Kluby dogadały się z piłkarzami, ale i tak są przerażone. "Jak my mamy sobie poradzić?"

Kluby Ligue 1 porozumiały się z francuskim związkiem piłkarzy, ale wypracowane stanowisko może być w dłuższej perspektywie niebezpieczne. Ustalono, że nie będzie cięcia płac zawodników. Zamrożona zostanie tylko część ich wypłat.

Choć nie jest to jeszcze informacja oficjalna, to zdaniem RMC Sport potwierdzona w kilku źródłach. We wtorek wieczorem przedstawiciele klubów Ligue 1 porozumieli się z Narodowym Związkiem Zawodowych Piłkarzy (UNFP) i ustalili warunki funkcjonowania w czasach epidemii koronawirusa i zatrzymania ligi.

Zobacz wideo To jest wojna milionerów z miliarderami! "Boją się, że zostaną wydymani" [SEKCJA PIŁKARSKA #42]

Według porozumienia gracze Ligue 1 nie stracą nawet złotówki ze swych pensji. Większość z nich część swojego wynagrodzenia dostanie po zakończeniu tego sezonu (niezależnie czy będzie dograny, czy nie). To, ile klub zamrozi każdemu graczowi, będzie zależało od zarobków.

Mało zarabiasz, wszystko dostajesz

Ci zawodnicy, którzy miesięcznie dostają mniej niż 10 tys. euro, nie odczują żadnej zmiany. Kluby mają dalej wypłacać im całość wynagrodzenia. Zawodnicy zarabiający od 10 do 20 tys. euro dostaną teraz wypłatę mniejszą o 20 proc.

Pensje między 20 a 50 tys. euro zostaną zamrożone w 30 proc. Ci, którzy zarabiają między 50 a 100 tys. euro, dostaną 40 proc. mniej. Połowę dotychczasowej wypłaty zobaczą na swych kontach gwiazdy, których miesięczne kontrakty przekraczają 100 tys. euro. Ten ostatni przypadek to scenariusz dla większości graczy najlepszych klubów, w tym PSG.

- Trzeba było znaleźć jakieś rozwiązanie, bo suma pieniędzy, które wypływają z klubu i do niego wpływają, znacząco się różni. To zagrażało funkcjonowaniu - wyjaśnił Philippe Piat, prezes UNFP.

Jeśli sezon zostanie dokończony, to rozwiązanie powinno być dla klubów Ligue 1 wyjściem z sytuacji. Jeśli dokończenia rozgrywek nie będzie, to ich uczestnicy stracą część pieniędzy od sponsorów i telewizji. Wypracowany schemat wydaje się zatem bardziej odroczeniem problemów i igraniem z ogniem. Francuski Canal+ i BeIn Sports już zapowiedziały, że bez meczów nie przeleją ostatniej transzy za prawa do transmisji, a chodzi o 300 mln euro. To główna część budżetu, szczególnie dla mniejszych klubów.

- Jak my mamy sobie poradzić, jeśli te pieniądze nie spłyną do nas w lipcu? – zastanawia się prezes Dijon, Olivier Delcourt. - To połowa naszego budżetu. Jeśli sezon nie zostanie dokończony i nie będzie wpływów z telewizji, to jasne, że będziemy mieli problem - podsumowuje.

Wygląda więc na to, że za kilka miesięcy kluby z kłopotami będą musiały radzić sobie same, albo już teraz z własnej inicjatywy negocjować nie zamrażanie, tylko cięcie części honorariów.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.