Moskal jednak, nawet mimo porażki, mógł zostać bohaterem miejscowych kibiców. W 90. minucie po ręce Jacka Paszulewicza w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę. Moskal miał szanse stać się autorem pierwszego gola w ekstraklasie w historii klubu. Strzelił mocno, ale Adam Piekutowski obronił.
- Nie zastanawiałem się, w który róg on się rzuca, ale tuż przed uderzeniem zmieniłem decyzję i strzeliłem inaczej, niż zamierzałem. To był błąd - mówił po meczu przygnębiony Moskal.
Mecz został rozstrzygnięty dużo wcześniej. Wisła, choć wyszła na boisko bez Maura Cantoro, Pawła Strąka, Arkadiusza Głowackiego, Grzegorza Patera, Damiana Gorawskiego, Łukasza Nawotczyńskiego i zawieszonego Kalu Uche, zagrała bardzo dobrze - spokojnie, pomysłowo i skutecznie. Pozwoliła polkowiczanom na ataki od początku meczu, ale całkowicie kontrolowała przebieg gry. Górnik w pierwszej połowie nie oddał celnego strzału, nie licząc dośrodkowania Roberta Malawskiego, które otarło się o słupek. Wisła, choć pozornie cofnięta do defensywy, błyskawicznie, bez większego trudu przechodziła do ataku. Chwilami krakowianie wręcz grali w "dziada" z niedawnymi drugoligowcami. Dobrze, mimo że nieskutecznie, grała para napastników - Maciej Żurawski i Tomasz Frankowski. Obaj cofali się niemal do środka boiska, ściągając za sobą obrońców i ułatwiając Brasilii oraz Danielowi Dubickiemu ataki skrzydłami. Szczególnie po przerwie były one groźne, choć nie przyniosły goli.
W zespole "Białej Gwiazdy" zadebiutował reprezentant Toga Lantame Ouadja, ale to nie on był bohaterem meczu. Wyśmienicie zagrał bowiem Mirosław Szymkowiak, i to nie tylko dlatego, że rządził w środku pola, ale też sam strzelił pierwszą i wypracował drugą bramkę. Gdy po dziesięciu minutach chaotycznych i dość żywiołowych ataków gospodarzy przy piłce znalazł się Maciej Żurawski, Bartłomiej Majewski podciął go ok. 20 m od bramki. Szymkowiak znakomicie strzelił nad murem w okienko. Kwadrans później pomocnik Wisły popisał się 40-metrowym podaniem do Dubickiego. Podanie było precyzyjne, a strzał Dubickiego lekki, ale skuteczny.
Po przerwie Wisła powinna strzelić jeszcze co najmniej dwa gole. Akcjom Brasilii brakowało jednak ostatniego, precyzyjnego podania. Dwukrotnie bowiem Frankowski strzelał z bardzo trudnych pozycji.
Górnik po stracie pierwszego gola grał bojaźliwie. Oprócz niewykorzystanego karnego stworzył dwie groźne sytuacje. Raz po zagraniu Malawskiego Bartłomiej Jamróz minął się z piłką tuż przed bramką, a pod koniec meczu groźnie strzelił Serb Milan Bosanac.
- Dostaliśmy lekcję - mówił po meczu Moskal. - Zabrakło nam gry piłką. Obrońcy rzucali długie podania w kierunku napastników, ale tak "na bałagan" to można grać w końcówce meczu, a nie przez cały czas. Wisła nas rozklepała. Jednak to mistrz Polski. Nie robimy tragedii, zobaczymy, jak przyjadą inne drużyny.
Muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony kondycją moich zawodników, którzy do końca atakowali i starali się zdobywać kolejne bramki. Mamy problemy kadrowe, szukamy różnych ustawień, dziś na przykład po raz pierwszy Dubicki zagrał po prawej stronie. Nie wiem, jak będzie z Anderlechtem, bo o tym meczu jeszcze nie myślałem.
Czy zauważyłem kogoś ciekawego w Górniku? Specjalnie nie zwracałem uwagi, zresztą u siebie bym nikogo nie wyróżnił, a co dopiero u rywala. Ale zespół ma możliwości, może pograć w pierwszej lidze.
STRZELCY BRAMEK
Wisła: Szymkowiak (10., z rzutu wolnego po faulu na Żurawskim), Dubicki (32., po podaniu Szymkowiaka).
Górnik: Banaszyński - Żelasko (85. Adamski), Romaniuk, Majewski Ż - Malawski, Jamróz, Jeziorny, Soboń Ż (56. Bosanac), Gorząd - Moskal, Narwojsz (64. Wojtarowicz)
Wisła: Piekutowski - Baszczyński, Jop Ż, Paszulewicz, Stolarczyk - Dubicki Ż, Ouadja, Szymkowiak, Brasilia (85. Paweł Brożek) - Frankowski (85. Piotr Brożek), Żurawski
Sędziował: Piotr Święs (Katowice).
Widzów: 3,5 tys.
Gracz meczu: Mirosław Szymkowiak - piękny gol i równie ładna asysta, które zdecydowały o wyniku.