"Zmarli leżą w domach po kilka dni". Wstrząsające słowa byłego piłkarza ekstraklasy

Joel Valencia, był piłkarz Piasta Gliwice, w rozmowie z "Super Expressem" zdradził, jak wygląda obecnie sytuacja w Ekwadorze w dobie pandemii koronawirusa. - W Guayaquil zmarli leżą w domach po kilka dni, bo nie ma ich kto odebrać mimo próśb, aby służby przyjechały po zwłoki - powiedział zawodnik Brentford FC.

Tam obraz walki z koronawirusem jest szczególnie tragiczny. W ekwadorskim Guayaquil martwych ludzi układa się na ulicach. Miejsca dla nich nie było w szpitalach, nie ma też w kostnicach. Śmierć dotknęła również świat sportu, porusza zawodników. O zdecydowane działania do rządu zaapelował piłkarz Lazio, a pomoc humanitarną organizują zawodnicy i sama liga - pisał Kacper Sosnowski w swoim tekście.

Zobacz wideo Kenneth Zeigbo grał w Legii jedynie rok, a kibice tęsknią do dziś

Joel Valencii o tragicznej sytuacji w Ekwadorze w dobie koronawirusa

O tym, jak wygląda obecnie sytuacja w Ekwadorze, powiedział Joel Valencia, mistrz Polski z Piastem Gliwice w sezonie 2018/19, a obecnie gracz Brentford FC. W rozmowie z "Super Expressem" 26-latek zdradził wstrząsające szczegóły. - Moja rodzina potwierdza, że rzeczywiście jest bardzo źle. W moim kraju już wcześniej był problem z kwestiami sanitarnymi, z dostępem do służby zdrowia, ze szpitalami. Bogaci sobie tam poradzą, ale biedni, a tych jest zdecydowanie więcej, już nie. Władza w Ekwadorze dba o siebie, nie o obywateli. W Guayaquil zmarli leżą w domach po kilka dni, bo nie ma ich kto odebrać mimo próśb, aby służby przyjechały po zwłoki. Mówi się o zmarłych leżących na ulicach, o tym, że niestety te sytuacje powodują coraz niższą empatię u ludzi. Niektóre firmy pogrzebowe drastycznie podniosły ceny swoich usług, właśnie pogrzeby mocno podrożały.

Najlepszy piłkarz ekstraklasy w poprzednim sezonie przyznał, że przez koronawirusa również odeszła bliska mu osoba z rodziny. - Niestety, straciłem już jedną osobę przez koronawirusa. Choroba zabiła brata mojego dziadka. Był w słusznym wieku, ale zdrowy do tej pory, nie miał innych chorób. A wspomniany dziadek jest mi niezwykle bliski, bo wychowali mnie właśnie dziadkowie. W Guayaquil jest więc bardzo ciężko, natomiast druga część mojej rodziny mieszka w małej miejscowości, w innej części Ekwadoru. Tam jest lepiej, w tamtych okolicach zakażonych jest mniej - powiedział Valencia.

I dodał: - Staram się pomagać, jak mogę. Ufundowałem 1500 maseczek dla pobliskiego szpitala, posłałem też pieniądze mamie, by organizowała pomoc żywieniową dla wszystkich z naszej okolicy.

Przeczytaj także:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl Live
Sport.pl Live .
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.