Z Niemcami Portugalia została zmiażdżona zwłaszcza w środku pola. Moutinho jednak jakoś sobie poradził, był najlepszym z pomocników w swojej drużynie, choć do osiągnięcia tego tytułu nie trzeba było robić zbyt wiele. Miał na koncie trzy kluczowe zagrania, nie uchylał się od obowiązków defensywnych. Oczywiście wymienił najwięcej podań w swojej drużynie - 53 - z czego większość do przodu. Nie starał się grać bezpiecznie, na alibi, choć nie zawsze mu to wychodziło.
Z USA miało mu być łatwiej. I wykonał 82 podania na 91 proc. skuteczności. Spośród dziesięciu długich piłek wszystkie trafiły do adresata. W teorii bardzo dobrze. Ale w praktyce wyglądało to inaczej. Dużo gorzej. Bo zabrakło tego efektu zaskoczenia, czegoś "ekstra", kluczowych podań stwarzających jakiekolwiek zagrożenie. Od lidera wymaga się znacznie więcej niż zagrywania do najbliższego zawodnika. A jeśli już decydował się na ambitniejsze zagranie, zdarzało się, że swoim fatalnym przyjęciem zaprzepaszczał je Nani. Koło się zamykało.
Już w meczu z Niemcami pokonał na boisku największy dystans, ale nie należy do najmobilniejszych zawodników. Bo większość metrów pokonuje wszerz boiska; nie wzdłuż. Z tego powodu miał problemy z USA, gdy mecz bardziej się otworzył. Amerykanie są świetnie przygotowani kondycyjnie, a Moutinho to nieco piłkarz starego typu - bardziej Xavi aniżeli Toni Kroos czy Miralem Pjanić.
Z tego względu 27-latek ma i będzie miał coraz większe problemy ze względu na swój brak szybkości. Bo w tym kierunku ewoluuje futbol. Dawniej Juan Roman Riquelme uważany był za niezwykle dostojnego, ale jednocześnie powolnego zawodnika. Za kilka lat być może w ten sposób będzie postrzegany Moutinho. Choć braki w przygotowaniu fizycznym nie sprawiają, iż jest bezużyteczny, jego niektóre podania są prawdziwymi perełkami.
W defensywie był mało użyteczny, z czterech wślizgów tylko jeden udany. A w ofensywie nie stwarzał większego zagrożenia, bo grał dość głęboko, cały czas w okolicach linii środkowej. Nie grał jako zawodnik defensywny - w czym nie jest świetny - ani jako ofensywny. Inni pomocnicy występujący obok niego - Raul Meireles, Miguel Veloso czy William Carvalho - operowali w bardzo podobnej strefie.
Wydawało się, że może wejście Carvalho "wypchnie" Moutinho nieco wyżej, uwalniając jego potencjał ofensywny. Ale tak się nie stało. Miało to miejsce dopiero po golu na 1:2 - i portugalski pomocnik zdołał świetnie dośrodkować na głowę Cristiano Ronaldo. To w tej strefie Portugalia miewa największe problemy. Tu można upatrywać błędów Paulo Bento, nieumiejącego poukładać drugiej linii swojej ekipy.
Czy Moutinho zaszkodziły długie lata spędzone w lidze portugalskiej i fakt, że gdy w końcu zdecydował się na odejście w wieku 26 lat, trafił "tylko" do Monaco? Trudno powiedzieć, ale po jego karierze można było się spodziewać więcej. Tak samo jak i po występie na brazylijskim mundialu.