Afera Świtu według PZPN. Uzasadnienie wyroku

Nie ujawniając dowodów, Wydział Dyscypliny PZPN ogłosił uzasadnienie wyroków, na podstawie których sześciu piłkarzy Świtu zostało dożywotnio zdyskwalifikowanych, a Szczakowianka Jaworzno spadła do drugiej ligi

Afera Świtu według PZPN. Dowody nadal tajne

Nie ujawniając dowodów, Wydział Dyscypliny PZPN ogłosił uzasadnienie wyroków, na podstawie których sześciu piłkarzy Świtu zostało dożywotnio zdyskwalifikowanych, a Szczakowianka Jaworzno spadła do drugiej ligi

Treść uzasadnienia zajmuje 15 stron. Zdaniem Wydziału Dyscypliny afera wyglądała tak:

Sprzedali

Zawodnik Świtu Rafał Ruta dzięki kontaktom z pośrednikiem uzyskuje propozycję sprzedaży pierwszego meczu barażowego [o prawo gry w ekstraklasie - red.] i - co za tym idzie - zapewnienie Szczakowiance wygrania baraży. Propozycję przedstawia kolejnym zawodnikom (Lewna, Warszawski, Miłkowski, Krzętowski, Zawada). Ci akceptują ją. Planu nie udaje się jednak zrealizować z uwagi na samobójczą bramkę i wspaniałą postawę bramkarza Borisa Peskovicia w ostatnich dziesięciu minutach meczu, kiedy kilkakrotnie powstrzymywał rywali w sytuacji sam na sam.

Mecz kończy się zwycięstwem Świtu 1:0. Zleceniodawcy domagają się zwrotu wypłaconych już pieniędzy. Pojawia się konieczność szerszego wprowadzenia innych zawodników do układu. Rozpoczynają się (poniedziałek, wtorek) spotkania zawodników. Oprócz sześciu ukaranych w spotkaniach tych uczestniczy też 10-12 innych, w tym Pesković. W tym momencie prezes Świtu Wojciech Szymański odsuwa od meczu rewanżowego Rafała Rutę. Za nim stają inni zawodnicy, zwłaszcza Miłkowski i Warszawski. W czasie spotkania z prezesem Świtu Warszawski na prośbę, żeby w rewanżu zagrał na 90 proc., odmawia w ogóle występu. Podobnie Miłkowski. Obaj dostają jednocześnie rozwolnienia i zwolnienie od tej samej lekarki.

Okazuje się, że z zawodników wprowadzonych od początku w zmowę w drugim meczu barażowym wystąpi tylko Lewna (Zawada i Krzętowski są kontuzjowani). Powstaje więc konieczność pozyskania ze Świtu kolejnych piłkarzy. Zostaje zwołane zebranie całego zespołu, na którym Lewna, Krzętowski, Miłkowski, Zawada i Warszawski namawiają młodych do "odpuszczenia" meczu. Argumentem podstawowym jest 200 tys. zł do podziału. Argumentem dodatkowym - konieczność pomocy Rucie, który, jak twierdzi Miłkowski - "ma przejebane". Zawodnicy powinni mieć świadomość, że "ratują Rafałowi dupę", a jeżeli "do przerwy nie będzie 2:0, to muszą oddać dwa razy po 200 tys.". Padają także groźby wobec zawodników i prośby o zrozumienie trudnej sytuacji. Następuje także jednoznaczne wskazanie, że pieniądze są przekazane przez pośrednika Szczakowianki.

Próby nakłaniania do złej gry nie kończą się w Nowym Dworze. Są kontynuowane w czasie obozu w Kuźni Raciborskiej. Szczególnie wyróżnia się w tym czasie Krzętowski, namawiający do złej gry nowych zawodników, zwłaszcza Sowisza i Czerkasa. Atmosfera w Kuźni pozwala Sowiszowi stwierdzić w rozmowie z prezesem Jankowskim, że "będziemy grali w dziewiątkę". Z jego wypowiedzi jasno wynika, że pozostałych dwóch to Lewna i Pesković. Namawianie w Kuźni Raciborskiej wynika z tego, że prowodyrom grunt zaczyna palić się pod nogami. Żaden z młodszych zawodników nie przyjął bowiem łapówki. Dlatego zwiększa się nacisk na Peskovicia - bohatera pierwszego meczu. Pesković się waha. Dzwoni do osób związanych z piłką nożną, wyraźnie się boi. Nie słucha jednak rad, by zagrał jak najlepiej. W drugim meczu nie wypełnia założeń taktycznych (nie gra na przedpolu), popełnia błędy na poziomie klasy okręgowej. Lewna gra tak, że w 85. min zostaje zmieniony przez rezerwowego bramkarza. Oglądając mecz, łatwo zauważyć, że większość akcji Szczakowianka prowadzi prawą stroną, tam gdzie gra Lewna.

