Takie rzeczy tylko w NBA - połowa ligi może marzyć o mistrzostwie. Ale kto jest najbliżej spełnienia tego snu?

Choć minęło zaledwie dziewięćdziesiąt dni, od kiedy Giannis Antetokounmpo i Milwaukee Bucks zdobyli mistrzostwo, krajobraz w NBA mocno się zmienił. Dziś, w dniu startu 76. sezonu najlepszej koszykarskiej ligi świata, łatwo jest powiedzieć: "Wiem, że nic nie wiem".

Teoretycznie, za nami drugi najkrótszy offseason w historii. Ale trudno było to odczuć, bowiem przez całe lato nie mieliśmy przerwy od NBA. Jak nie draft, to wolna agentura. Jak nie wolna agentura, to rozmowy o transferach gwiazd. Jak nie transfery, to szczepienia. A jak nie szczepienia, to przedłużenia umów. Działo się mnóstwo, szaleństwo nie wyhamowało nawet na sekundę, ale efekt jest taki, że przed nami jeden z najatrakcyjniej zapowiadających się sezonów ostatnich lat. 

Zobacz wideo eSport

Wystarczy spojrzeć na samą liczbę kandydatów do tytułu. Są broniący tytułu Milwaukee Bucks, którzy latem odmłodzili kadrę i stali się jeszcze mocniejsi. Są finaliści z Phoenix, którzy dołożyli solidnych zmienników z ławki. Są Brooklyn Nets, którzy już przed rokiem byli faworytem, ale szansy na zdobycie mistrzostwa pozbawiły ich kontuzje Kyriego Irvinga oraz Jamesa Hardena. Są Los Angeles Lakers, którzy stworzyli nową superdrużynę. Apetytu na sukces nie brakuje też Philadelphii 76ers, przebudowanym Miami Heat i Chicago Bulls, Luce Donciciowi i jego Dallas Mavericks czy też Golden State Warriors, którzy już niedługo powinni odzyskać Klaya Thompsona. A czarnymi końmi okazać się mogą Denver Nuggets i Los Angeles Clippers, którzy w drugiej części sezonu zostaną „wzmocnieni" wracającymi do zdrowia Jamalem Murrayem i Kawhim Leonardem.

Patrząc holistycznie, pewnie i połowa stawki w NBA może myśleć o zdobyciu mistrzostwa, ale presja będzie przede wszystkim w dwóch miejscach – na Brooklynie i w Los Angeles. Nets mają zdecydowanie najbardziej utalentowany zespół w stawce, ale kto wie, czy wrócą do gry w pełnym składzie? Kyrie Irving nie chce się zaszczepić, w związku z czym nie mógłby grać w domowych meczach swojej drużyny. W konsekwencji nie tylko został odsunięty od zespołu, ale jeszcze straci kolosalne pieniądze – połowę wynagrodzenia za ten sezon (ok. 16-17 mln dolarów) oraz szansę na czteroletnie przedłużenie kontraktu warte w sumie ponad 180 milionów dolarów. Być może podejście Kyriego się zmieni, ale jego absencja znacząco zmniejsza szanse Nets. 

Lakers, z kolei, potrzebują się dotrzeć. W presezonie grali często, ale słabo. Implementowanie Westbrooka do zespołu będzie długim procesem. I choć Russ prosi, by nie przejmować się słabymi wynikami meczów towarzyskich, to presja sukcesu może wpłynąć na atmosferę wokół klubu z LA, szczególnie w przypadku nieudanego startu sezonu. Ale to samo można powiedzieć np. na temat Philadelphii 76ers, do których składu niespodziewanie wrócił Ben Simmons, który przez całe lato próbował wymusić transfer z klubu. W Filadelfii siedzą na beczce prochu, która może wybuchnąć w najmniej spodziewanym momencie.

Jak to zwykle bywa, w NBA ciekawych historii nie brakowało i brakować bez wątpienia nie będzie. A najlepszą koszykarską ligę świata obejrzysz na antenach CANAL+, który niedawno przedłużył kontrakt z władzami amerykańskich rozgrywek o dwa kolejne sezony. Polscy kibice będą mogli obejrzeć grubo ponad 150 meczów na żywo, codziennie emitowane będą podsumowujące programy Basket+, a co czwartek na antenach CANAL+ prawdziwa gratka dla fanów koszykówki – o 21.30 magazyn NBA Action, a o 22.00 nowość w ramówce stacji, czyli magazyn Basket Office z opiniami najlepszych speców o baskecie w Polsce. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA