Dariusz Wołowski: Błędy trenera, błędy piłkarzy

To były w polskiej piłce cztery dni selekcji negatywnej. Od meczu z Łotwą do spotkania z Nową Zelandią więcej dowiedzieliśmy się o tych, którzy do kadry się nie nadają, niż o tych, którzy powinni dostać kolejne powołanie.

W zasadzie planem minimum w tych meczach były trzy punkty. I są, tylko jak na złość zdobyte nie w tym meczu, co trzeba. Sobotnia porażka z Łotyszami w Warszawie to naprawdę szok. Pesymistami byli przecież ci, którzy stawiali na remis.

Co prawda polska piłka jest w kryzysie, ale nawet to nie wyjaśnia kompromitującej postawy zespołu, którą oglądaliśmy w Warszawie przez godzinę i w Ostrowcu co najmniej przez całą pierwszą połowę. Po mistrzostwach świata wiele drużyn się zmienia, trudno jednak znaleźć w Europie inny zespół, który grałby tak archaicznie i z takim brakiem zrozumienia jak Polacy. Trener Boniek powiedział, że porażkę z Łotwą bierze na siebie, czyli, że była ona skutkiem jego błędnych decyzji. Na pewno powinien zaradzić chaosowi, który wkradł się do drużyny po stracie gola. Wiedział, że kilku młodych graczy może się w trudnej chwili zgubić, trzeba było mieć w rezerwie doświadczonych, żeby z nich skorzystać, gdy ta chwila nadejdzie. A tak do uspokojenia, uporządkowania gry w środku pola pozostał Bońkowi debiutant Łukasz Surma. On takiego ciężaru na siebie wziąć po prostu nie był w stanie. Trener mógł powołać Świerczewskiego zamiast Lewandowskiego lub Kucharskiego zamiast Surmy i na pewno gorzej by nie było. Choćby dlatego, że gorzej być po prostu nie mogło.

Ale jak zauważył Artur Wichniarek: "Słowa trenera (o winie) nie są żadnym rozgrzeszeniem zawodników". Problem polega na tym, że w piłce o losach meczu decydują często dwa-trzy kluczowe momenty, dwa-trzy zagrania. I trener nie może odpowiadać za to, że piłkarz nie trafia do bramki z ośmiu metrów. Zwłaszcza jeśli ten sam gracz w lidze na 10 sytuacji sam na sam wykorzystuje dziewięć (patrz Żurawski).

Wielu ludzi w Polsce domagało się reprezentacyjnej szansy dla Wichniarka. Grał na tyle dobrze w Niemczech, że po prostu trzeba było zaryzykować. A nie było meczów towarzyskich, żeby bez konsekwencji przekonać się, iż ten eksperyment może okazać się nieudany. Jak dotąd Wichniarek zawodzi, a skutkiem tego jest m.in strata punktów z Łotwą. Na pewno Boniek nie mógł też przewidzieć kiksu Zielińskiego, który został ograny przez Laizansa, bo na to zazwyczaj piłkarz Legii nie pozwala.

Można się spierać, w jakim stopniu postawa Jerzego Dudka w meczu z Łotwą miała wpływ na wynik. Ale jeśli bramkarz był winny porażki u siebie z 97. drużyną w rankingu FIFA, to co dopiero inni gracze. Dlaczego to Dudek ma dokonywać cudów (patrz wygrane pojedynki sam na sam z Łotyszami), jeśli kilku jego partnerów przewraca się o własne nogi? Jeśli robimy problem nawet z gry Dudka, to znaczy, że ta drużyna ma wyłącznie problemy.

Przed meczami z Łotwą i Nową Zelandią mogliśmy mieć nadzieję, że para Kukiełka - Lewandowski może grać w środku pola reprezentacji Polski. Bo co jak co, ale pomocników defensywnych w Polsce nie brakowało nigdy. Teraz okazuje się, że nawet z tym są kłopoty. Tak jak ze znalezieniem zawodnika, który grałby przed nimi i dogrywał piłki napastnikom. Kamil Kosowski na pewno się z tego nie wywiązał. Albo musi wrócić na lewą pomoc, albo wiosną przestać się wreszcie dobrze zapowiadać. Bo zdolnych piłkarzy mamy dość, potrzeba nam piłkarzy dobrych.

Polscy skrzydłowi zawalili oba mecze. Żaden z nich nie potrafi ani dryblować, ani celnie, mocno dośrodkować. Jeśli udał się drybling, była zła centra. I odwrotnie. Jedno i drugie nie udawało się na raz nigdy.

I co teraz? "Żeby awansować musi przydarzyć się szarża: na przykład zwycięstwo na Węgrzech, czy w Szwecji" - prezes Michał Listkiewicz. My kibice będziemy czekać na zmianę, przełom, choćby taki jaki przydarzył się kadrze Jerzego Engela. Tamta reprezentacja mogła pozwolić sobie na zdobycie pierwszej bramki dopiero w piątym meczu. Zdążyła jednak poradzić sobie ze złą passą przed meczami o punkty. Tym razem tak nie było.

Dariusz Wołowski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.