Amica Wronki - Polonia Warszawa 2:0 (1:0)

Amica po raz ósmy rozpoczynała sezon ekstraklasy na własnym boisku i po raz ósmy wygrała, m.in. dzięki świetnej grze Pawła Kryszałowicza. - Gdy ktoś nazywa mnie przegranym piłkarzem, to ja mu się śmieję prosto w oczy - mówi napastnik, który powrócił do Wronek z Eintrachtu Frankfurt.

Dzięki "Kryszałowi" wroniecki stadion wyraźnie odżył. Wielu widzów wybrało się w sobotę na mecz głównie po to, by znów zobaczyć w akcji reprezentanta Polski. Zagrał on w we Wronkach po raz pierwszy od trzech lat (w tym czasie reprezentował niemiecki Eintracht Frankfurt). Kibice przygotowali się na powrót swojego idola - wielu z nich pojawiło się na stadionie w koszulkach z nazwiskiem Kryszałowicz na plecach. Członkowie klubu kibica Amiki wręczyli piłkarzowi przed meczem okazały bukiet kwiatów. "Paweł, witaj w domu!" - krzyczał spiker.

Kryszałowicz odwdzięczył się publiczności za gorące przyjęcie, a ta pożegnała go gorącymi brawami, gdy schodził z boiska w 87. min. Wydaje się, że trener Amiki Stefan Majewski zdjął z murawy Kryszałowicza właśnie po to, aby kibice mogli nagrodzić go za efektowny występ. Nawet zmęczony pod koniec meczu Kryszałowicz walczył ambitnie o każdą piłkę. - Sił mi nie zabrakło, chociaż później niż inni rozpocząłem przygotowania do sezonu - mówił potem. Natomiast w trakcie spotkania 29-letni piłkarz był najlepszym graczem na boisku: z łatwością mijał rywali, dokładnie podawał do kolegów. - Oby tak dalej. Jego instynkt jest wciąż bardzo dobry i nie do zastąpienia. Potrafi się znaleźć tam, gdzie potrzeba - komplementował swojego napastnika trener Majewski.

"Kryszał" miał w sobotę tylko jedną okazję do strzelenia gola i wykorzystał ją. Obrońcy Polonii, którzy wcześniej kilka razy złapali napastnika Amiki na spalonym, zaspali w 32. min. W polu karnym powstało wówczas spore zamieszanie, a Wojciech Szymanek nie zdążył uciec z linii bramkowej. Kryszałowicz dostał piłkę 2 m od bramki i pokonał Roberta Gubca. - Bramkarz próbował interweniować, ale nie dał rady. Nikt jutro nie będzie pamiętał, że piłka właściwie wtoczyła się do bramki - cieszył się strzelec.

Gol dla Amiki padł w momencie, gdy wronczanie otrząsnęli się po okresie sporej przewagi Polonii. Piłkarze z Warszawy zaskoczyli Amicę świetnym ustawieniem na boisku. Stworzyli oni dwie linie obronne daleko od swojej bramki. Jeśli piłkarzom Amiki udawało się pokonać pierwszą - pięcioosobową, złożoną z pomocników, wówczas ich akcje przerywał jeden z czterech defensorów. Piłka długim przerzutem kierowana była do Igora Gołaszewskiego, jednak atletycznie zbudowany kapitan Polonii marnował kolejne okazje.

Później zawodnikom Krzysztofa Chrobaka brakowało już sytuacji strzeleckich. Nie bez winy był sam szkoleniowiec Polonii, który nie wzmocnił jednoosobowego ataku nawet w sytuacji, gdy jego zespół przegrywał i musiał zaatakować. - Możliwości klubu są bardzo ograniczone. Dołączył do nas ostatnio Bartek Tarachulski, ale na razie nie jest przygotowany do gry przez cały mecz. Liczę, że za dwa tygodnie będziemy już mogli grać dwójką napastników. Nie widzę możliwości, żeby pozyskać jeszcze jakiegoś cennego napastnika - tłumaczył trener "Czarnych Koszul".

W drugiej połowie Amica dobiła bojaźliwą Polonię drugim golem i było właściwie po meczu. Gdyby zawodnicy z Wronek w ostatnim kwadransie zagrali nieco skuteczniej, to być może byliby nawet liderem po pierwszej kolejce. Sam Jacek Dembiński zaprzepaścił jednak dwie świetne okazje bramkowe.

