Francja - Nigeria. Valbuena - hiperaktywne 167 centymetrów

Dwaj skrzydłowi reprezentacji Francji włożyli w mecz z Nigerią różną dawkę energii, ale najważniejszy był końcowy - pozytywny - wynik. Wzrokiem za piłkarzem: Mathieu Valbuena i Karim Benzema w meczu Francja - Nigeria (2:0)

Po katastrofie wizerunkowej, jaką był mundial 2010 dla reprezentacji Francji, sporo wysiłku zostało włożone w to, żeby Francuzi na mistrzostwach w Brazylii nie tylko grali, ale także zachowywali się godnie. Na boisku wszystko wygląda dobrze, a ocenę ze sprawowania można wystawić wysoką. Wielka w tym zasługa dwóch liderów drużyny, którzy w meczu z Nigerią grali na przeciwległych skrzydłach.

Po prawej stronie ataku zaczynał Mathieu Valbuena, a Karim Benzema był lewoskrzydłowym. To ustawienie przetrwało jednak tylko jakieś 25 minut. Benzema stał się tak naprawdę drugim napastnikiem, a Valbuena cofnął się do drugiej linii. Rozpoczynające mecz 25 minut było jednak dla mikrego zawodnika z Marsylii znakomite. Już pierwsze dwie akcje przeszły przez jego nogi, niestrudzenie ciągnął ataki do przodu, był hiperaktywny, skakał nawet na plecy wyższych o głowę rywali, znakomicie współpracował z Paulem Pogbą. Przez ten okres meczu zaliczył 17 celnych podań i zaledwie dwie straty.

Po przejściu na środek pomocy aktywność Valbueny spadła. Francuzi też się cofnęli, dali grać Nigerii, więc jego akcji było mniej. W całym meczu zachował jednak znakomite statystyki podań. Celnych do przodu było aż 25, celne do tyłu były 22, strat tylko 14. Jak na zawodnika środka pola - świetnie.

Nie do przecenienia pozostawało jego wykonywanie stałych fragmentów gry. Zawodnik Olympique Marsylia wykonał 15 dośrodkowań w tym meczu, z czego dziewięć było celnych (a dwa zmieniły się w asysty), po dwóch Nigeryjczycy wybili piłkę, a ta wróciła do Francuzów i tylko cztery dośrodkowania zakończyły się stratami. To liczby wręcz niebywałe, rzadko kiedy najlepsi wykonawcy dośrodkowań, zwłaszcza z rzutów wolnych i rożnych, mają taki procent udanych zagrań.

Maleńki, mierzący zaledwie 167 cm wzrostu Valbuena momentami grał jak natchniony. Zaliczył aż sześć podań kluczowych (do strzałów kolegów) i dwie piękne asysty. W obu przypadkach pomogli mu Nigeryjczycy. Przy pierwszym golu bramkarz - wybijając piłkę na głowę Pogby, a przy drugim Joseph Yobo - strzelając samobójczą bramkę.

Na tym tle niekreatywny i ociężały Benzema wypadł słabo. Miał tylko dwa momenty świetne, i to dopiero w ostatnich 20 minutach, kiedy na środku ataku w miejsce Oliviera Girouda pojawił się Antoine Griezmann. Po wymianie piłki z tym ostatnim Nigeryjczycy w 70. minucie wybili piłkę z bramki, a dziewięć minut później, tuż przed pierwszym golem dla Francji, Benzema po kolejnym świetnym dośrodkowaniu Valbueny strzelił głową celnie, ale bramkarz obronił.

Trochę mało jak na gwiazdę Realu Madryt, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że w całym meczu Benzema miał zaledwie 16 celnych podań (przy 47 Valbueny!) i aż 12 strat, często dość łatwych.

Wielkim nieobecnym turnieju w Brazylii dla Francuzów jest Franck Ribéry. Tabloidy złapały go, jak popala trawkę gdzieś na plaży, relaksując się po sezonie i lecząc skutki kontuzji. Jeśli Valbuena zagra w Brazylii jeszcze trzy takie mecze jak w poniedziałek, to chyba nikt już za Ribérym nie zatęskni.

Najgorsze fryzury w historii mundiali [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.