Gdy Lech Poznań zaczynał eliminacje do Ligi Mistrzów mieliśmy nadzieję, że być może uda się coś więcej niż awans do Ligi Konferencji. Niestety mistrzowi Polski brakowało zdrowia, trudno tam o zawodnika, który nie miał już większych lub mniejszych kłopotów, a co za tym idzie formy. Losowania też nie pomagały, bo można było trafić na łatwiejszych rywali niż Crvena zvezda Belgrad w III rundzie el. Ligi Mistrzów i Genk w IV rundzie el. Ligi Europy. Została Liga Konferencji, w której jednak już oczekiwaliśmy dobrych wyników "Kolejorza".
Począwszy od meczu z Rapidem Wiedeń. Austriacy to doświadczony zespół, jeśli chodzi o europejskie puchary. W zeszłym sezonie podobnie jak Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok dotarli do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Przegrali tam w dwumeczu ze szwedzkim Djurgardens (1:0, 1:4 p.d.). Za to w bieżących rozgrywkach imponują formą w austriackiej Bundeslidze. Po ośmiu kolejkach są jej liderem z dorobkiem 17 punktów. Nie ulegało więc wątpliwości, że Lechowi trafił się twardy orzech do zgryzienia, choć jak najbardziej w jego zasięgu.
Lech zaczął nerwowo, bo już w 1. minucie fatalny błąd Alexa Douglasa wykorzystał Claudy Mbuyi, ale na szczęście był na spalonym. Rapid szybko wysłał ostrzeżenie, lecz szybko przekonał się, że poznaniacy nie odpowiedzą tym samym. Oni uderzyli od razu z pełną mocą. Konkretnie Luis Palma, który w 13. minucie zgarnął piłkę wypiąstkowaną z pola karnego przez Niklasa Hedla i spokojnie, podkręconym strzałem dał Lechowi prowadzenie!
Niektórzy mogli się zastanawiać, czy bramkarz Rapidu nie mógł lepiej wybić tej piłki. Natomiast o ile tu jego wina była dyskusyjna, tak w 21. minucie nie zostawił żadnych wątpliwości. Austriak próbował złapać dośrodkowanie Palmy, ale zrobił to tak nieudolnie, że "wypluł" piłkę, którą z bliska do bramki dobił Mikael Ishak. Lech nacierał, Lech uderzał, ale strzał Palmy akurat Hedl świetnie obronił. Okazało się jednak, że coś mu pomogło! Mianowicie ręka obrońcy Rapidu, Sędzia po analizie VAR przyznał w 34. minucie Lechowi rzut karny, ale niestety uderzenie Mikaela Ishaka wybronił bramkarz, częściowo rehabilitując się za błędy.
Mimo tego niepowodzenia Lech ciągle nacierał. Fantastyczna była dla nich ta pierwsza połowa. Odrobina precyzji i strzeliliby jeszcze dwa gole. Jednak najpierw Ishak zza szesnastki obił słupek, a potem główkę Milicia świetnie obronił Niklas Hedl. Niemniej w doliczonym czasie gry nic już Lecha nie zatrzymało! Palma z Ismaheelem kompletnie rozklepali defensywę Rapidu, a ten drugi idealnie ze skraju pola karnego przymierzył przy słupku. 3:0 i kapitalny Lech Poznań w pierwszej połowie!
Po przerwie Lech nie był już aż tak intensywny, choć i tak potrafił zagrozić. Konkretnie mocnym strzałem Jagiełły zza szesnastki, wybronionym przez Hedla. Ogólnie jednak to Rapid przeważał, stwarzał zagrożenie i niestety zamienił to na gola. W 64. minucie Gurgul kompletnie nie upilnował w polu karnym Andriji Radulovicia, a ten z bliska pokonał Bartosza Mrozka.
Można było mówić o lekkim kryzysie gry Lecha, ale poznaniacy potrafili przywrócić się do pionu. Najlepiej robi się to strzeleniem gola i tak też zrobili! W 77. minucie kontrę Ismaheela idealnie w sytuacji sam na sam wykończył Leo Bengtsson. Szwed pojawił się na boisku niespełna minutę wcześniej! To był już ostatni akt demolki, jaką urządził sobie w tym meczu zespół z Poznania. Wysokie, pewne zwycięstwo mistrzów Polski na start rywalizacji w Lidze Konferencji. Po bardzo dobrej grze, dodajmy. Jest czego gratulować!
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!