Problemy ze strojem

Piłkarze Amiki występują ze stałymi numerami na koszulkach przez cały sezon. W sobotę pomocnik Amiki Marek Zieńczuk wybiegł na boisko w koszulce z numerem 26, choć dotychczas grał z siódemką. Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie numer 26 był zarezerwowany dla Grzegorza Króla, który latem odszedł z Amiki. Czyżby Zieńczuk przejął strój po Królu? - Nie, po meczu Pucharu Polski z Bełchatowem zabraliśmy sprzęt ze sobą. Potem zrobiło się małe zamieszanie, gdy okazało się, że swoją koszulkę zostawiłem w domu w Gdańsku. Przywiozę ją i od następnego meczu będą już grał tradycyjnie z siódemką. To, że miałem dziś numer, z którym ostatnio występował Grzesiek Król, było bez znaczenia, po prostu wziąłem pierwszy wolny komplet.

To nie był jednak jedyny problem lewego pomocnika w sobotni wieczór. Na początku meczu rywale w jednym ze starć rozpruli Zieńczukowi spodenki. Zniszczony strój zmienił on dopiero w przerwie.

Strzelcy bramek

Amica: Kryszałowicz (32., po zagraniu Sobocińskiego), Bieniuk (69., głową po dośrodkowaniu Burkhardta z rzutu rożnego)

Widzów: 2 tys.

Amica: Szamotulski - Skrzypek, Djoković, Dudka - Sobociński Ż (69. Bartczak), Bieniuk, Kowalczyk Ż (63. Dżikija), Burkhardt, Zieńczuk - Kryszałowicz (87. Bąk), Dembiński.

Polonia: Gubiec - Michniewicz (62. Hajduczek Ż), Szwed, Szymanek, Drajer Ż - Gołaszewski, Łukasiewicz, Dźwigała, Nowakowski, Mazurkiewicz (77. Stokowiec) - Nuckowski (46. Tarachulski).

Gracz meczu

Paweł Kryszałowicz

Był klasą dla siebie

Dla Gazety

Krzysztof Chrobak

trener Polonii

Wygrana Amiki była w pełni zasłużona. Mój zespół spełnił moje oczekiwania tylko przez 25 minut. Mieliśmy wtedy kilka sytuacji. W końcówce Amica była już zdecydowanie lepsza. Zagraliśmy piątką graczy w pomocy z takim założeniem, że skrajni pomocnicy mieli zadania ofensywne. W dwóch-trzech meczach taka taktyka się sprawdzała, przeciwko Amice nie zdała jednak egzaminu.

Stefan Majewski

trener Amiki

Przespaliśmy pierwsze 20 min, w naszą grę wkradło się zdenerwowanie. Polonia to wykorzystała i stworzyła dwie dobre okazje. Rozkręcaliśmy się powoli i w drugiej połowie wyglądało to już nieźle. Piłkarze uwierzyli, że są dobrze przygotowani motorycznie i pod koniec meczu dominowaliśmy na boisku.

Marcin Drajer

obrońca Polonii

Gdyby na początku meczu Igor Gołaszewski wykorzystał dwie znakomite okazje, to spotkanie ułożyłoby się zupełnie inaczej. A tak Amica złapała swój rytm gry i dominowała na boisku.

Dariusz Dźwigała

pomocnik Polonii

Amica była lepsza w przekroju całego meczu, a przeważała szczególnie pod koniec pojedynku. Dla nas decydujące były pierwsze minuty, gdy mieliśmy bardzo dobre okazje. Do pewnego momentu gra nam się układała, ale straciliśmy głupią bramkę po stałym fragmencie gry. Ten gol nas przybił.

Jarosław Bieniuk

pomocnik Amiki

Nie jestem jeszcze w pełni sił, bo nie trenowałem normalnie z powodu kontuzji. Dlatego bramka zrekompensowała mi mój w sumie średni występ. Polonia gra ostatnio rewelacyjnie taktycznie i jestem pod wrażeniem ich ustawienia na boisku. Grało nam się naprawdę ciężko, momentami na boisku powstawał niezły kocioł.

Marek Zieńczuk

pomocnik Amiki

Mecz był ciężki, ale odnieśliśmy pewne zwycięstwo. Mam nadzieję, że zrobiliśmy pierwszy kroczek do walki o najwyższe cele w tym sezonie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.