Treść uzasadnienia zajmuje 15 stron. Zdaniem Wydziału Dyscypliny afera wyglądała tak:
Zawodnik Świtu Rafał Ruta dzięki kontaktom z pośrednikiem uzyskuje propozycję sprzedaży pierwszego meczu barażowego [o prawo gry w ekstraklasie - red.] i - co za tym idzie - zapewnienie Szczakowiance wygrania baraży. Propozycję przedstawia kolejnym zawodnikom (Lewna, Warszawski, Miłkowski, Krzętowski, Zawada). Ci akceptują ją. Planu nie udaje się jednak zrealizować z uwagi na samobójczą bramkę i wspaniałą postawę bramkarza Borisa Peskovicia w ostatnich dziesięciu minutach meczu, kiedy kilkakrotnie powstrzymywał rywali w sytuacji sam na sam.
Mecz kończy się zwycięstwem Świtu 1:0. Zleceniodawcy domagają się zwrotu wypłaconych już pieniędzy. Pojawia się konieczność szerszego wprowadzenia innych zawodników do układu. Rozpoczynają się (poniedziałek, wtorek) spotkania zawodników. Oprócz sześciu ukaranych w spotkaniach tych uczestniczy też 10-12 innych, w tym Pesković. W tym momencie prezes Świtu Wojciech Szymański odsuwa od meczu rewanżowego Rafała Rutę. Za nim stają inni zawodnicy, zwłaszcza Miłkowski i Warszawski. W czasie spotkania z prezesem Świtu Warszawski na prośbę, żeby w rewanżu zagrał na 90 proc., odmawia w ogóle występu. Podobnie Miłkowski. Obaj dostają jednocześnie rozwolnienia i zwolnienie od tej samej lekarki.
Okazuje się, że z zawodników wprowadzonych od początku w zmowę w drugim meczu barażowym wystąpi tylko Lewna (Zawada i Krzętowski są kontuzjowani). Powstaje więc konieczność pozyskania ze Świtu kolejnych piłkarzy. Zostaje zwołane zebranie całego zespołu, na którym Lewna, Krzętowski, Miłkowski, Zawada i Warszawski namawiają młodych do "odpuszczenia" meczu. Argumentem podstawowym jest 200 tys. zł do podziału. Argumentem dodatkowym - konieczność pomocy Rucie, który, jak twierdzi Miłkowski - "ma przejebane". Zawodnicy powinni mieć świadomość, że "ratują Rafałowi dupę", a jeżeli "do przerwy nie będzie 2:0, to muszą oddać dwa razy po 200 tys.". Padają także groźby wobec zawodników i prośby o zrozumienie trudnej sytuacji. Następuje także jednoznaczne wskazanie, że pieniądze są przekazane przez pośrednika Szczakowianki.
Próby nakłaniania do złej gry nie kończą się w Nowym Dworze. Są kontynuowane w czasie obozu w Kuźni Raciborskiej. Szczególnie wyróżnia się w tym czasie Krzętowski, namawiający do złej gry nowych zawodników, zwłaszcza Sowisza i Czerkasa. Atmosfera w Kuźni pozwala Sowiszowi stwierdzić w rozmowie z prezesem Jankowskim, że "będziemy grali w dziewiątkę". Z jego wypowiedzi jasno wynika, że pozostałych dwóch to Lewna i Pesković. Namawianie w Kuźni Raciborskiej wynika z tego, że prowodyrom grunt zaczyna palić się pod nogami. Żaden z młodszych zawodników nie przyjął bowiem łapówki. Dlatego zwiększa się nacisk na Peskovicia - bohatera pierwszego meczu. Pesković się waha. Dzwoni do osób związanych z piłką nożną, wyraźnie się boi. Nie słucha jednak rad, by zagrał jak najlepiej. W drugim meczu nie wypełnia założeń taktycznych (nie gra na przedpolu), popełnia błędy na poziomie klasy okręgowej. Lewna gra tak, że w 85. min zostaje zmieniony przez rezerwowego bramkarza. Oglądając mecz, łatwo zauważyć, że większość akcji Szczakowianka prowadzi prawą stroną, tam gdzie gra Lewna.
