Koronawirus wywołuje reakcje różnych środowisk na całym świecie. Nie inaczej jest w Hiszpanii, która wydaje się być jednym z krajów najbardziej zagrożonych dalszym rozwojem epidemii. "Hiszpanie zlekceważyli go. Tak samo, jak inni, ale tu nie pomaga styl życia południowców" - mówił w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty, Jan Urban, który na co dzień mieszka w Pampelunie. "Nie mają tradycji spotkań domowych, chcą być na zewnątrz i wychodzić do kafejek, czy restauracji" - stwierdził.
Sprawy nie wzięto na poważnie, ale Urban wskazywał, że podobnie było w innych państwach, choćby w Polsce. "Młodzi wychodzili na Bulwary Wiślane. Popijali drinki, rozmawiali" - opisywał. "Mam wątpliwości co do danych o zakażonych w Polsce. Może to świadoma taktyka, żeby nie przepełniać szpitali, zobaczymy" - zastanawiał się były piłkarz.
Mówi się, że duży wpływ na problemy z epidemią mogły mieć także mecze, których nie odwołano pomimo zagrożenia. "Ono pojawiło się dość późno, jeszcze przed El Clasico w mediach nie było dużo na ten temat" - tłumaczy Urban. "Czym innym był mecz Liverpool - Atletico i tam mówimy już o lekkomyślności" - wskazał.
Na tę chwilę w Hiszpanii wykryto ponad 60 tysięcy przypadków zakażenia koronawirusem, z czego blisko pięć tysięcy osób zmarło, ale liczba rośnie stale o kilkaset procent. W Polsce odnotowano 1389 przypadków, a zmarło 16 osób. Różni się w tej sytuacji liczba przebadanych - w Polsce jest o wiele mniejsza. W obu państwach wstrzymano rozgrywki lig piłkarskich.