Kłamali

Kary dożywotniej dyskwalifikacji dla Lewny, Miłkowskiego, Ruty, Krzętowskiego, Zawady i Warszawskiego Wydział Dyscypliny uzasadnił następującymi dowodami:

- Dowód A - taśma magnetofonowa z rozmowami przeprowadzonymi po drugim meczu barażowym z dwoma zawodnikami Świtu ( X i Y ). Nie wiedząc, że są nagrywani, swobodnie wypowiadają się o składanych wcześniej propozycjach pieniędzy za porażkę ze Szczakowianką;

Dowód B - oświadczenie złożone przez dwóch zawodników Świtu ( X i Y ) u adwokata Janusza Siemińskiego, w którym dwaj piłkarze informują, że Ruta i Miłkowski proponowali im udział w podziale 200 tys. zł w zamian za "odpuszczenie" spotkań ze Szczakowianką. Zawodnicy prosili o zachowanie anonimowości, tłumacząc to obawą przed represjami środowiska;

Dowód C - zeznania zawodnika Świtu ( X ) przedstawione na taśmie magnetofonowej i w oświadczeniu złożonym u adwokata; obydwaj piłkarze potwierdzili przed działaczami PZPN propozycje przekupstwa, złożone przez Rutę, Lewnę, Warszawskiego, Miłkowskiego i Krzętowskiego, oraz że kwota, którą proponowano podzielić między innych zawodników, wynosiła 200 tys. zł;

- Dowód D - zeznania zawodnika Świtu ( Y ) złożone w obecności Przewodniczącego Wydziału Dyscypliny PZPN;

- Dowód E - zeznania dwóch zawodników Świtu ( Y i Z ) złożone w obecności Wiceprezesa PZPN Eugeniusza Kolatora i Przewodniczącego WD PZPN;

- Dowód F - relacja ze spotkania zawodników między pierwszym a drugim meczem barażowym, na którym doszło do konkretnych propozycji korupcyjnych. Prowodyrowie przekupstwa wypowiadają się tam z niezwykłą pewnością siebie i działają przy otwartej kurtynie. W relacji tej Lewna, Warszawski, Miłkowski, Krzętowski i Zawada wyraźnie powołują się na kłopoty Ruty i proponują pozostałym zawodnikom 200 tys. zł do podziału. Sami nie podają, jaka była suma przekazana im przez Szczakowiankę, wyraźnie wskazując natomiast ten klub jako płatnika łapówki. Wymienieni zawodnicy mówią o tym, że "są pieniądze do wzięcia", "ile, to was nie powinno interesować".

WD wyjaśnił też, że mniejsza kara dla Peskovica wynika z tego, że nie był on prowodyrem wydarzeń, a w pierwszym meczu grał znakomicie. Jego słaba postawa w drugim meczu wynikała z poddania się koleżeńskiej presji zawodników z zespołu.

"W dowodach tych z uwagi na bezpieczeństwo zawodników i osób relacjonujących wydarzenia oraz osób składających oświadczenia pominięto nazwiska. Osoby te w sposób jednoznaczny odmówiły złożenia zeznań publicznie i uzyskały zapewnienie o zachowaniu ich anonimowości" - pisze w uzasadnieniu przewodniczący WD Adam Tomczyński.

Do tego dochodzą:

Sprzeczne zeznania Warszawskiego i Miłkowskiego co do okoliczności, w jakich dostali zwolnienie lekarskie, zeznania prezesa Świtu i wiceprezesa Jankowskiego o "grobowej radości" po pierwszym meczu barażowym (zamiast świętowania sukcesu część zawodników siedziała w szatni z ponurymi minami), a także zeznania trenera Miroslava Copijaka, który w drugim meczu barażowym był tak zbulwersowany postawą na boisku Lewny, że wpuścił za niego rezerwowego bramkarza.

