19 lutego Atalanta odniosła zwycięstwo 4:1 z Valencią na stadionie San Siro w spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na trybunach pojawiło się wówczas 40 tysięcy kibiców, którzy byli świadkami historycznego meczu. Niestety, może się okazać, że wielu kibiców zapłaciło za obejrzenie tego widowiska najwyższą cenę lub mogło doprowadzić do poważnego uszczerbku na zdrowiu najbliższych, którzy zupełnie nie byli tego świadomi. Zdaniem lekarzy jeden zarażony może przekazać wirusa kilku kolejnym osobom.
- Ten mecz odegrał ważną rolę. Jedna trzecia mieszkańców Bergamo była na stadionie. To nie przypadek, że w tym mieście jest dziś najwięcej zakażeń, a osoby z Walencji przywiozły wirusa do Hiszpanii - tłumaczy profesor Walter Ricciardi, członek WHO i doradca włoskiego ministra zdrowia.
Podobnie uważa Fabiano Di Marco, szef oddziału pulmonologii w szpitalu im. Papieża Jana XXIII w Bergamo. - 40 tysięcy mieszkańców Bergamo pojechało do Mediolanu na stadion San Siro. Autobusem, samochodem, pociągiem. To była bomba biologiczna, niestety - stwierdził w rozmowie z "Corriere dello Sport".