu cała litania złych decyzji - spóźnione interwencje, niecelne i niepotrzebne długie zagrania, brak dyscypliny taktycznej w grze w linii. W pierwszej połowie meczu o trzecie miejsce Luiz miał tyle samo kontaktów z piłką w polu karnym rywala, co we własnej "szesnastce" - i jednym z nich była niefortunna, kompletnie nieprzemyślana... "asysta" przy golu Blinda.

Czy to jakaś tajemnicza choroba dopadła tych dwóch Brazylijczyków w trakcie mundialu? O ile początek nie był korzystny, bo nawet w meczach fazy grupowej z Chorwacją i Kamerunem popełniali oni błędy, tak ich postawę chwalono. Głównie za sprawą wkładu w grę ofensywną, bo to przecież oni byli autorami trzech z czterech goli Brazylii w fazie pucharowej. Jednak to, jak zaprezentowali się w defensywie, ostatecznie zadecydowało o katastrofie. Oczywiście nie pomógł im Scolari, któremu ich popisy zdawały się nie przeszkadzać. Brak jakichkolwiek zmian w ich nastawieniu, a także taktyce spowodował, że Brazylia straciła najwięcej goli ze wszystkich gospodarzy mistrzostw w historii. Kiedy cały świat wiedział, że na mundialu będzie się grało głównie z kontry, "Canarinhos" wyglądali na bezradnych i zaskoczonych, ilekroć ruszał szybki atak rywali - zwłaszcza Luiz i Silva byli na to nieprzygotowani.

Ta fatalna gra środkowych obrońców jest negatywnym zaskoczeniem. Przecież wystarczy przypomnieć sobie Puchar Konfederacji oraz naprawdę świetną postawę w finałowym meczu z Hiszpanią. Wspaniały wślizg Davida Luiza, który uratował jego zespół od straty gola, stał się niemal legendarnym zagraniem w Brazylii. Zeszłego lata Thiago Silva imponował zdolnością do przerywania akcji, czytania gry, dyscypliną oraz szybkością interwencji.

Takiego pamiętamy go z gry nie tylko w Milanie, ale i w ostatnich sezonach we Francji. Dojrzałego, inteligentnego - obrońcę, którego dwukrotnie chciała Barcelona. Tymczasem na mundialu zaliczył on najgorsze średnie odbiorów i przechwytów w swojej karierze. David Luiz może i w Chelsea również miewał kiepskie spotkania, grając w sposób szalony, ale w ostatnim roku w ważniejszych spotkaniach rzadko koledzy bywali lepsi od niego. Na mundialu osiągnął najwyższą w karierze średnią fauli na mecz. Dodatkowo, na mistrzostwach ledwie cztery z jedenastu prób odbiorów Silvy było skutecznych - David Luiz wcale nie miał lepszego wyniku, bo odzyskał piłkę w połowie z dwudziestu dwóch akcji.

By zobaczyć różnicę, wystarczy zestawić ich dzisiejsze popisy z iście mistrzowską grą Rona Vlaara czy Stefana de Vrija - piłkarzy o umiejętnościach w Europie... nieznanych. W sumie w rozgrywkach klubowych UEFA rozegrali oni ledwie trzynaście spotkań. Niegdyś stanowili o sile Feyenoordu, ten drugi nawet zastąpił Vlaara w roli kapitana, ale tytułów w Holandii nie zdobywali. Louis van Gaal publicznie mówił, że wybiera bardziej defensywny styl gry i ustawienie, bo jego drużynie brakuje jakości. Dziś to oni grali jak duet wart stu milionów, a nie Brazylijczycy. Jeśli Laurent Blanc nie opanuje tej chaotycznej współpracy Silvy i Luiza, jego najdroższy w historii futbolu duet środkowych obrońców może z aspiracjami PSG zrobić to, co na mundialu spotkało "Canarinhos".

Zobacz wideo

Zapłakani Brazylijczycy po golach Holandii[ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.