Kary dożywotniej dyskwalifikacji dla Lewny, Miłkowskiego, Ruty, Krzętowskiego, Zawady i Warszawskiego Wydział Dyscypliny uzasadnił następującymi dowodami:
- Dowód A - taśma magnetofonowa z rozmowami przeprowadzonymi po drugim meczu barażowym z dwoma zawodnikami Świtu ( X i Y ). Nie wiedząc, że są nagrywani, swobodnie wypowiadają się o składanych wcześniej propozycjach pieniędzy za porażkę ze Szczakowianką;
Dowód B - oświadczenie złożone przez dwóch zawodników Świtu ( X i Y ) u adwokata Janusza Siemińskiego, w którym dwaj piłkarze informują, że Ruta i Miłkowski proponowali im udział w podziale 200 tys. zł w zamian za "odpuszczenie" spotkań ze Szczakowianką. Zawodnicy prosili o zachowanie anonimowości, tłumacząc to obawą przed represjami środowiska;
Dowód C - zeznania zawodnika Świtu ( X ) przedstawione na taśmie magnetofonowej i w oświadczeniu złożonym u adwokata; obydwaj piłkarze potwierdzili przed działaczami PZPN propozycje przekupstwa, złożone przez Rutę, Lewnę, Warszawskiego, Miłkowskiego i Krzętowskiego, oraz że kwota, którą proponowano podzielić między innych zawodników, wynosiła 200 tys. zł;
- Dowód D - zeznania zawodnika Świtu ( Y ) złożone w obecności Przewodniczącego Wydziału Dyscypliny PZPN;
- Dowód E - zeznania dwóch zawodników Świtu ( Y i Z ) złożone w obecności Wiceprezesa PZPN Eugeniusza Kolatora i Przewodniczącego WD PZPN;
- Dowód F - relacja ze spotkania zawodników między pierwszym a drugim meczem barażowym, na którym doszło do konkretnych propozycji korupcyjnych. Prowodyrowie przekupstwa wypowiadają się tam z niezwykłą pewnością siebie i działają przy otwartej kurtynie. W relacji tej Lewna, Warszawski, Miłkowski, Krzętowski i Zawada wyraźnie powołują się na kłopoty Ruty i proponują pozostałym zawodnikom 200 tys. zł do podziału. Sami nie podają, jaka była suma przekazana im przez Szczakowiankę, wyraźnie wskazując natomiast ten klub jako płatnika łapówki. Wymienieni zawodnicy mówią o tym, że "są pieniądze do wzięcia", "ile, to was nie powinno interesować".
WD wyjaśnił też, że mniejsza kara dla Peskovica wynika z tego, że nie był on prowodyrem wydarzeń, a w pierwszym meczu grał znakomicie. Jego słaba postawa w drugim meczu wynikała z poddania się koleżeńskiej presji zawodników z zespołu.
"W dowodach tych z uwagi na bezpieczeństwo zawodników i osób relacjonujących wydarzenia oraz osób składających oświadczenia pominięto nazwiska. Osoby te w sposób jednoznaczny odmówiły złożenia zeznań publicznie i uzyskały zapewnienie o zachowaniu ich anonimowości" - pisze w uzasadnieniu przewodniczący WD Adam Tomczyński.
Do tego dochodzą:
Sprzeczne zeznania Warszawskiego i Miłkowskiego co do okoliczności, w jakich dostali zwolnienie lekarskie, zeznania prezesa Świtu i wiceprezesa Jankowskiego o "grobowej radości" po pierwszym meczu barażowym (zamiast świętowania sukcesu część zawodników siedziała w szatni z ponurymi minami), a także zeznania trenera Miroslava Copijaka, który w drugim meczu barażowym był tak zbulwersowany postawą na boisku Lewny, że wpuścił za niego rezerwowego bramkarza.
Czytamy w uzasadnieniu: "Wydział Dyscypliny PZPN nie widzi żadnych okoliczności łagodzących dla zawodników. Kłamanie przed Wydziałem Dyscypliny, brak jakiejkolwiek skruchy, nieskorzystanie z sugerowanej przez Wydział możliwości ekspiacji w zamian za łagodniejsze potraktowanie, niezwykła buta, otwarty sposób działania i wreszcie waga przewinienia, nie pozwalają na zastosowanie niższej kary niż dożywotnia dyskwalifikacja. PZPN nie potrzebuje takich piłkarzy i należy zrobić wszystko, żeby kara ta spełniła nie tylko cel prewencji indywidualnej, ale też stanowiła przestrogę dla ewentualnych naśladowców".