Czytamy w uzasadnieniu: "Wydział Dyscypliny PZPN nie widzi żadnych okoliczności łagodzących dla zawodników. Kłamanie przed Wydziałem Dyscypliny, brak jakiejkolwiek skruchy, nieskorzystanie z sugerowanej przez Wydział możliwości ekspiacji w zamian za łagodniejsze potraktowanie, niezwykła buta, otwarty sposób działania i wreszcie waga przewinienia, nie pozwalają na zastosowanie niższej kary niż dożywotnia dyskwalifikacja. PZPN nie potrzebuje takich piłkarzy i należy zrobić wszystko, żeby kara ta spełniła nie tylko cel prewencji indywidualnej, ale też stanowiła przestrogę dla ewentualnych naśladowców".

Ktoś wziął, ktoś musiał dać

Przyznanie walkowera Świtowi i ukaranie Szczakowianki dziesięcioma ujemnymi punktami w drugiej lidze Wydział Dyscypliny tłumaczy tak:

Skoro są biorący pieniądze, to musi być też dający. Jedynym podmiotem zainteresowanym wynikiem meczu była Szczakowianka. W relacji stanowiącej jeden z dowodów mówi się o tym, że "Szczakowa zabezpieczyła się pośrednikiem" (bez wskazywania jego nazwiska).

Anonimowo zeznający zawodnicy Świtu także nie mają wątpliwości, że pieniądze pochodziły od ukaranego klubu. Zdanie "do przerwy musi być 2:0" ma związek z wynikiem pierwszego meczu, a nie zakładami bukmacherskimi. WD rozważał też, czy pieniądze nie mogły pochodzić od osób trzecich (plotki o ustawieniu meczów u bukmacherów), ale z uwagi na brak jakichkolwiek na to dowodów oraz ze względu na pozycję Szczakowianki jako faworyta dwumeczu - uznał taki przebieg wydarzeń za nieprawdopodobny. Plotki na ten temat zostały potraktowane przez Wydział jako "zasłona dymna ze strony Szczakowianki".

- Wg prezesa Szczakowianki Tadeusza Fudały w klubie, który na co dzień boryka się z kłopotami finansowymi, nie istniał żaden fundusz (tzn. lewa kasa). Jednak na pytanie, czy obowiązywała zasada, zaaprobowana przez zawodników, że premie za zwycięstwo lub remis w danym meczu były im wypłacane w wysokości 65 proc., natomiast pozostałe 35 proc. premii pozostawało w klubie - odpowiedział twierdząco. Cała pula pochodząca z tych 35 proc. miała być wypłacona zawodnikom tylko w przypadku utrzymania się zespołu w I lidze. "W trakcie przesłuchań, zarówno przedstawiciele zarządu klubu, jak i trenerzy oraz zawodnicy nie byli w stanie powiedzieć, ile pieniędzy z tego tytułu należy się poszczególnym zawodnikom i jaka globalna kwota znajduje się na koncie klubu" - czytamy w uzasadnieniu. Wzbudziło to podejrzenie członków zespołu, że pieniądze te mogą być wykorzystane na inne cele. Tym bardziej, że jak czytamy w uzasadnieniu, "łączna kwota funduszu premiowego, którą ujawnił prezes Fudała na posiedzeniu WD PZPN 31 lipca wynosiła niebagatelne 35 tys. zł".

- Wątpliwości budzi też lista kandydatów do gry w Szczakowiance, którą spółka menedżerów Karasiński - Kiłdanowicz nadesłała do klubu, a na której był Maciej Lewna. Fudała oświadczył w PZPN, że pismo to dotarło do klubu dwa-trzy tygodnie przed końcem rozgrywek. Prezes miał odpisać menedżerom, że Szczakowianka jest zainteresowana tym zawodnikiem, ale ponieważ rozgrywa baraże ze Świtem, prosi o zachowanie dyskrecji, aby w przyszłości nikt nie zarzucił Szczakowiance nieuczciwości. W tym czasie nie było jednak jeszcze wiadomo, z kim i czy w ogóle Szczakowianka będzie grała w barażach.

- Szczakowianka interesowała się też Adamem Warszawskim, który wg Fudały spodobał się w pierwszym meczu barażowym trenerowi Albinowi Mikulskiemu. Po drugim meczu barażowym zawodnik został zaproszony do Jaworzna na testy, jednak z uwagi na kiepską formę został odesłany do domu.

Zdaniem Wydziału Dyscypliny "niewykluczone, że Warszawski przyjechał do Jaworzna po >należne< zawodnikom Świtu pieniądze, maskując ten fakt udziałem w testach".