Rozmowa, która pogrążyła piłkarzy Świtu

Późny wieczór na pustej stacji benzynowej pod Warszawą. Z luksusowego auta wysiada dobrze zbudowany mężczyzna i wręcza nam kasetę z nagraniem rozmowy piłkarzy Świtu, która odbyła się między pierwszym a drugim meczem barażowym. Nie ma żadnych wątpliwości, że na taśmie słychać głosy piłkarzy Świtu. Zarówno tych ukaranych, jak i tych, którzy nie przyjęli korupcyjnej propozycji ze strony swoich kolegów.

Rozmowa, która pogrążyła piłkarzy Świtu

Późny wieczór na pustej stacji benzynowej pod Warszawą. Z luksusowego auta wysiada dobrze zbudowany mężczyzna i wręcza nam kasetę z nagraniem rozmowy piłkarzy Świtu, która odbyła się między pierwszym a drugim meczem barażowym. Nie ma żadnych wątpliwości, że na taśmie słychać głosy piłkarzy Świtu. Zarówno tych ukaranych, jak i tych, którzy nie przyjęli korupcyjnej propozycji ze strony swoich kolegów.

To kopia taśmy, która stała się jednym z dowodów na podstawie których Wydział Dyscypliny PZPN ukarał dożywotnią dyskwalifikacją Grzegorza Miłkowskiego, Marka Zawadę, Macieja Lewnę, Rafała Rutę, Adama Warszawskiego i Macieja Krzętowskiego. Z powodów prawnych nie możemy napisać, która kwestia należy do którego piłkarza, ale głosy są łatwo rozpoznawalne, choć część nagrania jest kiepskiej jakości.

Spotkanie odbyło się w mieszkaniu słowackiego bramkarza Borisa Peskovicia z inicjatywy zawodników, którzy sprzedali mecze barażowe Szczakowiance. Po pierwszym meczu pali im się grunt pod nogami, gdyż zamiast umówionego remisu po przypadkowym golu samobójczym gracza Szczakowianki Świt wygrał 1:0.

Oznaczało to, że w rewanżu musi być przynajmniej 2:0 i o tym właśnie rozmawiają piłkarze Świtu w mieszkaniu Peskovicia.

Słowacki bramkarz jest kluczową postacią, bo w pierwszym meczu - niewtajemniczony w handlowy układ - zagrał rewelacyjnie i właśnie dlatego piłkarze Szczakowianki - mimo pomocy "kupionych" zawodników Świtu - nie mogli zdobyć wyrównującego gola.

Sprzedający przestraszyli się, że jest ich zbyt mało, by wywiązać się z umowy. Prezes Świtu Wojciech Szymański usunął z zespołu Rafała Rutę. Stąd na nagranej taśmie słychać wyraźnie, że Ruta, który wziął pieniądze, ma teraz kłopoty, a nie ma już wpływu na przebieg meczu w Jaworznie. Grupa sprzedająca namawia pozostałych do pomocy koledze w imię swoiście pojętej solidarności.

W rozmowie pojawia się tajemniczy pośrednik Szczakowianki, co ma sugerować, ze całą transakcję zabezpiecza mafia. To na wypadek, gdyby piłkarze Świtu wzięli pieniądze i nie wywiązali się ze zobowiązań. Najbardziej ludzi z miasta przestraszył się Pesković. Do innych te argumenty tak łatwo już nie trafiły. Jeden z piłkarzy Świtu mówi wprost, żeby nie opowiadać mu o mafii.

Na nagraniu można też usłyszeć, że sprzedający kłócą się z resztą piłkarzy o wysokość łapówki, za jaką mecz ma być sprzedany. Wygląda na to, że skorumpowani już wcześniej wzięli dla siebie znaczną kwotę, a dopiero przyparci do muru nieprzewidzianymi okolicznościami postanowili się podzielić, i to tylko częścią pieniędzy.

Jeden z graczy tłumaczy, że ani on, ani Rafał, "Krzętek" i "Warszawa" - jak się wyraził - nie "przytulili" przekazanych przez pośrednika Szczakowianki pieniędzy.

ZAPIS NAGRANIA

PIŁKARZ X: Od Rafała [Ruty -dop. red.] są pieniądze przed meczem. Tylko że musi być 2:0 do przerwy. Jeżeli nie będzie... oddajemy 400 [tys.] i mamy przeje...

PIŁKARZ Z: I tak mamy przeje...

PIŁKARZ X: Ruta ma potężne problemy... Czy zostajemy przy sytuacji 4:4 [prawdopodobnie nie chodzi o wynik, ale być może o sposób podziału pieniędzy], ale więc jak wolicie. Rafał ma najbardziej przeje... z nas, bo... bo naprawdę to on się pier...

[nagranie przerywa dzwonek domofonu]

GŁOS: Weź to, k..., wyłącz!

PIŁKARZ X: Informacja od Rafała jest, że... wiesz...

PIŁKARZ Z: No, że Rafał zawiózł te pieniądze temu gościowi, ale gość je oddał [prawdopodobnie piłkarze Świtu chcieli oddać pieniądze, nie mogąc wywiązać się z zawartego wcześniej układu, ale nie chciano tych pieniędzy przyjąć z powrotem]. I Rafał ma te pieniądze w domu.

PIŁKARZ Y: Chodzicie i pier..., że było 300 tysięcy, że stówa zginęła - i pewnie myślicie, że ktoś ją podp...

PIŁKARZ A: G. [tu pada trudne do zidentyfikowania nazwisko lub pseudonim] przyniósł taką wiadomość [kilka osób, wyraźnie zdenerwowanych, przekrzykuje się wzajemnie].

PIŁKARZ Y: No dobra. Ale każdy z was teraz myśli, k..., że pewnie ktoś tam przytulił. "Krzętek", Rafał, "Warszawa", ja...

PIŁKARZ Z: Teraz, k..., nikt nikogo nie straszy. Naprawdę Rafał ma przep... I nie ma teraz wpływu na to [Ruta został wyrzucony z drużyny przez prezesa Świtu przed meczem rewanżowym].

PIŁKARZ X: Jeżeli my mu nie pomożemy, to...

PIŁKARZ Z: Tak robimy, żeby było dobrze...

PIŁKARZ Y: Tak sobie narobił bagna, bo Szymański [prezes Świtu] i wszyscy chodzą i pier... [w znaczeniu, że opowiadają publicznie o sprzedaniu meczu].

PIŁKARZ Z: Szczakowianka współdziałała z pośrednikiem. Bała się dać pieniądze, że ich wyj...my w powietrze [w znaczeniu oszukamy], że weźmiemy pieniądze i będziemy grać normalnie. Zabezpieczyli się gościem. Ten, k..., nam sprzedał temat. Całą sprawę nakręcał on!

[Kilka osób mówi jednocześnie]

PIŁKARZ B: A co nas interesuje mafia! No dobra, "Miły", a jak sobie wyobrażasz, że ja będę miał piłkę dwa metry od bramki, i co mam zrobić?

PIŁKARZ Y: No, k..., co masz zrobić? Normalnie się tak gra, żebyś nie był dwa metry przed bramką.

PIŁKARZ B: A jak będzie taka sytuacja, że będzie 2:0 do przerwy, a się skończy 2:1 dla nich [przy takim rezultacie awansowałby Świt a nie Szczakowianka]?

PIŁKARZ Y: Nie, nie. Nie może być inaczej. Ma być 2:0 do przerwy dla Szczakowianki, rozumiesz?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.