W meczu z Algierią (2:1) Belgia długo nie mogła poukładać sobie gry. Obrońcy źle wyprowadzali piłkę, pomoc nie organizowała ofensywy, przez co osamotniony Romelu Lukaku nie miał choćby jednej okazji. Wątłe oblicze drużyny Marca Wilmotsa odmienili zmiennicy. Marouane Fellaini i Dries Mertens strzelili gole, więc uwaga kibiców skupiła się głównie na ich dokonaniach. Ale Belgia miała również bohatera drugoplanowego. 19-letni Divock Origi, który ma za sobą raptem jeden seniorski sezon w barwach Lille, wprowadził do gry "Czerwonych Diabłów" sporo ożywienia. Dużo biegał, szukając wolnych przestrzeni na boisku. Rozbijał algierską defensywę, wygrywał też główkowe pojedynki, a nawet udanie dryblował, co przy imponujących warunkach fizycznych jest nieco zaskakujące.
Z Rosją (1:0) Origi był już bohaterem pierwszoplanowym. Podczas gdy zluzowany przez niego Romelu Lukaku wściekał się na ławce rezerwowych, wychowanek Racingu Genk zdobywał gola na wagę awansu do 1/8 finału. Przytłoczone presją i oczekiwaniami kibiców "Czerwone Diabły" mogły odetchnąć. Nie Eden Hazard, nie Kevin De Bruyne, ani też Mertens, a niemal anonimowy dotąd Origi wprowadził Belgów do fazy pucharowej brazylijskiej imprezy.
W dorosłej reprezentacji Belgii zadebiutował dopiero 1 czerwca 2014 roku. Ba, w kadrze U21 również wystąpił tylko raz. Mimo to, Marc Wilmots zabrał Origiego do Brazylii, co wzbudziło sporo kontrowersji. Sezon 2013/14 był dla piłkarza Lille pierwszym w seniorskim futbolu. W sumie w klubie z Flandrii zagrał 45 meczów, w których zdobył 7 goli. Skromnie, jak na napastnika. Lepiej w tym zakresie prezentuje się jego bilans z reprezentacji U19, gdzie w 19 meczach zdobył 10 goli.
Origi pochodzi z piłkarskiej rodziny. Ojciec Mike, były reprezentant Kenii, grał dla KV Oostende i Racingu Genk. Wujowie Austin, Gerald i Anthony występowali w kenijskiej Premier League. Kuzyn Arnold reprezentuje obecnie barwy norweskiego Lillestrom, a także gra dla Kenii. Działacze afrykańskiej federacji chcieli, aby Divock również reprezentował Kenię, ale on od początku był zdecydowany na Belgię. To jej zawdzięcza swoje piłkarskie życie.
19-latek jest produktem znakomitej szkółki piłkarskiej Racingu Genk. Z Cristal Arena odszedł w maju 2010 roku. Od razu dołączył do drugiej drużyny Lille. Rok później był już piłkarzem pierwszego zespołu "Les Dogues". Na Stade Pierre-Mauroy przegrywa jednak rywalizację z Nolanem Rouxem, choć w hierarchii Rene Girarda przegonił już Ronny'ego Rodelina. W poprzednim sezonie tylko 12 razy zagrał w podstawowym składzie Lille. Biorąc pod uwagę tę statystykę, liczba zdobytych goli (5) może budzić szacunek.
Dzięki bramce przeciwko Rosji (1:0) stał się najmłodszym strzelcem brazylijskiego turnieju, najmłodszym zdobywcą mundialowego gola w historii "Czerwonych Diabłów", a także pierwszym graczem kenijskiego pochodzenia, który zdobył bramkę na mistrzostwach świata. Po tym spotkaniu na jednym z portali społecznościowych zamieścił zdjęcie z królem Belgii Filipem Koburgiem. "Zdjęcie z naszym królem. Dlaczego nie?" - napisał żartobliwie. Na poważnie dodał: "Historyczne zwycięstwo".
W trzech dotychczasowych meczach Origi oddał dwa strzały. Dwukrotnie dryblował, odebrał też 7 piłek. Ponadto, podawał z 73 - procentową skutecznością, co dla Wilmotsa ma kluczowe znaczenie. Idzie o niezwykłą umiejętność 19-latka gry bez przyjęcia, kiedy jest ustawiony tyłem do bramki przeciwnika. Otwiera to przestrzeń dla wchodzących z głębi pola De Bruyne, Hazarda czy Mertensa. - Origi musi skończyć karierę, aby zrozumieć, jak dobrym jest piłkarzem - powiedział kilka dni temu selekcjoner Belgów. Nie dziwne więc, że Lukaku, dotychczasowy pewniak w talii Wilmotsa, poczuł się zagrożony.
Przed wtorkowym meczem 1/8 finału z USA portal sporza.be zapytał swoich internautów o to, kto powinien zagrać w ataku reprezentacji Belgii. Aż 36 procent ankietowanych wskazało Origiego jako partnera Mertensa (26 procent). Lukaku przypadła rola rezerwowego.
Wielkim hitem festiwalu muzycznego w Antwerpii jest utwór DJ - a Ronny'ego Mosusea pt. "Origigigi, Origogogo". - Nie znałem wcześniej Origiego - przyznał już w Brazylii Fellaini. Na kolegach z reprezentacji wrażenie robią również umiejętności lingwistyczne Divocka. 19-latek mówi w języku francuskim, flamandzkim, angielskim i ... suahili. Najlepiej przemawia jednak na boisku. Po piłkarsku.