Po wspaniałym meczu z USA i szczególnie porywającej dogrywce, wygranej przez Belgów 2:1, drużyna Marca Wilmotsa zbiera zasłużone pochwały. Belgijskie media twierdzą, że awansując do ćwierćfinału mistrzostw zespół zrealizował cel. - Naszym sekretnym celem jest finał - mówi jednak na łamach "Le Soir" Kompany. - Czy to realne? Nie wiem, ale jesteśmy w ćwierćfinale, w meczu z Argentyną nie będziemy faworytem i to będzie nam odpowiadało. Nie mamy nic do stracenia - tłumaczy kapitan drużyny.
"La Libre Belgique" już przekonuje, że w reprezentację mocno wierzą kibice. Poza korespondencją z Brazylii gazeta publikuje relację ze Stadionu Króla Baudouina w Brukseli, na którym zebrało się ponad 15 tys. ludzi, by wspólnie oglądać narodowy zespół. "Belgia się obudziła", "To był pierwszy mecz, w którym zobaczyliśmy naszą ofensywę. Wreszcie dobrze zagrał Eden Hazard" - takie wypowiedzi kibiców padają w tekście obok informacji, że fani skandowali nazwisko Romelu Lukaku.
"Le Soir" chwali Wilmotsa nie tylko za wprowadzenie na boisko w 91. minucie strzelca drugiej bramki. "Świeżej krwi dostarczyło nam też wejście Kevina Mirallasa" - pisze i podsumowuje, że Belgowie zasługiwali na zwycięstwo już w regulaminowym czasie gry, ale w nim niesamowicie spisywał się Tim Howard.
Na amerykańską bramkę Belgowie oddali aż 38 strzałów, w tym 27 celnych. "Nasi zawodnicy długo nie mogli zrozumieć, dlaczego nie zdobywają goli. Co za szalony mecz" - podsumowuje "La Libre Belgique".
Co zrozumiałe, ten szalony mecz nie ucieszył kibiców z USA. "Howard musiał interweniować aż 27 razy, a jego koledzy zmusili do tego belgijskiego bramkarza tylko dziewięciokrotnie. Byłoby miło, gdyby trochę bardziej pomogli" - pisze "USA Today".
W swojej relacji z Salvadoru największy amerykański dziennik koncentruje się oczywiście na Howardzie. "W obronie bałagan i nerwy tak duże, że gdyby nie Howard, Belgia wygrałaby 8:0" - pisze "USA Today", twierdząc, że bez 35-latka z Evertonu dogrywka nie byłaby potrzebna, bo kwestię awansu do ćwierćfinału Belgowie rozstrzygnęliby już w pierwszych 45 minutach.
Kiedy wreszcie Howard puścił gola - w 93. minucie nie sięgnął piłki kopniętej przez Kevina De Bruyne'a - okazało się, że, jak pisze "USA Today", nie jest "człowiekiem-cudem", ani "człowiekiem-gumą". Ale i tak zasłużył na wielkie słowa uznania.
"Sportowcy, gwiazdy i zwykli ludzie piszą na Twitterze, że powinien zostać sekretarzem obrony USA" - zauważa gazeta. I dodaje, kierując te słowa wprost do zawodnika: "Nie zdziw się, jeśli zobaczysz facetów z brodami albo dzieci proszące trenerów, by pozwolili im być bramkarzami".
Sam Howard na łamach "USA Today" mówi krótko: - Byliśmy tam, prawie to mieliśmy. "W naszej grze za mało było tego 'my'. Wszystkim był Howard. On zasłużył na lepsze zakończenie" - podsumowuje "USA Today".
źródło: Okazje.info