Kilka dni temu ekstraklasa zdecydowała, że w obliczu pandemii koronawirusa kluby mogą obniżać pensje piłkarzom do 50 procent. Z rozwiązania tego zamierza skorzystać współwłaściciel Jagiellonii Białystok Cezary Kulesza. Część piłkarzy z Podlasia nie zgadza się na zmniejszenie im wynagrodzenia. Kapitan zespołu Taras Romanczuk w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" opowiedział o konflikcie na linii zawodnicy - właściciel.
- Mam zebrać propozycje kolegów na kartce i pójść do prezesa? Jeden zgadza się na 15 procent obniżki, drugi na 25, a trzeci nie daje zgody. I wtedy miałbym decydować z prezesem: dobra, to temu utnijmy tyle, a temu więcej. Rozumiem klub, rozumiem zawodników. Ale nagle wychodzi na to, że Romanczuk jest specjalistą od finansów w Jagiellonii i ma przekonywać piłkarzy do obniżek. To nie moja rola - tłumaczy były reprezentant Polski.
Romanczuk wyjaśnił, że sam jest gotów, by zrzec się części wynagrodzenia. Pomocnik nie rozumie jednak, dlaczego ekstraklasa i Cezary Kulesza decydującą o obniżce pensji bez konsultacji z piłkarzami - Siedzą w domu piłkarzyki, mają w d***e wszystko i chcą jeszcze skasować klub. Taki jest odbiór - narzeka Romanczuk.