Dariusz Wołowski: Realne kłopoty

?Albo oni wygrają tę Ligę Mistrzów, albo ja nie znam się na futbolu" - powiedział sir Alex Ferguson, kiedy w ćwierćfinale jego Manchester żegnał rozgrywki pokonany przez Real.

Zespół z Madrytu grał wtedy w tak porywającym stylu, że człowiek, który na piłce dorobił się tytułu szlacheckiego, nie ryzykował wiele. Jednak zapomniał o jednym - to musi być ten Real, który wyeliminował Manchester, czyli z Figo, Ronaldo, Raulem, Zidane'em i Makelele. Dziś, na dwa dni przed rewanżem, z Juve ci właśnie piłkarze są w madryckim klubie na liście kontuzjowanych. Powie ktoś, że szanse się wyrównują, bo w pierwszym meczu na Santiago Bernabeu, gdzie Real wygrał 2:1, Juventus grał bez Davidsa czy Montero. Jednak siła Juve tkwi w kolektywie, a bardzo mocna ławka rezerwowych pozwala zastąpić każdego. A w Realu? Każdy patrzy tylko na gwiazdy, a o ławkę rezerwowych nie troszczą się nawet prezes z trenerem. Nie ma mowy o tym, by ktoś zastąpił Zidane'a, Ronaldo czy Figo. Nie ma nikogo, kto by walczył tyle co Makelele. W Madrycie o tym wiedzą i uznają, że tak musi być.

Są zdania, które brzmią jak prawda tylko w chwili, gdy są wypowiadane. Być może już w środę sir Alex będzie w szoku. A z nim duża grupa ludzi, którzy po meczach Realu z Manchesterem uznali, że rywalizacja w Champions League dobiegła końca.

Albo ja nie znam się na piłce, albo Real będzie w środę w poważnych kłopotach.