Argentyna - Belgia. Gonzalo Higuain: Wiedziałem, że przyjdzie moja kolej

- Jestem dumny z tego, że jestem Argentyńczykiem i częścią tej drużyny. Zostały dwa mecze, żeby przejść do historii, ale dziś pozwólcie nam się nacieszyć zwycięstwem - mówił najlepszy piłkarz meczu Argentyna - Belgia Gonzalo Higuain. Strzelił on jedyną bramkę ćwierćfinału, po której podopieczni Alejandro Sabelli awansowali do strefy medalowej MŚ.

Tu zobaczysz najnowsze wyniki, tabele i terminarz mundialu

Swoim golem i znakomitą grą Higuain zwolnił Leo Messiego z udziału w konferencji prasowej. We wcześniejszych czterech meczach Albicelestes, cztery razy na gracza meczu wybierano gwiazdę Barcelony. W pojedynku z Belgią o półfinał Higuain zdobył zwycięską bramkę, w dodatku grał świetnie, po raz pierwszy w tym mundialu.

W samą porę przyszedł ten pierwszy gol?

- To prawda. Dla napastnika to niezbędne, daje pewność siebie. Potem każdy kontakt z piłką jest łatwiejszy, człowiek czuje, że wie, co chce zrobić. Wszystko wychodzi, nawet rzeczy najtrudniejsze.

Był pan chyba do dziś trochę sfrustrowany? Cztery mecze na mundialu i ani jednej bramki środkowego napastnika.

- Frustrować się trzeba jak drużyna przegrywa. Ale jak wygrywa jest OK? Co to za różnica, kto trafia do siatki? Czy lepiej zdobyć trzy gole i przegrać, czy ani jednego i wygrać? Bez dwóch zdań w piłce chodzi o zwycięstwa drużyny. Ja byłem spokojny, trenowałem i grałem dla drużyny, zawsze tak samo, będąc pewnym, że gol padnie. Że przyjdzie kolej i na mnie.

Dziś bez gola jest Leo Messi.

- No właśnie, i co z tego? Przecież poprowadził drużynę do półfinału mundialu. Był na boisku wspaniały, jak zwykle kierował grą, decydował, co ma robić reszta, kreował ataki. Czy to mało? Dla nas to wielkie zwycięstwo, które bez niego by się nie wydarzyło. Wielkie zwycięstwo i wspólne zwycięstwo, bo wszyscy ciężko pracowali.

Co teraz?

- Teraz pozwólcie nam się nacieszyć awansem do półfinału. Kraj czekał na to 24 lata. Od jutra wracamy do roboty, skupieni na piłce. Zostały dwa mecze na drodze do historii. Jeśli gra się o finał mundialu, to takie szanse trzeba wykorzystywać. Bo następnej może już nie być i człowiek będzie sobie w brodę pluł do końca życia.

Podobno dzwonił do pana ojciec z gratulacjami.

- Tak. Dla mnie to bardzo ważne. Tak jak gratulacje od rodziny, kibiców. My nie robimy tego tylko dla siebie. Dobrze jest czuć tak mocno, że tylu ludzi nas wspiera. Jestem dumny z bycia Argentyńczykiem, w takich chwilach czuję to najbardziej.

Dwa poprzednie mundiale przegraliście w ćwierćfinale.

- Nie chce mi się teraz do tego wracać. Mam dziś okazję świętować, to świętuję. Mam zamiar się cieszyć, a nie rozliczać z tym, co było.

Więcej o:
Copyright © Agora SA