Najrówniejsza forma spośród wszystkich bramkarzy w lidze. I bardzo wysoka - obronił aż 68 strzałów (w tym rzut karny Grzegorza Króla z Amiki), tylko 9 razy dał się pokonać rywalom.
Bezsprzecznie najlepszy prawy obrońca w Polsce - bardzo ambitny, nieustępliwy, niezły technicznie. No i zdecydowanie lepszy od połowy grających w ekstraklasie prawych pomocników - jego rajdy pod bramkę rywali naprawdę mogą imponować.
Mimo 24 lat w polskiej lidze to z pewnością profesor wśród obrońców. W naszym rankingu nieznacznie lepszy od Jacka Zielińskiego z Legii, a to już naprawdę wyróżnienie.
Wielkie odkrycie rundy jesiennej w lidze - kierowana przez tego 21-latka obrona zespołu z Katowic straciła zdecydowanie najmniej bramek, jest też najsilniejszą formacją wicelidera tabeli. Dzięki temu Dospel spokojnie czeka na ataki rywali, wyprowadzając potem zabójcze kontry.
Najniższy kryjący obrońca w polskiej lidze i najlepszy "plaster", świetny w odbiorze piłki. Do tego gra bardzo czysto, jeszcze do niedawna był częściej faulowany, niż sam faulował.
Jeśli będzie grał tak dalej (technika, pomysłowość, dokładne podania etc.), już niedługo kibice na meczach reprezentacji nie będą chcieli krzyczeć "Oli", ale będą domagać się powołania Kalu.
Bez niego nie było nie tylko większości akcji ofensywnych wodzisławian (jesienią strzelił 4 gole i miał 3 asysty), ale i słynnych "cieszynek". A bez nich zdecydowanie mniej barwna byłaby cała liga. Nic dziwnego, że chce go pozyskać Legia.
Reprezentant młodzieżówki dopiero od tego sezonu regularnie gra w podstawowym składzie, ale od razu stał się gwiazdą ekstraklasy. Główne atuty to dokładne dośrodkowania i precyzyjne strzały z rzutów wolnych (2 gole).
Marzenie każdego prezesa klubu w Polsce, ale nie tylko. Długo zapamiętają go w Parmie, a najlepszą rekomendacją co do jego wartości jest to, że poważnie myśli o pozyskaniu go Chievo Werona.
Podobnie jak Kosowski marzenie każdego prezesa klubu w Polsce. I problem też podobny jak z Kosowskim - przy zdecydowanej większości ligowych kopaczy wygląda jak kosmita. Nie chodzi przy tym o wygląd, ale o styl gry.
Nie chcieli go w Zagłębiu, więc przeniósł się do Zabrza i trafił nie tylko 15 razy do bramki rywali (wszystkie gole zdobył z akcji), ale i do reprezentacji Polski.
Maksymalnie wykorzystuje potencjał i możliwości swojego zespołu. I w przeciwieństwie do swoich "polskich" kolegów po fachu nie boi się stawiać na młodzież, choćby na Pawła Strąka.