Na czwartkowej wideokonferencji przedstawicieli Ekstraklasy Michał Świerczewski miał przedstawiać swój plan dokończenia rozgrywek, po kwarantannie i skoszarowaniu piłkarzy. W poniedziałek publikowaliśmy szczegóły tego planu, ale już dwa dni później właściciel Rakowa doszedł do wniosku, że w obecnej sytuacji trwanie przy tym pomyśle nie ma sensu.
- Nie podjęliśmy tej decyzji pod wpływem nowych obostrzeń, ogłoszonych we wtorek przez premiera Mateusza Morawieckiego. One na sam projekt nie miały wpływu, bo on i tak wymagał wcześniejszej zgody instytucji państwowych i opinii ekspertów. Ale doszliśmy do wniosku, że to jest jednak zbyt duże wyzwanie logistyczne w sytuacji, gdy nasz kraj czeka bardzo trudny miesiąc, fala zachorowań. Najlepszy moment na start tego projektu już minął. Gdybyśmy zaczęli prace dwa, trzy tygodnie temu, to miałoby zapewne dużo większy sens – mówi Sport.pl Świerczewski.
Właściciel Rakowa ma jednak w czwartek zachęcać przedstawicieli innych klubów Ekstraklasy, żeby projektu nie odrzucać, tylko pracować nad nim jako nad alternatywną wersją nowego sezonu ESA. – Myślę, że ten pomysł może się jeszcze przydać, bo jest ryzyko, że będziemy mieli problem z następnym sezonem. Nie uporamy się raczej z zagrożeniem na tyle szybko, żeby tak łatwo wrócić do gry z publicznością. Twórzmy alternatywny scenariusz już teraz, to najlepszy moment – mówi Świerczewski.