Święto zaczęło się już w czasie gry, gdy przy stanie 3:1 dla Realu Vicente del Bosque zdejmował z boiska strzelca dwóch goli Ronaldo, Zidane'a i Hierro. Fani mogli im podziękować owacją na stojąco. Tuż po meczu na Santiago Bernabeu wygaszono światło, a po chwili reflektory punktowe oświetliły piłkarzy zgromadzonych na środku boiska. Niektórzy zdążyli już włożyć koszulki z napisem "campeones" i numerem 29. Wprowadzono ludzi z flagami sławiącymi mistrzostwo. Później wręczano trofeum, zabrzmiało "We are the Champions", a potem kilkudziesięciotysięczny tłum ruszył na plac Cibeles, gdzie bawiono się całą noc. Tam doszło jednak do poważnego zgrzytu. Władze miasta nie pozwoliły Raulowi i innym piłkarzom wejść na słynną fontannę z boginią Cibeles i zawiesić tam flagi klubu. Kilka razy wcześniej fani Realu niszczyli pomnik i władze powiedziały: "dość". Piłkarze odpowiedzieli na to strajkiem. Zagrozili, że nie wezmą udziału w żadnych uroczystościach zaplanowanych w mieście na wczoraj (wizyta w ratuszu i katedrze Almudena). Prezes Florentino Perez zdenerwował się na piłkarzy. Dyrektor Jorge Valdano długo z nimi negocjował. - Pamiętajcie, że instytucje są najważniejsze - powiedział do swoich graczy Perez.
Pomogło. Wczoraj o godz 13 na uroczystościach nie pojawił się tylko Ronaldo (tłumacząc się przeziębieniem) i Steve McManaman. Reszta graczy wsiadła w autobusy w Ciudad Deportiva i ruszyła do siedziby władz miasta. I już o 13,33 wyszli na balkon w siedzibie Comunidad de Madrid (Społeczność Madrytu). Florentino Perez podziękował tłumom madrytczyków za wsparcie, a ci zaśpiewali piłkarzom "campeones, campeones (mistrzowie, mistrzowie)". Prezydent miasta Alberto Ruiz Gallardó powiedział, że Real jest najlepszą wizytówką miasta w świecie i podziękował za cywilizowane zachowanie kibiców podczas całonocnej zabawy na Cibeles. Potem gracze przenieśli się do ratusza i znów pozdrowili z balkonu zgromadzonych w pobliżu kibiców. Perez wręczył replikę pucharu Alberto Ruizowi Gallardówi. Roberto Carlos zabrał głos i powiedział do tłumów: "To trofeum jest wasze".
Na koniec Real dotarł do bazyliki "Dziewicy z Almudeny". Kapitan Fernando Hierro urwał gałązkę kwiatów i złożył ją w ofierze pod figurą Dziewicy, a wszyscy gracze zrobili sobie tam pamiątkowe zdjęcie. O godz 15 opuścili bazylikę. "Teraz mają wakacje" - skomentowała Marca.
Ale z wszystkich tych uroczystości po zdobyciu mistrzostwa przebijał żal, że "galaktycznej drużynie" nie udało się wygrać Ligi Mistrzów. - W przyszłym sezonie to będzie dla mnie najważniejsze - stwierdził Ronaldo. Raul dodał, ze przez półfinałową porażkę z Juventusem Real nie może uznać sezonu za wspaniały, choć przecież zdobył w nim Superpuchar Europy, Puchar Interkontynentalny i mistrzostwo kraju. - Ale rok 2004 jest parzysty. A lata parzyste są nasze. Nie da się zaprzeczyć - dodał Raul. Klub z Madrytu wygrywał Ligę Mistrzów w latach 1998, 2000 i 2002.