Sześć przypadków koronawirusa w Premier League, połowa w jednym klubie. "Dlaczego miałbym się narażać?"

W poniedziałek w klubach Premier League przeprowadzono testy na obecność koronawirusa. We wtorek brytyjskie media poinformowały, że zaledwie 6 z 748 próbek miało wynik pozytywny. "The Times" doprecyzował, że połowa z nich pochodzi z Watfordu, co może zakłócić planowany na drugą połowę czerwca powrót ligi.

Kapitan drużyny - Troy Deeney - należy do największych krytyków planu powrotu Premier League. Anglik uważa, że poniedziałkowa decyzja o zezwoleniu na treningi w małych grupach została podjęta zbyt szybko, a sytuacja epidemiologiczna w kraju wciąż nie pozwala na zajęcia poza domami.

Zobacz wideo Trwa odmrażanie piłki nożnej. "Jesteśmy najbezpieczniejszym zawodem na świecie"

- Do połowy lipca nie mogę iść do fryzjera, ale już teraz miałbym trenować z 19 innymi osobami. Nie wiem, jak to działa, więc na specjalnym spotkaniu zadałem kilka szczegółowych pytań, na które nikt nie był w stanie mi odpowiedzieć. Spytałem więc: "Jeśli nie znacie odpowiedzi, dlaczego miałbym się narażać?" Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę nie mogę doczekać się powrotu, ale musicie nam udowodnić, że jest to bezpieczne - powiedział Deeney, którego wspiera jego trener - Nigel Pearson.

- Kocham futbol, to moja praca, która jest najlepsza na świecie. Muszą jednak powstać jednolite zasady, które zapewnią nam bezpieczeństwo. Widziałem, jak Tammy Abraham przyznał, że jego tata choruje na astmę. Nie dziwię się, że ma on obawy przed powrotem do treningów i rozgrywek. Wszyscy chcemy czuć się bezpieczni - dodał kapitan Watfordu.

Deeney swoją postawę motywuje obawą o syna, który zmaga się z przewlekłą chorobą, utrudniającą mu oddychanie. Wtorkowe wyniki testów, które wykazały, że w Watfordzie choruje jeden zawodnik i dwoje innych pracowników klubu, spowodowały, że reszta drużyny dołączyła do kapitana w jego obawach.

"Ignorowanie zagrożenia jest głupotą"

Sytuacja w Watfordzie, który nie ma zamiaru wracać do treningów w małych grupach, na które Premier League zezwoliła w poniedziałek, może utrudnić powrót ligi. Ten wstępnie planowany jest na drugą połowę czerwca. Medyczni eksperci wraz z władzami ligi i klubów przygotowują plan, który miałby zezwolić zespołom na powrót do treningów w większych grupach, a później w całości. Na razie nie ma jednak konkretnych dat.

- Ludzie zamykają oczy na zagrożenie. Ignorowanie go jest głupotą - powiedział Pearson, który dał jasno do zrozumienia, że nie będzie zmuszał swoich piłkarzy do powrotu do treningów, jeśli ci nie czują się bezpieczni.

Deeney i inni piłkarze Watfordu nie są jednak odosobnieni w obawach. - Nie chcę narzekać, bo są na świecie ludzie, którzy pandemię znoszą nieporównywalnie gorzej. Fakty są jednak takie, że dużo ludzi wymaga od nas powrotu do treningów i meczów tak, jakbyśmy byli szczurami doświadczalnymi. Czuję się trochę tak, jakby to na nas chciano przeprowadzać eksperymenty i sprawdzać, czy podjęte decyzje działają, czy nie. Ludzie argumentują to naszymi zarobkami. To nie jest w porządku - powiedział obrońca Tottenhamu, przebywający na wypożyczeniu w Newcastle - Danny Rose.

Po 29 kolejkach Premier League Watford zajmuje 17. miejsce w tabeli. Zespół Pearsona ma 27 punktów, czyli tyle samo, ile znajdujące się pozycję niżej, w strefie spadkowej, Bournemouth.

W Wielkiej Brytanii potwierdzonych zostało już blisko 249 tys. przypadków zakażenia koronawirusem i ponad 35 tys. zgonów. Tylko we wtorek potwierdzono tam 2412 nowych przypadków.

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .

Więcej o:
Copyright © Agora SA