- Gdybyście państwo wiedzieli, ile ofert dostajemy z całej Europy aby otworzyć takie szkółki, to bylibyście państwo zdziwieni - mówił były zawodnik Barcelony Julio Alberto Moreno, który grał w jednym zespole z Diego Maradoną. - Dlaczego Warszawa? Bo przedstawiła nam bardzo atrakcyjny projekt, jest wielkim, rozwijającym się miastem - dodał.
- Jeśli wiązać się z kimś to z najlepszymi. Kilkuletnie działania przyniosły efekt - mówił Wiesław Wilczyński dyrektor sportu w Urzędzie Miasta Warszawy.
Szkółka Barcelony ogłosi nabór w najbliższych dwóch tygodniach. Zgłaszać się będą mogli do niej chłopcy w wieku 6-12 lat. W starszych rocznikach dojdzie do selekcji. Treningi odbywać się będą w czterech miejscach w stolicy: dwa na Pradze Północ (ul. Picassa i Kawęczyńska), na Bemowie (Obrońców Tobruku) i na Ursynowie (ul. Dembowskiego). - Oceniamy, że w każdym z tych miejsc trenować będzie 200-250 chłopców - stwierdził Xevi Marcé, dyrektor Akademii Barcelony odpowiedzialny za prowadzenie projektu ekspansji międzynarodowej.
Szkółka będzie pozyskiwać środki z trzech źródeł: od sponsorów, od rodziców i z budżetu miejskiego. - Ale nie będzie nastawiona na zysk. Zarobione pieniądze mają pokryć koszty utrzymania - zastrzega Wilczyński.
Drużyny powstałe na bazie Barcelony nie będą uczestniczyć w rozgrywkach lokalnej ligi. - Dzieci nie mogą być nastawione w tym wieku na rywalizację. Mają się bawić i chować na dobrych piłkarzy i dobrych ludzi - powiedział Marcé. - Nie chcemy też wchodzić w żadną rywalizację z polskimi klubami. Chcemy sami dla siebie zyskać jakieś wartości ze współpracy z nimi. Ucieszymy się, kiedy chłopcy z naszej szkółki trafią do innych polskich zespołów - dodał.
Stec: Ile Polska może stracić na szkółce Barcelony
Wychowankowie warszawskiej Barcelony mieliby wyłącznie powody do zadowolenia, warszawskie kluby już niekoniecznie. Zyskałyby potężną konkurencję, która chciałaby przejąć młodych zdolnych zbyt wcześnie, by Polonia czy Legia mogły kiedyś zarobić na ich transferze zagranicznym. Wyobraźmy sobie - skoro już tak fantazjujemy-spekulujemy - że rodzi nam się chłopiec klejnot, przy odpowiednim szlifowaniu skazany na wielką światową karierę. Gdyby piękniał w katalońskiej filii, Barcelona nie musiałaby nikomu płacić, by zabrać go do Nou Camp lub - w wariancie bardziej realistycznym - zaoferować innemu hiszpańskiemu lub niehiszpańskiemu klubowi - pisze na Blogu Rafał Stec
Trzeciak: To nie da nadziei na poprawę polskiej piłki
- Jedna jedyna szkoła Barcelony nie daje nadziei na poprawę polskiej piłki. Uważam, że to będzie coś zamkniętego, coś odosobnionego, enklawa, która niewątpliwie przyciągnie dzieciaków i ich rodziców przez samą nazwę. To dla mnie zrozumiałe i normalne. Ale jak znam życie dojdzie do konfliktu między taką szkółką i klubami warszawskimi - mówił niedawno w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Mirosław Trzeciak, były reprezentant Polski, niegdyś gracz hiszpańskich klubów.