70 proc. - o tyle sekcje koszykarskie, piłki ręcznej, futsalu i hokeja w Barcelonie zgodziły się obniżyć swoje miesięczne wynagrodzenia. - Zrezygnowanie z części zarobków nie jest heroicznym czynem widząc przez co przechodzą ludzie zarabiający znacznie mniej - powiedział Ante Tomić, kapitan koszykarskiej drużyny Katalończyków.
Za przykładem kolegów z innych sekcji nie idą jednak piłkarze. Ci na obniżenie miesięcznych wynagrodzeń, które w czasie pandemii koronawirusa mogłoby uchronić klubowych pracowników przed zwolnieniami i wspomóc finansowo klub, się jednak nie zgodzili. Wszystko dlatego, że do cięć nie doszło w Realu Madryt.
Jak poinformowała telewizja Cuatro, piłkarze zerwali rozmowy z prezesem klubu, Josepem Marią Bartomeu, ponieważ nie rozumieją, dlaczego mieliby się godzić na obniżenie pensji, skoro czegoś takiego nie muszą robić m.in. piłkarze Realu Madryt.
Jeśli szefowie mistrzów Hiszpanii nie dojdą do porozumienia z zawodnikami, Barcelona będzie miała ogromne problemy. W ostatnich latach klub wydawał bardzo duże kwoty na sprowadzanie nowych zawodników, oferując im przy tym kosmiczne zarobki. Roczne utrzymanie tylko Leo Messiego, Luisa Suareza i Antoine'a Griezmanna kosztuje klub około 140 mln euro. Do tego doliczyć trzeba jeszcze kilkaset milionów na opłacenie innych piłkarzy, trenerów, klubowych pracowników czy sportowców innych sekcji.