Przyznanie walkowera Świtowi i ukaranie Szczakowianki dziesięcioma ujemnymi punktami w drugiej lidze Wydział Dyscypliny tłumaczy tak:
Skoro są biorący pieniądze, to musi być też dający. Jedynym podmiotem zainteresowanym wynikiem meczu była Szczakowianka. W relacji stanowiącej jeden z dowodów mówi się o tym, że "Szczakowa zabezpieczyła się pośrednikiem" (bez wskazywania jego nazwiska).
Anonimowo zeznający zawodnicy Świtu także nie mają wątpliwości, że pieniądze pochodziły od ukaranego klubu. Zdanie "do przerwy musi być 2:0" ma związek z wynikiem pierwszego meczu, a nie zakładami bukmacherskimi. WD rozważał też, czy pieniądze nie mogły pochodzić od osób trzecich (plotki o ustawieniu meczów u bukmacherów), ale z uwagi na brak jakichkolwiek na to dowodów oraz ze względu na pozycję Szczakowianki jako faworyta dwumeczu - uznał taki przebieg wydarzeń za nieprawdopodobny. Plotki na ten temat zostały potraktowane przez Wydział jako "zasłona dymna ze strony Szczakowianki".
- Wg prezesa Szczakowianki Tadeusza Fudały w klubie, który na co dzień boryka się z kłopotami finansowymi, nie istniał żaden fundusz (tzn. lewa kasa). Jednak na pytanie, czy obowiązywała zasada, zaaprobowana przez zawodników, że premie za zwycięstwo lub remis w danym meczu były im wypłacane w wysokości 65 proc., natomiast pozostałe 35 proc. premii pozostawało w klubie - odpowiedział twierdząco. Cała pula pochodząca z tych 35 proc. miała być wypłacona zawodnikom tylko w przypadku utrzymania się zespołu w I lidze. "W trakcie przesłuchań, zarówno przedstawiciele zarządu klubu, jak i trenerzy oraz zawodnicy nie byli w stanie powiedzieć, ile pieniędzy z tego tytułu należy się poszczególnym zawodnikom i jaka globalna kwota znajduje się na koncie klubu" - czytamy w uzasadnieniu. Wzbudziło to podejrzenie członków zespołu, że pieniądze te mogą być wykorzystane na inne cele. Tym bardziej, że jak czytamy w uzasadnieniu, "łączna kwota funduszu premiowego, którą ujawnił prezes Fudała na posiedzeniu WD PZPN 31 lipca wynosiła niebagatelne 35 tys. zł".
- Wątpliwości budzi też lista kandydatów do gry w Szczakowiance, którą spółka menedżerów Karasiński - Kiłdanowicz nadesłała do klubu, a na której był Maciej Lewna. Fudała oświadczył w PZPN, że pismo to dotarło do klubu dwa-trzy tygodnie przed końcem rozgrywek. Prezes miał odpisać menedżerom, że Szczakowianka jest zainteresowana tym zawodnikiem, ale ponieważ rozgrywa baraże ze Świtem, prosi o zachowanie dyskrecji, aby w przyszłości nikt nie zarzucił Szczakowiance nieuczciwości. W tym czasie nie było jednak jeszcze wiadomo, z kim i czy w ogóle Szczakowianka będzie grała w barażach.
- Szczakowianka interesowała się też Adamem Warszawskim, który wg Fudały spodobał się w pierwszym meczu barażowym trenerowi Albinowi Mikulskiemu. Po drugim meczu barażowym zawodnik został zaproszony do Jaworzna na testy, jednak z uwagi na kiepską formę został odesłany do domu.
Zdaniem Wydziału Dyscypliny "niewykluczone, że Warszawski przyjechał do Jaworzna po >należne< zawodnikom Świtu pieniądze, maskując ten fakt udziałem w testach".