Niemal 170 tysięcy zakażań i aż 18 tysięcy ofiar śmiertelnych - tak prezentuje się bilans koronawirusa w Hiszpanii, która obok Włoch, jest najbardziej dotkniętym pandemią rejonem Europy. Jak donosi "El Pais", Hiszpania zamierza jednak powoli wracać do normalności. Pojawiają się głosy przeciwne liberalizacji życia codziennego, ale są także eksperci, którzy ostrzegają, że przedłużenie stagnacji gospodarczej może mieć jeszcze gorszy wpływ na zdrowie narażonych osób.
W poniedziałek 13 kwietnia pracownicy sektora przemysłowego i budowlanego - po dwóch tygodniach przerwy - mogą wrócić do pracy. Fabryki znowu mają funkcjonować jak przed stanem wyjątkowym. Otworzyć się mają także biura i firmy zajmujące się księgowością. To oczywiście nie oznacza, że wszyscy mieszkańcy Hiszpanii przestaną przebywać w izolacji domu. Szkoły, bary, restauracje, kawiarnie, sklepy (poza oferującymi towary pierwszej potrzeby) obiekty kultury i centra rozrywki pozostają zamknięte. Decyzja władz hiszpańskich została skrytykowana m.in. przez część wirusologów, zaś rząd Katalonii nazwał ją "lekkomyślną".
Antoni Trilla, epidemiolog i jeden z członków komisji wyznaczonej przez rząd, która miała opiniować działania, zapewnia, że "nie skonsultowano się z nim nowych regulacji". Jego zdaniem „rozsądne byłoby” utrzymanie ograniczeń jeszcze przez tydzień. W Hiszpanii trwa poważna debata na ten temat. - Nikt nie wie, czy przedłużenie ograniczeń o kolejne pięć dni przyniesie korzyść. Żadna decyzja nie może być jednak radykalna - dodał Trilla, epidemiolog i członek komitetu naukowego doradzającego rządowi.
W miniony weekend Real Sociedad poinformował, że jako pierwszy hiszpański klub wznowi treningi zespołu. Piłkarze od wtorku mieli ćwiczyć w parach, a do klubu przyjeżdżaliby już przebrani w strój sportowy, tym samym omijając szatnię i łazienki. I co ważne: treningi miały być dobrowolne. Ale ich nie będzie. Przynajmniej na razie. Najwyższa Rada Sportu zablokowała pomysł baskijskiego klubu. Działacze Realu nie byli zadowoleni decyzją władz. Jokin Aperribay, prezes klubu, twierdzi, że otrzymał zielone światło od rządu baskijskiego. Z kolei Baskijski Departament Bezpieczeństwa potwierdził, że rozmowy z przedstawicielami klubu miały miejsce, ale absolutnie nie można ich uznać za oficjalne zezwolenie na treningi. Tym samym wciąż nie wiadomo, kiedy hiszpańscy piłkarze powrócą do treningów.
Jak donosi dziennik "AS" drugoligowy klub Fuenlabrada wezwał swoich zawodników, aby przeprowadzić im szczegółowe badania dotyczące m.in: wagi, tkanki mięśniowej oraz tłuszczowej. W poniedziałek rano rozpoczęły się badania, ale zostały one przerwane, po interwencji pracowników ministerstwa sportu.
- Klub Fuenlabrada oświadcza, że ani przez chwilę nie otworzył obiektów sportowych dla publiczności. A także, że przestrzegał dekretu królewskiego 463/2020 i wszelkich standardów i protokołów sanitarnych. Jednak z uwagi na interwencję ministerstwa sportu zaplanowane ważenia zostały tymczasowo zawieszone - czytamy w oświadczeniu klubowym.
Na początku kwietnia dziennik "Marca" poinformował, że rozgrywki w La Liga muszą zostać wznowione najpóźniej 27 czerwca. Inaczej sezon nie zostanie dokończony. Sezon w La Liga został przerwany na 11 kolejek przed końcem. Prowadzi Barcelona, która ma dwa punkty przewagi nad Realem Madryt.