W Szwecji wciąż dozwolone są zgromadzenia, które nie przekraczają 50 osób. Z tej możliwości chciały skorzystać dwie tamtejsze drużyny. Występująca na siódmym poziomie rozgrywkowym Eskilstuna FC oraz grająca ligę niżej - Nashulta GoIF. Kluby ostatecznie musiały jednak zrezygnować ze sparingu, a wszystko przez to, że ich mecz pojawił się w ofertach niektórych bukmacherów.
- Cały dzień wydzwaniali do nas ludzie z całego świata - mówi prezes Eskilstuny, Bengin Ozeran w rozmowie z Fotbollskanalen. - Kontaktowali się z nami głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jedni pisali: "mamy nadzieję, że przegracie", inny życzyli nam powodzenia. Ponad sto osób w ciągu godziny. Totalny chaos. Niezbyt wesoły dzień - dodaje.
A dlaczego nie był wesoły? - Bo musieliśmy odwołać spotkanie ze względu na bezpieczeństwo naszych zawodników. Nigdy nie wiesz, co mogłoby się wydarzyć po tym, jak ludzie zaczęliby kontaktować się z naszymi zawodnikami. Zresztą już się kontaktowali. Pytali ich, kto zagra w podstawowym składzie, jakie wyniki osiągali w przeszłości. To było chore - przyznał Ozeran.