"Klubowy raport" to cykl autorstwa dziennikarzy Sport.pl dotykający problemów, z którymi przyszło się teraz mierzyć polskim klubom piłkarskim. I tym dużym - z ekstraklasy, i tym mniejszym - z niższych lig. Codziennie o 8 na Sport.pl i Gazeta.pl.
Janusz Gol: W zeszły piątek. Pojechałem, by zabrać sprzęt potrzebny mi do treningu.
W domu, jak wszyscy. Pracujemy nad siłą, ale też nad kondycją. Przeplatamy to ze sobą. Czasem wyjdziemy pobiegać, ale wiadomo, że każdy pojedynczo, indywidualnie. Nie umawiamy się ze sobą, minimalizujemy ryzyko. Zresztą i tak mamy zakaz treningów w grupach.
O tym, co mamy wykonać, informuje nas drogą mailową. Dostaliśmy też sporttestery, z których zgrywamy trenerom dane i zdjęcia.
Jeżeli będzie w ciągłym treningu, to spokojnie miesiąc. A może nawet i trochę dłużej. Wiem po sobie, bo w tamtym sezonie miałem trzy miesiące przerwy od grania w piłkę. A precyzyjniej to dwa i pół, bo zanim podpisałem kontrakt z Cracovią, przez dwa tygodnie trenowałem już z rezerwami Legii. Wtedy się udało, teraz sądzę, że też powinno się udać. Mamy rozpisany intensywny plan na kolejne osiem dni. Potem pewnie będzie chwila przerwy i, jeśli sytuacja w kraju się nie zmieni, będziemy powtarzać ten cykl. Przy takim reżimie treningowym, przykładając się do ćwiczeń, na pewno przez kilka tygodni można podtrzymać formę. A co będzie dalej...
Nie wiem, chyba w tej chwili nikt tego nie wie. Wszyscy intensywnie trenujemy, bo za miesiąc chcielibyśmy wrócić do gry. A może nawet nie tyle do gry, ile do zajęć grupowych. Pokopać piłkę na boisku, z kolegami, a nie tylko w domu poodbijać ją od ściany. To jest zupełnie inna praca. Ona na pewno jest potrzebna, ale w pełni nie zastąpi tego, co moglibyśmy wytrenować razem na treningach.
Może nie strach, ale każdy zdrowo myślący człowiek ma obawy. Widzi, że sytuacja jest poważna. I dotyczy ona wszystkich, a nie tylko wybranych. Dlatego uważam, że bardzo dobrze się stało - dla bezpieczeństwa nas wszystkich - że liga została tak szybko zawieszona. To była jedyna słuszna decyzja. Rozgrywanie meczów bez kibiców też nie miałoby większego sensu.
Wierzę.
Są przesłanki z UEFA i FIFA, że uda się go dokończyć. Na razie nasza liga została zawieszona do 26 kwietnia. Mam nadzieję, że do tego czasu sytuacja w kraju na tyle się unormuje, że chociaż będziemy mogli wrócić do wspólnych treningów, a potem zaczniemy grać. Nie wiem, czy uda się rozegrać 11 kolejek, które nam zostały do końca sezonu, ale oby się udało chociaż część. Chociaż te cztery, by skończyć rozgrywki po 30 kolejkach, a więc po rozegraniu całego sezonu zasadniczego.
Dlatego, jak mówię, bądźmy dobrej myśli, że ta pandemia minie i wszystko ułoży się tak, że maju wrócimy do gry. Także o Puchar Polski.
Wyobrażam. Grałem w Rosji, więc widziałem różne rzeczy. Tam niektórzy właściciele wpadali na podobne pomysły. Koszarowali drużyny, izolowali je od świata. Szczególnie kiedy im nie szło. My w Amkarze Perm nie mieliśmy do tego warunków, ale innym klubom zdarzały się takie karne zgrupowania. Wiadomo, że to wszystko było na mniejszą skalę, bo dotyczyło jednej drużyny, a nie 16 i całego zaplecza ludzi, i trwało tydzień, może dwa, a nie dwa miesiące. To na pewno byłoby dużo trudniejsze, ale to nie znaczy, że nie byłoby wykonalne. Myślę, że to przede wszystkim kwestia zebrania odpowiednich funduszy.
Tak, odzwierciedla. Po ostatniej kolejce co prawda spadliśmy z drugiego na trzecie miejsce, ale w ogóle ostatnie cztery mecze w naszym wykonaniu były słabe. Wystarczyło, że wygralibyśmy jeden, a bylibyśmy teraz wiceliderem. No, ale nie wygraliśmy i pretensje możemy mieć jedynie do siebie.
Początek roku mieliśmy dobry: wygraliśmy 1:0 z Arką na wyjeździe i 2:1 z Lechem u siebie. Dopiero później coś się zacięło. Najpierw 0:1 z Piastem, a więc mecz do jednej bramki. Potem dwa błędy na Legii, nieudana gonitwa i porażka 1:2. Następnie 0:2 w derbach z Wisłą, gdzie dostaliśmy karnego, a potem się otworzyliśmy i straciliśmy drugą bramkę. I na koniec 2:3 z Górnikiem. Co łączy wszystkie te spotkania? Przede wszystkim głupio tracone bramki. Myślę, że to był nasz największy problem w tych ostatnich tygodniach.
Teraz mamy przerwę. Wiadomo, że trenujemy, staramy się podtrzymać formę, ale nie ma meczów. Jest dużo więcej czasu na odpoczynek, na rodzinę. Dlatego jak już wrócimy na boisko, to wydaje mi się, że wszyscy będziemy na tyle głodni piłki, że nawet tydzień przerwy nam wystarczy, by się zregenerować i ruszyć dalej - zacząć kolejny sezon.
Nie chciałbym dzisiaj tego komentować. Zostawmy to. Są w tej chwili większe problemy.